Rozdział oczywiście dedykujemy naszej kochanej Ann, a także Wiernej, Milce oraz Żelko Jadkowi.
A także Słodkiej Czekoladce, Patce Cher i Niepozornej Romantyczce, która mogłaby łaskawie skomentować :D
Zapraszamy też na najnowszego bloga Anabell http://my-life-will-be-my-fairytale.blogspot.com
i prosimy o dawanie rad Mei na jej blogu http://long-is-the-road-to-happiness.blogspot.com
Miłego czytania :3 Mamy nadzieję że się pośmiejecie i rosspłyniecie :D
*Narrator*
W tym tygodniu wyjątkowo obowiązywało hasło "Byle do czwartku" W pracy naszych bohaterów była kontrola wszelkich rur, ścian i innych rzeczy, więc zajęcia zostały odwołane. Dzięki temu Laura miała do 15 trochę czasu dla siebie. Zrelaksowała się, bez pośpiechu przygotowała obiad i obejrzała, aż dwa filmy, które sprawiły, że jej ciało się zrelaksowało, a umysł odpoczął od codziennej rutyny. A właśnie tego jej było potrzeba od kilkunastu dni.
Po odebraniu synka z przedszkola, zaprosiła do siebie Rikera na obiad. Po posiłku puściła bajkę Toby'emu na górze, a sama, wraz z blodynem, siedziała wygodnie na kanapie odpoczywając. Długo siedzieli w milczeniu oglądając jakiś program, dopóki brunetka w końcu nie odważyła się zadać nurtującego ją pytania:
A także Słodkiej Czekoladce, Patce Cher i Niepozornej Romantyczce, która mogłaby łaskawie skomentować :D
Zapraszamy też na najnowszego bloga Anabell http://my-life-will-be-my-fairytale.blogspot.com
i prosimy o dawanie rad Mei na jej blogu http://long-is-the-road-to-happiness.blogspot.com
Miłego czytania :3 Mamy nadzieję że się pośmiejecie i rosspłyniecie :D
*Narrator*
W tym tygodniu wyjątkowo obowiązywało hasło "Byle do czwartku" W pracy naszych bohaterów była kontrola wszelkich rur, ścian i innych rzeczy, więc zajęcia zostały odwołane. Dzięki temu Laura miała do 15 trochę czasu dla siebie. Zrelaksowała się, bez pośpiechu przygotowała obiad i obejrzała, aż dwa filmy, które sprawiły, że jej ciało się zrelaksowało, a umysł odpoczął od codziennej rutyny. A właśnie tego jej było potrzeba od kilkunastu dni.
Po odebraniu synka z przedszkola, zaprosiła do siebie Rikera na obiad. Po posiłku puściła bajkę Toby'emu na górze, a sama, wraz z blodynem, siedziała wygodnie na kanapie odpoczywając. Długo siedzieli w milczeniu oglądając jakiś program, dopóki brunetka w końcu nie odważyła się zadać nurtującego ją pytania:
-Riker... - zaczęła nieśmiało Laura.
-No... - odpowiedział głaszcząc ją po szyi.
-Powiedz mi co tam u twoich rodziców. Jak się miewają? - poprosiła.
-Z tego, co wiem, to dobrze. Mieszkają po drugiej stronie miasta w spokojnej okolicy. Dzięki temu nie mamy ciągłych kontroli czystości i zapełnionej lodówki - odpowiedział śmiejąc się - A czemu pytasz?
-Wiesz… dawno ich nie widziałam. A oni nie wiedzą, że wróciłam. Chętnie bym ich odwiedziła albo zaprosiła do siebie na kolację - odpowiedziała nieśmiało, bardzo tęskniła za ciepłem Marka i Stormie – Myślisz, że przyjechali by do mnie?
-Jestem o tym świecie przekonany, ale wiesz? Mam lepszy pomysł - powiedział zadowolony.
Brunetka spojrzała na niego wyczekująco.
-My ich zaprosimy, a wtedy razem z Vanessą zrobicie im niespodziankę. Przedstawicie im także Toby'ego.
-To cudowny pomysł! - krzyknęła szczęśliwa Laura i rzuciła się na blondyna sprawiając, że ich pozycja z siedzącej zmieniła się na leżąca.
-No, bo ja w ogóle jestem cudowny i genialny - odpowiedział robiąc brewki.
-Jasne, wmawiaj sobie - odpowiedziała z ironią.
Riker obrócił się tak, że teraz on leżał na drobnej brunetce.
-Wątpisz w moje uzdolnienia?
-Ależ skąd. Chciałam się tylko z tobą podroczyć, ty mój nerwusie - odpowiedziała głaszcząc go po policzku. Blondyn zaczął zniżać się do twarzy brunetki, ale ta w ostatniej chwili odwróciła głowę.
-Chyba zasłużyłem na nagrodę - wymruczał jej do ucha.
-Toby...
-Toby ogląda na górze bajkę - przerwał jej mężczyzna.
-Jesteś za bardzo napalony, wiesz? - zaśmiała się.
-Nie moja wina, że tak na mnie działasz - wyszeptał i wpił jej się w usta. Jednak nie dane mu było ich długo kosztować, ponieważ nim jego dziewczyna zdążyła odwzajemnić pocałunek usłyszeli wołanie:
-Mamooo! Bajka się zepsuła!
Laura tak nagle się podniosła, że zrzuciła blondyna i poszła szybko na górę. A Riker tylko pokręcił z uśmiechem głową i powiedział sam do siebie:
-Ach te mamy, dla dziecka zrobią wszystko.
*****
Siostry Marano wraz z Tobym zadzwoniły do drzwi Lynchów równo o 18 tak, jak to było ustalone. Za pół godziny mieli przyjechać Stormie i Mark. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Otworzył im Rocky, który na widok dziewczyn uniósł wysoko brwi i poluzował krawat. Wyglądały olśniewająco, do tego uśmiechały się tak promienie, że rozjaśniłyby życie każdemu, kto by na nie spojrzał.
-Cześć Rocky - powiedziały razem i równocześnie pocałowały mężczyznę w policzek.
-Cześć - odpowiedział tonem marzyciela i wpuścił gości do środka. Malutki blondynek od razu poszedł się przywitać i zwiedzać dom. Reszta domowników na widok lekko nieprzytomnego bruneta zaśmiała się, ale kiedy Laura z Vanessą weszły, każdy patrzył na nie z zafascynowaniem. Nawet Ross podziwiał urodę obu pań. Już miał podejść przywitać się z młodszą brunetką, kiedy przeszkodził mu lecący praktycznie Riker. Przywitał się ze starszą całusem w policzek, a następnie chciał pocałować Laurę, ale ta musnęła tylko delikatnie jego usta. Chciał już coś powiedzieć, lecz usłyszał zduszony okrzyk swojej siostry i poczuł jak zostaje odpychany.
-Boże. Cudownie wyglądacie! Prawda chłopcy? A zresztą wy to się nie nadajecie. Gdzie to kupiłyście? Same znalazłyście czy macie stylistykę? Mówiłam już, że cudownie wyglądacie? Aż szkoda, że nie chodzicie na galę. Wszystkim by kopary opadły. Patrzcie na Rocky'ego. Biedak się zawiesił. Co wy mu zrobiłyście? - wygłosiła swój monolog.
-My. Nic - odpowiedziały chórkiem i uśmiechnęły się.
-Taa, nic - odpowiedziała i pokręciła z niedowierzaniem głową.
Wtedy właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi. Jednak nikt nie otrząsnął się ani nie poszedł otworzyć. Po trzecim odgłosie dobijania się do drzwi, Rydel się zlitowała nad przybyszami, a Laura wraz z Vanessą schowały w kuchni zgarniając przy okazji Toby'ego, który biegał po salonie.
-Mamo, tato - powiedziała zadowolona Rydel, kiedy zobaczyła rodziców - Cieszę się, że przyjechaliście.
-Nie mogłabym nie przyjechać skoro Riker nas tak bardzo namawiał. Powiedz, znalazł sobie jakąś dziewczynę? - zapytała zdejmując płaszcz.
-Kochanie daj spokój. Miał ich już kilka, ale tobie żadna się nie podobała - zauważył Mark wieszając odzienie żony.
-Bo ja już mam dla niego idealną dziewczynę, ale sam musi ją sobie zdobyć. Będę akceptować jego wybór, ale moje marzenie pozostało niezmienne. Dalej chcę, aby...
-Aby siostry Marano zostały w pełni dołączone do twojej rodziny - powiedziała Vanessa wychodząc z kuchni.
-Jejku, Vanessa kochana, co ty tu robisz? - zapytała szczęśliwa Stormie i przytuliła brunetkę. W tym samym czasie Laura podeszła od tyłu, przywitała się bezgłośnie z panem Lynchem, który rozpromienił się na jej widok i ułożyła palec na ustach prosząc go, by nie powiedział nic o jej obecności. Następnie przesunęła się bliżej i powiedziała:
-A ze mną to kto się przywita?
Zdziwiona Stormie odkleiła się od Vanessy i odwróciła. W pierwszej chwili jej nie poznała, jednak kiedy Laura się uśmiechnęła i dodała: 'Niespodzianka', wtedy przypomniała jej się ta dziewczynka, którą wspierała przed castingiem. I zrozumiała, że wydoroślała oraz wypiękniała.
-Laura - powiedziała wzruszona.
-Witaj Stormie - odpowiedziała rozkładając ramiona, w które zaraz wpadła kobieta.
-Tak dawno cie nie widziałam - powiedziała po dłuższej chwili odsuwając się od brunetki - Jesteś jeszcze piękniejsza - zauważyła.
-Kiedy wróciłaś?
-Prawie dwa miesiące temu, ale nie jestem sama - powiedziała uśmiechając się.
-Jak to nie jesteś sama? - zapytała pełna obaw pani Lynch.
-Mark, Stormie chciałabym wam kogoś przedstawić - powiedziała uroczyście Laura podchodząc do ściany, za którą stał Toby – Kochanie, pozwól tu - powiedziała melodyjnym głosem.
Jednak nikt nie wychodził, a państwo Lynch czekali w napięciu.
-Wybaczcie jest trochę nieśmiały, kiedy dzieje się to oficjalnie - powiedziała podchodząc do wnęki i wyciągając rękę. Była ona na takiej wysokości, że Stormie przerażona pomyślała, że Laura ma narzeczonego lub męża i nici z jej marzeń. Ale wtedy jej oczom ukazał się mały blondynek nieśmiało idący z brunetką za rękę na środek salonu.
-Tjest Toby - powiedziała kucając przy małym - Mój syn - dodała przytulając go do siebie.
Panowała cisza, aż w końcu:
-Jejku jaki cudowny. Który z moich synów tak się postarał? Wykapany Lynch. Jejku, mam wnuczka, jest cudowny - wybuchła radością kobieta i podeszła do malca.
-Cześć Toby.
-Dzień dobry - opowiedział radośnie.
-Aww, jestem Stormie. Ale mów do mnie babciu.
Malec spojrzał zdziwiony na mamę, a ta podniosła się i powiedziała:
-Stormie, jeśli chodzi o ojca...
-Ach no właśnie. Riker, Rocky, Ross chodźcie tu do mnie - blondyni i brunet stanęli przed rodzicielką - Przyznać się, który stworzył tego aniołka razem z Laurą. To na pewno ty Rossy, zawsze łączyła was wyjątkowa więź.
-Eee... - zaczął Ross patrząc zakłopotany na Laurę.
-Stormie, tatą Toby’ego nie jest żaden z twoich synów... - powiedziała nieśmiało brunetka.
-Tata jest w podróży, prawda mamo? - wtrącił się malec.
-Tak kochanie, idź zobacz co jest tam w pokoju na końcu korytarza, hmm? Powinno ci się tam spodobać, tylko niczego nie ruszaj - powiedziała ciepło i delikatnie popchnęła synka w odpowiednim kierunku.
-Jak to nie jest? - zapytała smutna.
-No jakoś tak wyszło - odpowiedziała Laura uśmiechając się krzywo.
-Dajcie mi chwilę - powiedziała kobieta i poszła do kuchni. Wróciła z niej ze ścierką, którą zaczęła okładać swoich trzech synów po głowach.
-Co z was za mężczyźni, jak mogliście dopuścić do tego, że ten aniołek nie ma naszych genów? - mówiła głośno, dalej używając ścierki. Nagle do domu wpadł zdyszany Ellington.
-Przepraszam za spóźnienie. Coś mnie ominęło?
Stormie spojrzała na Laurę z nadzieją, ale ta tylko zaprzeczyła głową. W rezultacie brunet został zaciągnięty do braci Lynchów i również obdarzony ciosami zadanymi szmatką.
-Ała! Za co? - krzyczał oburzony brunet.
-Za to, że Laura ma pięknego synka, a jego ojcem nie jest żaden z was - odpowiedziała zadowolona Stormie kończąc swoje wymierzenie kary na prośbę męża, który podszedł do niej i zabrał jej narzędzie. Po czym sam dał każdemu raz po głowie mówiąc:
-Mama ma rację.
-A Ryland? Czemu on nie dostał?
-Bo obstawiam, że w tamtym czasie żył on w pełnej nieświadomości, jeżeli chodzi o te tematy - odpowiedziała Rikerowi mama.
Ryland nagle parsknął cicho śmiechem.
-Co ma znaczyć twoja reakcja?! - Stormie natychmiast odwróciła się do najmłodszego, a jej wyraz twarzy nie wyglądał potulnie.
-Nic - odparł unosząc ręce w geście obrony.
Kobieta zmrużyła groźnie oczy.
-To może komuś herbaty? - spytała Vanessa, by odwrócić uwagę od tego tematu.
-Jakaś ty kochana, z przyjemnością się napiję - odpowiedziała mama chłopaków.
-Czerwonej z mlekiem?
-Poproszę, jesteś przecudowna - wyszczerzyła się zadowolona i, gdy Van powędrowała do kuchni, Stormie spojrzała na chłopców, pokazała na nią i wskazała na palec serdeczny u lewej ręki dając im jednoznacznie do zrozumienia, by pomyśleli, żeby któryś wziął z nią ślub. Ile ona by dała za taką synową!
Laura widząc to zaśmiała się pod nosem i wraz ze wszystkimi skierowała się do jadalni, gdzie wieczór miał się rozpocząć.
*****
-Proszę bardzo - mówiły dziewczyny stawiając talerze z kolacja przed wszystkimi. Był to makaron ze szpinakiem i serem feta. Kiedyś znienawidzone danie, ale odkąd Stormie idealnie dobierała przyprawy, wszyscy je pokochali.
-Dziękuję Ci bardzo - odpowiedział Riker, kiedy Laura postawiła mu danie przed nosem. Uśmiechał się przy tym promiennie i odprowadził brunetkę wzrokiem, która również odpowiedziała uśmiechem. Nie zauważył przy tym wymiany znaczących spojrzeń między swoimi rodzicami. Gdy już każdy miał swój talerz, rozpoczęła się konsumpcja. Wszystko szło całkiem sprawnie dopóki, długość makaronu nie dała o sobie znać i cała zawartość widelca Toby'ego spadła mu na stół oraz spodnie, brudząc przy tym buźkę oraz koszule malca.
-Przepraszam – powiedział chłopczyk patrząc smutnymi oczkami po wszystkich.
-Och nic się nie stało kruszynko. To nic takiego zaraz cię przebierzemy.
Laura masz dla niego jakieś zapasowe ubranka? - zapytała Stormie.
Brunetka jednak nie reagowała.
-Laura? - powtórzyła.
Dopiero wtedy brunetka się otrząsnęła i z rumieńcem na twarzy spojrzała na starsza blondynkę.
-Tak?
-Pytałam się czy masz jakieś zapasowe ubranka dla Toby'ego.
-Tak mam, oczywiście - powiedziała poprawiając swoją pozycję na krześle tak samo jak siedzący obok niej Riker, co znów nie umknęło uwadze rodzicom najstarszego blondyna.
-Bo nasz aniołek miał małe problemy...
-O cholera - przerwał jej Rocky.
Wszyscy popatrzyli na bruneta, który miał szpinak na całej koszulce i upaćkaną całą twarz.
-Jak ty jesz, ofermo - powiedziała załamana Stormie, co wywołało cichy chichot w jadalni - Już Toby lepiej posługuje się widelcem od ciebie. Chodź maluszku babcia cię przebierze i zapierze ubranka, żeby znikły plamy - po czym wyszła, jednak nie minęła minuta, gdy wróciła, wzięła Rocky'ego za rękę i dodała - Chodź moja niezdaro ciebie też przebierzemy w jakieś śliczne ciuszki.
Na te słowa brunet pobiegł do pokoju zostawiając po sobie tylko garstkę kurzu i wrócił po 30 sekundach ubrany w zieloną koszule oraz całkowicie czystą buzią.
-Mój mały mężczyzna umie już sam się oporządzić - powiedziała dumna Stormie i uszczypnęła syna w policzek.
-No... - odpowiedział głaszcząc ją po szyi.
-Powiedz mi co tam u twoich rodziców. Jak się miewają? - poprosiła.
-Z tego, co wiem, to dobrze. Mieszkają po drugiej stronie miasta w spokojnej okolicy. Dzięki temu nie mamy ciągłych kontroli czystości i zapełnionej lodówki - odpowiedział śmiejąc się - A czemu pytasz?
-Wiesz… dawno ich nie widziałam. A oni nie wiedzą, że wróciłam. Chętnie bym ich odwiedziła albo zaprosiła do siebie na kolację - odpowiedziała nieśmiało, bardzo tęskniła za ciepłem Marka i Stormie – Myślisz, że przyjechali by do mnie?
-Jestem o tym świecie przekonany, ale wiesz? Mam lepszy pomysł - powiedział zadowolony.
Brunetka spojrzała na niego wyczekująco.
-My ich zaprosimy, a wtedy razem z Vanessą zrobicie im niespodziankę. Przedstawicie im także Toby'ego.
-To cudowny pomysł! - krzyknęła szczęśliwa Laura i rzuciła się na blondyna sprawiając, że ich pozycja z siedzącej zmieniła się na leżąca.
-No, bo ja w ogóle jestem cudowny i genialny - odpowiedział robiąc brewki.
-Jasne, wmawiaj sobie - odpowiedziała z ironią.
Riker obrócił się tak, że teraz on leżał na drobnej brunetce.
-Wątpisz w moje uzdolnienia?
-Ależ skąd. Chciałam się tylko z tobą podroczyć, ty mój nerwusie - odpowiedziała głaszcząc go po policzku. Blondyn zaczął zniżać się do twarzy brunetki, ale ta w ostatniej chwili odwróciła głowę.
-Chyba zasłużyłem na nagrodę - wymruczał jej do ucha.
-Toby...
-Toby ogląda na górze bajkę - przerwał jej mężczyzna.
-Jesteś za bardzo napalony, wiesz? - zaśmiała się.
-Nie moja wina, że tak na mnie działasz - wyszeptał i wpił jej się w usta. Jednak nie dane mu było ich długo kosztować, ponieważ nim jego dziewczyna zdążyła odwzajemnić pocałunek usłyszeli wołanie:
-Mamooo! Bajka się zepsuła!
Laura tak nagle się podniosła, że zrzuciła blondyna i poszła szybko na górę. A Riker tylko pokręcił z uśmiechem głową i powiedział sam do siebie:
-Ach te mamy, dla dziecka zrobią wszystko.
*****
Siostry Marano wraz z Tobym zadzwoniły do drzwi Lynchów równo o 18 tak, jak to było ustalone. Za pół godziny mieli przyjechać Stormie i Mark. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Otworzył im Rocky, który na widok dziewczyn uniósł wysoko brwi i poluzował krawat. Wyglądały olśniewająco, do tego uśmiechały się tak promienie, że rozjaśniłyby życie każdemu, kto by na nie spojrzał.
-Cześć Rocky - powiedziały razem i równocześnie pocałowały mężczyznę w policzek.
-Cześć - odpowiedział tonem marzyciela i wpuścił gości do środka. Malutki blondynek od razu poszedł się przywitać i zwiedzać dom. Reszta domowników na widok lekko nieprzytomnego bruneta zaśmiała się, ale kiedy Laura z Vanessą weszły, każdy patrzył na nie z zafascynowaniem. Nawet Ross podziwiał urodę obu pań. Już miał podejść przywitać się z młodszą brunetką, kiedy przeszkodził mu lecący praktycznie Riker. Przywitał się ze starszą całusem w policzek, a następnie chciał pocałować Laurę, ale ta musnęła tylko delikatnie jego usta. Chciał już coś powiedzieć, lecz usłyszał zduszony okrzyk swojej siostry i poczuł jak zostaje odpychany.
-Boże. Cudownie wyglądacie! Prawda chłopcy? A zresztą wy to się nie nadajecie. Gdzie to kupiłyście? Same znalazłyście czy macie stylistykę? Mówiłam już, że cudownie wyglądacie? Aż szkoda, że nie chodzicie na galę. Wszystkim by kopary opadły. Patrzcie na Rocky'ego. Biedak się zawiesił. Co wy mu zrobiłyście? - wygłosiła swój monolog.
-My. Nic - odpowiedziały chórkiem i uśmiechnęły się.
-Taa, nic - odpowiedziała i pokręciła z niedowierzaniem głową.
Wtedy właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi. Jednak nikt nie otrząsnął się ani nie poszedł otworzyć. Po trzecim odgłosie dobijania się do drzwi, Rydel się zlitowała nad przybyszami, a Laura wraz z Vanessą schowały w kuchni zgarniając przy okazji Toby'ego, który biegał po salonie.
-Mamo, tato - powiedziała zadowolona Rydel, kiedy zobaczyła rodziców - Cieszę się, że przyjechaliście.
-Nie mogłabym nie przyjechać skoro Riker nas tak bardzo namawiał. Powiedz, znalazł sobie jakąś dziewczynę? - zapytała zdejmując płaszcz.
-Kochanie daj spokój. Miał ich już kilka, ale tobie żadna się nie podobała - zauważył Mark wieszając odzienie żony.
-Bo ja już mam dla niego idealną dziewczynę, ale sam musi ją sobie zdobyć. Będę akceptować jego wybór, ale moje marzenie pozostało niezmienne. Dalej chcę, aby...
-Aby siostry Marano zostały w pełni dołączone do twojej rodziny - powiedziała Vanessa wychodząc z kuchni.
-Jejku, Vanessa kochana, co ty tu robisz? - zapytała szczęśliwa Stormie i przytuliła brunetkę. W tym samym czasie Laura podeszła od tyłu, przywitała się bezgłośnie z panem Lynchem, który rozpromienił się na jej widok i ułożyła palec na ustach prosząc go, by nie powiedział nic o jej obecności. Następnie przesunęła się bliżej i powiedziała:
-A ze mną to kto się przywita?
Zdziwiona Stormie odkleiła się od Vanessy i odwróciła. W pierwszej chwili jej nie poznała, jednak kiedy Laura się uśmiechnęła i dodała: 'Niespodzianka', wtedy przypomniała jej się ta dziewczynka, którą wspierała przed castingiem. I zrozumiała, że wydoroślała oraz wypiękniała.
-Laura - powiedziała wzruszona.
-Witaj Stormie - odpowiedziała rozkładając ramiona, w które zaraz wpadła kobieta.
-Tak dawno cie nie widziałam - powiedziała po dłuższej chwili odsuwając się od brunetki - Jesteś jeszcze piękniejsza - zauważyła.
-Kiedy wróciłaś?
-Prawie dwa miesiące temu, ale nie jestem sama - powiedziała uśmiechając się.
-Jak to nie jesteś sama? - zapytała pełna obaw pani Lynch.
-Mark, Stormie chciałabym wam kogoś przedstawić - powiedziała uroczyście Laura podchodząc do ściany, za którą stał Toby – Kochanie, pozwól tu - powiedziała melodyjnym głosem.
Jednak nikt nie wychodził, a państwo Lynch czekali w napięciu.
-Wybaczcie jest trochę nieśmiały, kiedy dzieje się to oficjalnie - powiedziała podchodząc do wnęki i wyciągając rękę. Była ona na takiej wysokości, że Stormie przerażona pomyślała, że Laura ma narzeczonego lub męża i nici z jej marzeń. Ale wtedy jej oczom ukazał się mały blondynek nieśmiało idący z brunetką za rękę na środek salonu.
-Tjest Toby - powiedziała kucając przy małym - Mój syn - dodała przytulając go do siebie.
Panowała cisza, aż w końcu:
-Jejku jaki cudowny. Który z moich synów tak się postarał? Wykapany Lynch. Jejku, mam wnuczka, jest cudowny - wybuchła radością kobieta i podeszła do malca.
-Cześć Toby.
-Dzień dobry - opowiedział radośnie.
-Aww, jestem Stormie. Ale mów do mnie babciu.
Malec spojrzał zdziwiony na mamę, a ta podniosła się i powiedziała:
-Stormie, jeśli chodzi o ojca...
-Ach no właśnie. Riker, Rocky, Ross chodźcie tu do mnie - blondyni i brunet stanęli przed rodzicielką - Przyznać się, który stworzył tego aniołka razem z Laurą. To na pewno ty Rossy, zawsze łączyła was wyjątkowa więź.
-Eee... - zaczął Ross patrząc zakłopotany na Laurę.
-Stormie, tatą Toby’ego nie jest żaden z twoich synów... - powiedziała nieśmiało brunetka.
-Tata jest w podróży, prawda mamo? - wtrącił się malec.
-Tak kochanie, idź zobacz co jest tam w pokoju na końcu korytarza, hmm? Powinno ci się tam spodobać, tylko niczego nie ruszaj - powiedziała ciepło i delikatnie popchnęła synka w odpowiednim kierunku.
-Jak to nie jest? - zapytała smutna.
-No jakoś tak wyszło - odpowiedziała Laura uśmiechając się krzywo.
-Dajcie mi chwilę - powiedziała kobieta i poszła do kuchni. Wróciła z niej ze ścierką, którą zaczęła okładać swoich trzech synów po głowach.
-Co z was za mężczyźni, jak mogliście dopuścić do tego, że ten aniołek nie ma naszych genów? - mówiła głośno, dalej używając ścierki. Nagle do domu wpadł zdyszany Ellington.
-Przepraszam za spóźnienie. Coś mnie ominęło?
Stormie spojrzała na Laurę z nadzieją, ale ta tylko zaprzeczyła głową. W rezultacie brunet został zaciągnięty do braci Lynchów i również obdarzony ciosami zadanymi szmatką.
-Ała! Za co? - krzyczał oburzony brunet.
-Za to, że Laura ma pięknego synka, a jego ojcem nie jest żaden z was - odpowiedziała zadowolona Stormie kończąc swoje wymierzenie kary na prośbę męża, który podszedł do niej i zabrał jej narzędzie. Po czym sam dał każdemu raz po głowie mówiąc:
-Mama ma rację.
-A Ryland? Czemu on nie dostał?
-Bo obstawiam, że w tamtym czasie żył on w pełnej nieświadomości, jeżeli chodzi o te tematy - odpowiedziała Rikerowi mama.
Ryland nagle parsknął cicho śmiechem.
-Co ma znaczyć twoja reakcja?! - Stormie natychmiast odwróciła się do najmłodszego, a jej wyraz twarzy nie wyglądał potulnie.
-Nic - odparł unosząc ręce w geście obrony.
Kobieta zmrużyła groźnie oczy.
-To może komuś herbaty? - spytała Vanessa, by odwrócić uwagę od tego tematu.
-Jakaś ty kochana, z przyjemnością się napiję - odpowiedziała mama chłopaków.
-Czerwonej z mlekiem?
-Poproszę, jesteś przecudowna - wyszczerzyła się zadowolona i, gdy Van powędrowała do kuchni, Stormie spojrzała na chłopców, pokazała na nią i wskazała na palec serdeczny u lewej ręki dając im jednoznacznie do zrozumienia, by pomyśleli, żeby któryś wziął z nią ślub. Ile ona by dała za taką synową!
Laura widząc to zaśmiała się pod nosem i wraz ze wszystkimi skierowała się do jadalni, gdzie wieczór miał się rozpocząć.
*****
-Proszę bardzo - mówiły dziewczyny stawiając talerze z kolacja przed wszystkimi. Był to makaron ze szpinakiem i serem feta. Kiedyś znienawidzone danie, ale odkąd Stormie idealnie dobierała przyprawy, wszyscy je pokochali.
-Dziękuję Ci bardzo - odpowiedział Riker, kiedy Laura postawiła mu danie przed nosem. Uśmiechał się przy tym promiennie i odprowadził brunetkę wzrokiem, która również odpowiedziała uśmiechem. Nie zauważył przy tym wymiany znaczących spojrzeń między swoimi rodzicami. Gdy już każdy miał swój talerz, rozpoczęła się konsumpcja. Wszystko szło całkiem sprawnie dopóki, długość makaronu nie dała o sobie znać i cała zawartość widelca Toby'ego spadła mu na stół oraz spodnie, brudząc przy tym buźkę oraz koszule malca.
-Przepraszam – powiedział chłopczyk patrząc smutnymi oczkami po wszystkich.
-Och nic się nie stało kruszynko. To nic takiego zaraz cię przebierzemy.
Laura masz dla niego jakieś zapasowe ubranka? - zapytała Stormie.
Brunetka jednak nie reagowała.
-Laura? - powtórzyła.
Dopiero wtedy brunetka się otrząsnęła i z rumieńcem na twarzy spojrzała na starsza blondynkę.
-Tak?
-Pytałam się czy masz jakieś zapasowe ubranka dla Toby'ego.
-Tak mam, oczywiście - powiedziała poprawiając swoją pozycję na krześle tak samo jak siedzący obok niej Riker, co znów nie umknęło uwadze rodzicom najstarszego blondyna.
-Bo nasz aniołek miał małe problemy...
-O cholera - przerwał jej Rocky.
Wszyscy popatrzyli na bruneta, który miał szpinak na całej koszulce i upaćkaną całą twarz.
-Jak ty jesz, ofermo - powiedziała załamana Stormie, co wywołało cichy chichot w jadalni - Już Toby lepiej posługuje się widelcem od ciebie. Chodź maluszku babcia cię przebierze i zapierze ubranka, żeby znikły plamy - po czym wyszła, jednak nie minęła minuta, gdy wróciła, wzięła Rocky'ego za rękę i dodała - Chodź moja niezdaro ciebie też przebierzemy w jakieś śliczne ciuszki.
Na te słowa brunet pobiegł do pokoju zostawiając po sobie tylko garstkę kurzu i wrócił po 30 sekundach ubrany w zieloną koszule oraz całkowicie czystą buzią.
-Mój mały mężczyzna umie już sam się oporządzić - powiedziała dumna Stormie i uszczypnęła syna w policzek.
Będąc w łazience dalej słyszała głośny śmiech wszystkich
zebranych i widziała przed sobą zażenowana minę biedaka, w którego był on
wymierzony.
****
Gdy wróciła, Rocky dalej siedział naburmuszony, a każdy kto na niego spojrzał parskał śmiechem.
Dopiero przyniesienie ciasta spowodowało, że przestał się tak bardzo dąsać. Jednak dalej nie szczędził uszczypliwości przy pierwszej lepszej okazji:
-Tak się cieszę, że tu jesteście - Stormie po raz kolejny wypowiedziała to zdanie z szerokim uśmiechem.
-Myślę, że już załapały, mamo - powiedział z przekąsem Rocky za co dostał od mamy kopniaka w kostkę pod stołem.
-Auu...
-Będę to mówiła tyle ile chcę synku - odpowiedziała znacząco mama.
-Też się cieszymy - oznajmiła Laura.
-Nawet bardzo - dodał Riker i uśmiechnął się do niej szeroko. Jeszcze nie poinformował rodziców o ich związku.
-Smakowało? - spytała Rydel z uśmiechem.
-Oczywiście - odpowiedział Mark i dał całusa w policzek córce.
-To może przeniesiemy się do salonu? - zaproponował Ross czując jak jego nogi drętwieją pod stołem.
-Dobry pomysł - kiwnął Ryland, wszyscy wstali i przeszli do dużego pokoju.
-Mamo, tato, mogę was prosić? - Riker cicho zaczepił rodziców, którzy z uśmiechem na niego spojrzeli.
-Tak?
-Chciałbym wam coś powiedzieć... - zaczął i spojrzał na Laurę tulącą do siebie Toby'ego - Wiecie...
-Wiemy, to widać - odpowiedział Mark klepiąc syna po ramieniu. Blondyna zaskoczyła ta reakcja.
-Naprawdę?
-Tak, od dawna?
-Od jakiegoś czasu. Krótko bardzo.
-Cieszę się - powiedział ojciec, a Riker spojrzał na mamę, króra tylko się uśmiechnęła.
-To dobrze - odpowiedział Rik i we trójkę wrócili do reszty.
* * * * *
Dochodziła dwudziesta godzina, a wszyscy bawili się jak nigdy. Rozmawiali, śmiali się, a także wspominali. W końcu nadszedł też czas na grę - kalambury. Towarzystwo podzieliło się na drużyny, które ze sobą rywalizowały. Rywalizacja była zacięta w szczególności, że dużo haseł nie było wcale takich łatwych jak się każdemu wydawało.
Wszystkim dorosłym czas szybko i przyjemnie mijał oprócz jednemu, najmłodszemu. Toby trochę znudzony siedział na kanapie i poraz setny przeglądał tą samą książeczkę, aż w końcu uniósł oczy ku górze wzdychając cicho. Nie miał z kim się bawić, więc postanowił trochę pozwiedzać. Niezauważalnie zszedł z kanapy i minął wszystkich, by po chwili wspiąć się po schodach na pierwsze piętro. Małymi kroczkami przemierzał korytarz zastanawiając się co kryje niezliczona liczba drzwi. Chłopczyk obejrzał się za siebie, sprawdzając czy nikt go nie przyłapie, i podszedł do pierwszych drzwi. Ostrożnie nacisnął klamkę i lekko uchylił drzwi.
-A co ty tu robisz?
Toby aż podskoczył słysząc za sobą męski głos.
-Nic - odpowiedział powoli odwracając się do stojącej za nim osoby.
-Przyszedłeś na przeszpiegi?
Blondynek nie odezwał się ani słowem wystraszony.
Ross uśmiechnął się lekko.
-Nie bój się, nie chciałem cię przestraszyć - zapewnił go, ale widząc, że dziecko niespecjalnie mu wierzy, dodał - Chciałeś zobaczyć co się tu znajduje? - spytał skinieniem głowy pokazując na drzwi.
Toby kiwnął głową, a Lynch ukucnął przed nim.
-Widziałem jak tutaj szedłeś i zastanawiałem się czy pozwolisz mi dołączyć do twoich poszukiwań - spojrzał na malucha - To jak? Mogę z tobą poszpiegować?
Chłopczyk przez chwilę patrzył na niego uważnie, ale po sekundzie uśmiechnął się do niego.
-Tak.
-Świetnie - Ross odwzajemnił jego gest i rozpoczęli swoje poszukiwania.
Kolejno wchodzili do pokoi i patrzyli co się w nich znajdowało. Lynch opowiadał przy tym czyj jest ten pokój i dodawał jakieś zabawne rzeczy, które szczerze rozśmieszały malca.
-A to? - spytał chłopczyk wchodząc do ostatniego pomieszczenia.
-To mój pokój.
Toby popatrzył na mężczyznę i uśmiechnął się lekko. Po czym rozejrzał się wokoło z zachwytem.
-Jacieee... Ile zabawek! - wykrzyczał, gdy zobaczył parę gitar.
-To nie zabawki a instrumenty. Gram na nich, wiesz?
-Tak?
-Tak, pokazać ci? - spytał, chwycił gitarę akustyczną i zagrał parę akordów.
Oczy chłopczyka zaświeciły się z zachwytu.
-Ale super!
-Chcesz spróbować?
-Mogę?
Blondyn uśmiechnął się szeroko.
-Jasne, chodź - powiedział, a Toby usiadł obok niego na łóżku. Mężczyzna położył mu na kolanach gitarę, a sam ukucnął przed nim trzymając palce na strunach -Zagramy - postanowił, a chłopczyk przesunął dłonią po strunach - Dobrze.
Blondynek chwilę brzdąkał, gdy Ross pilnował, by z instrumentu wydobywały się jak najczystsze dźwięki. Toby grał przez jakiś czas, ale po chwili przestał marszcząc brwi.
-Nie wychodzi mi.
-Jest świetnie.
-Jest za duża... - powiedział smutny.
Zmartwiony mężczyzna odłożył gitarę na bok i spojrzał na dziecko z uśmiechem.
-A klocki Lego lubisz? - spytał, a chłopczyk uniósł wzrok na niego, by po chwili kiwnąć głową z zadowoleniem - To na co czekamy?
* * * * *
-Mission Imposible?!
Ell pokiwał przecząco głową.
-Nauka spadania?
-Austin&Ally Videos&Villains?!
Wszyscy momentalnie spojrzeli na Rocky'ego jak na głupka.
-No co? Jestem fanem tego serialu i wcale się tego nie wstydzę!
Rydel pokiwała głową z niedowierzaniem.
-Ell, postaraj się bardziej - poprosiła wyczerpana.
-No, ale to jest oczywiste!
-Czas STOP! - krzyknął Riker patrząc na klepsydrę.
-Co to było? - spytał Mark.
-Shrek - Ratliff odpowiedział jakby to było oczywiste.
Wszyscy otworzyli szeroko buzie.
-Serio? To coś ty pokazywał? Ten lot w dół? - spytał Ryland.
-No to oczywiste! Była tam taka scena, że Pinokio wkrada się do więzienia niczym Tom Cruise z Mission Imposible - odpowiedział, a wszyscy walnęli się w czoło.
-Dobra... Ross, teraz twoja kolej - powiedział Rik, ale spotkał się z ciszą.
Każdy rozejrzał się wokół siebie.
-Gdzie on się podział? - spytała Vanessa.
-A gdzie jest Toby? - Laura zauważyła nieobecność swojego dziecka.
I w tym samym momencie usłyszeli głośny śmiech dobiegający z pierwszego piętra. Momentalnie każdy uśmiechnął się delikatnie wiedząc czyje to głosy.
-Chyba lepiej się bawią od nas - zauważył zadowolony Rocky.
-Może macie ochotę na coś słodkiego i herbatę? - zaproponowała Rydel spotykając się z aprobatą.
-Z przyjemnością, ale najpierw pójdę po Toby'ego - powiedziała Lau i powędrowała po schodach na górę.
Kobieta szła korytarzem kierując się słyszanymi wybuchami śmiechu. Podeszła pod drzwi pokoju Rossa i spojrzała do środka przez niewielką szparę.
-Nieee, ten klocek tam - zarządził maluch.
-A nie lepiej tutaj?
-Nie, to będzie ściana.
-Kolejna? Ty chcesz zamknąć swoich ludzików w czterech ścianach?
-Tak! Nie wydostaną się! Huehuehuehue! - zaśmiał się chytrze czym rozbawił mężczyznę.
-Ty mały chytrusie! - blondyn zaczął łaskotać chłopca, który zaczął niewyobrażalnie głośno się śmiać.
Laura widząc to, uśmiechnęła się lekko. Cieszyło ją to, że jej przyjaciel dobrze dogaduje się z jej synem. Jak nie z nią to chociaż z Toby'm.
-Tutaj jesteś - brunetka weszła do pokoju, a chłopcy od razu na nią spojrzeli zastygając w bezruchu.
-Hej mamo.
-Hej - odpowiedziała z uśmiechem - Kochanie, zaraz będzie ciasto. Masz ochotę?
-Taaak! - krzyknął uradowany i wstał z podłogi podbiegając do mamy, ale zanim wyszedł z pokoju, odwrócił się do podnoszącego się wujka - Tylko nie niszcz domku.
Lynch się uśmiechnął.
-No co ty, odłożę go na bok i poczekam na ciebie byśmy go kiedyś dokończyli.
-Dobrze - odpowiedział zadowolony i pobiegł na dół.
-Tylko ostrożnie na schodach! - krzyknęła za nim Laura i po chwili spojrzała na swoje przyjaciela, który wzrokiem odprowadzał malca, a na jego ustach nadal widniał uśmiech - Dziękuję, że się z nim pobawiłeś - powiedziała, a blondyn spojrzał na nią. Patrzył na nią chwilę, ale błyskawicznie spuścił z niej wzrok. Tak samo szybko jego wyraz twarzy zmienił się z radosnego w pochmurny.
-Nie ma sprawy - powiedział nie patrząc na kobietę. Po prostu zaczął wkładać niewykorzystane do budowli klocki Lego do pudełka.
Laura kiwnęła głową i bez słowa opuściła pokój kierując się w stronę schodów. Lecz zanim zeszła na dół, stanęła i wzięła głęboki wdech. Nie cierpiała tego jak wyglądała ich relacja. Wręcz nienawidziła jego chłodnego wzroku. Uwielbiała moment, gdy uśmiech posłany właśnie jej rozjaśniał jego twarz. I lubiła ich ciepłe poczucie humoru. Ich własne. I właśnie dlatego to tak bardzo bolało. Bo pomimo jego okropnego zachowania w stosunku do niej, nie potrafiła go nienawidzić, ponieważ pozytywne wspomnienia znaczyły dla niej o wiele więcej.
Po chwili Laura otrząsnęła się, uśmiechnęła i zeszła na dół. Nie zauważyła, że blondyn ją obserwował. Wiedział, że to nie musi tak wyglądać tylko nie rozumiał, że do naprawy tej relacji potrzeba zaangażowania dwóch osób, a u niego na razie go nie wykryto. Kiedy brunetka znalazła się na dole, odczekał chwilę i również wrócił do towarzystwa.
-Dobra teraz twoja kolej, Laura - powiedziała Rydel podtykając pod nos woreczek z hasłami.
Brunetka z uśmiechem wyciągnęła karteczkę jednak ten zniknął z jej twarzy, gdy przeczytała zawartość.
-Ale to jest strasznie trudne do pokazania. Nie mogę wymienić?
-Absolutnie, takie są zasady.
-Ehhh… No dobra.
Stanęła na środku udając, że gra na perkusji.
-Szansa na sukces!
Przeczenie głową.
Odchodzi kawałek podbiega i udaje, że gwiżdże na palcach.
-101 dalmatyńczyków!
Bierze misia, pokazuje na niego i przytula.
-Mój brat niedźwiedź!
Patrzy z politowaniem.
-Zakochana złośnica!
Facepalm.
-Podryw na głupka!
Zaczyna pokazywać na siebie i Rossa.
-Głupi i głupszy!
Kręci głową i zachłanniej pokazuje na siebie i blondyna.
-Dawno dawno temu!
-Przyjaźń!
-Chyba Nieprzyjaciele.
-Zdrada?
-Oszustwo!
-Utajnienie prawdy?
Laura już nie pokazywała patrzyła tylko jak grupka osób zaczęła się przekrzykiwać.
-Żal!
-Złość!
-Niedomówienie?
-Gniew?
-Wrogowie!
-Kłótnia!
-Brak porozumienia!
-Zero szans!
W tym momencie milczący do tej pory Ross podniósł się i krzyknął:
-Dosyć! Serio? Tak sie wam kojarzymy?
Laura natomiast wypuściła kartkę z rąk na której widniał napis "Austin&Ally" i drżącym głosem powiedziała:
-Przepraszam was na chwilę - i czym prędzej poszła do łazienki zamykając się i próbując za wszelką cenę nie wybuchnąć płaczem.
Zaczęła mamrotać sama do siebie.
-To nic. To nic. Wszystko jest w porządku. Jest pięknie, cudnie. Oni tylko żartowali. Oddychaj dziewczyno. Odsunęła się od drzwi, kiedy ktoś w nie załomotał.
-Laura jesteś tam? - głos Rikera dotarł do uszu brunetki - Laura! - złapał za klamkę i zaczął szarpać.
-Wszystko w porządku - krzyknęła pewnie, a przynajmniej się starała - Idź już - chciała znów do siebie mamrotać.
-Mogę wejść?
-Powiedziałam "Idź już". Dwa proste słowa. Nic mi nie jest do cholery.
Usłyszała oddalające się kroki. Oparła się o umywalkę oddychając ciężko.
-Jesteś silna, Marano, tylko nie becz. Pójdziesz do domu i dasz upust emocjom, ale teraz bądź silna - popatrzyła na swoje odbicie w lustrze - Tak jak kiedyś uśmiech na twarzy i gadka "Musze już iść, jutro mam dużo rzeczy do załatwienia" zgarniasz Toby'ego i sajonara. Jesteś silna tak?
Pojawiały się łzy w oczach, a głosik w głowie szeptał:
****
Gdy wróciła, Rocky dalej siedział naburmuszony, a każdy kto na niego spojrzał parskał śmiechem.
Dopiero przyniesienie ciasta spowodowało, że przestał się tak bardzo dąsać. Jednak dalej nie szczędził uszczypliwości przy pierwszej lepszej okazji:
-Tak się cieszę, że tu jesteście - Stormie po raz kolejny wypowiedziała to zdanie z szerokim uśmiechem.
-Myślę, że już załapały, mamo - powiedział z przekąsem Rocky za co dostał od mamy kopniaka w kostkę pod stołem.
-Auu...
-Będę to mówiła tyle ile chcę synku - odpowiedziała znacząco mama.
-Też się cieszymy - oznajmiła Laura.
-Nawet bardzo - dodał Riker i uśmiechnął się do niej szeroko. Jeszcze nie poinformował rodziców o ich związku.
-Smakowało? - spytała Rydel z uśmiechem.
-Oczywiście - odpowiedział Mark i dał całusa w policzek córce.
-To może przeniesiemy się do salonu? - zaproponował Ross czując jak jego nogi drętwieją pod stołem.
-Dobry pomysł - kiwnął Ryland, wszyscy wstali i przeszli do dużego pokoju.
-Mamo, tato, mogę was prosić? - Riker cicho zaczepił rodziców, którzy z uśmiechem na niego spojrzeli.
-Tak?
-Chciałbym wam coś powiedzieć... - zaczął i spojrzał na Laurę tulącą do siebie Toby'ego - Wiecie...
-Wiemy, to widać - odpowiedział Mark klepiąc syna po ramieniu. Blondyna zaskoczyła ta reakcja.
-Naprawdę?
-Tak, od dawna?
-Od jakiegoś czasu. Krótko bardzo.
-Cieszę się - powiedział ojciec, a Riker spojrzał na mamę, króra tylko się uśmiechnęła.
-To dobrze - odpowiedział Rik i we trójkę wrócili do reszty.
* * * * *
Dochodziła dwudziesta godzina, a wszyscy bawili się jak nigdy. Rozmawiali, śmiali się, a także wspominali. W końcu nadszedł też czas na grę - kalambury. Towarzystwo podzieliło się na drużyny, które ze sobą rywalizowały. Rywalizacja była zacięta w szczególności, że dużo haseł nie było wcale takich łatwych jak się każdemu wydawało.
Wszystkim dorosłym czas szybko i przyjemnie mijał oprócz jednemu, najmłodszemu. Toby trochę znudzony siedział na kanapie i poraz setny przeglądał tą samą książeczkę, aż w końcu uniósł oczy ku górze wzdychając cicho. Nie miał z kim się bawić, więc postanowił trochę pozwiedzać. Niezauważalnie zszedł z kanapy i minął wszystkich, by po chwili wspiąć się po schodach na pierwsze piętro. Małymi kroczkami przemierzał korytarz zastanawiając się co kryje niezliczona liczba drzwi. Chłopczyk obejrzał się za siebie, sprawdzając czy nikt go nie przyłapie, i podszedł do pierwszych drzwi. Ostrożnie nacisnął klamkę i lekko uchylił drzwi.
-A co ty tu robisz?
Toby aż podskoczył słysząc za sobą męski głos.
-Nic - odpowiedział powoli odwracając się do stojącej za nim osoby.
-Przyszedłeś na przeszpiegi?
Blondynek nie odezwał się ani słowem wystraszony.
Ross uśmiechnął się lekko.
-Nie bój się, nie chciałem cię przestraszyć - zapewnił go, ale widząc, że dziecko niespecjalnie mu wierzy, dodał - Chciałeś zobaczyć co się tu znajduje? - spytał skinieniem głowy pokazując na drzwi.
Toby kiwnął głową, a Lynch ukucnął przed nim.
-Widziałem jak tutaj szedłeś i zastanawiałem się czy pozwolisz mi dołączyć do twoich poszukiwań - spojrzał na malucha - To jak? Mogę z tobą poszpiegować?
Chłopczyk przez chwilę patrzył na niego uważnie, ale po sekundzie uśmiechnął się do niego.
-Tak.
-Świetnie - Ross odwzajemnił jego gest i rozpoczęli swoje poszukiwania.
Kolejno wchodzili do pokoi i patrzyli co się w nich znajdowało. Lynch opowiadał przy tym czyj jest ten pokój i dodawał jakieś zabawne rzeczy, które szczerze rozśmieszały malca.
-A to? - spytał chłopczyk wchodząc do ostatniego pomieszczenia.
-To mój pokój.
Toby popatrzył na mężczyznę i uśmiechnął się lekko. Po czym rozejrzał się wokoło z zachwytem.
-Jacieee... Ile zabawek! - wykrzyczał, gdy zobaczył parę gitar.
-To nie zabawki a instrumenty. Gram na nich, wiesz?
-Tak?
-Tak, pokazać ci? - spytał, chwycił gitarę akustyczną i zagrał parę akordów.
Oczy chłopczyka zaświeciły się z zachwytu.
-Ale super!
-Chcesz spróbować?
-Mogę?
Blondyn uśmiechnął się szeroko.
-Jasne, chodź - powiedział, a Toby usiadł obok niego na łóżku. Mężczyzna położył mu na kolanach gitarę, a sam ukucnął przed nim trzymając palce na strunach -Zagramy - postanowił, a chłopczyk przesunął dłonią po strunach - Dobrze.
Blondynek chwilę brzdąkał, gdy Ross pilnował, by z instrumentu wydobywały się jak najczystsze dźwięki. Toby grał przez jakiś czas, ale po chwili przestał marszcząc brwi.
-Nie wychodzi mi.
-Jest świetnie.
-Jest za duża... - powiedział smutny.
Zmartwiony mężczyzna odłożył gitarę na bok i spojrzał na dziecko z uśmiechem.
-A klocki Lego lubisz? - spytał, a chłopczyk uniósł wzrok na niego, by po chwili kiwnąć głową z zadowoleniem - To na co czekamy?
* * * * *
-Mission Imposible?!
Ell pokiwał przecząco głową.
-Nauka spadania?
-Austin&Ally Videos&Villains?!
Wszyscy momentalnie spojrzeli na Rocky'ego jak na głupka.
-No co? Jestem fanem tego serialu i wcale się tego nie wstydzę!
Rydel pokiwała głową z niedowierzaniem.
-Ell, postaraj się bardziej - poprosiła wyczerpana.
-No, ale to jest oczywiste!
-Czas STOP! - krzyknął Riker patrząc na klepsydrę.
-Co to było? - spytał Mark.
-Shrek - Ratliff odpowiedział jakby to było oczywiste.
Wszyscy otworzyli szeroko buzie.
-Serio? To coś ty pokazywał? Ten lot w dół? - spytał Ryland.
-No to oczywiste! Była tam taka scena, że Pinokio wkrada się do więzienia niczym Tom Cruise z Mission Imposible - odpowiedział, a wszyscy walnęli się w czoło.
-Dobra... Ross, teraz twoja kolej - powiedział Rik, ale spotkał się z ciszą.
Każdy rozejrzał się wokół siebie.
-Gdzie on się podział? - spytała Vanessa.
-A gdzie jest Toby? - Laura zauważyła nieobecność swojego dziecka.
I w tym samym momencie usłyszeli głośny śmiech dobiegający z pierwszego piętra. Momentalnie każdy uśmiechnął się delikatnie wiedząc czyje to głosy.
-Chyba lepiej się bawią od nas - zauważył zadowolony Rocky.
-Może macie ochotę na coś słodkiego i herbatę? - zaproponowała Rydel spotykając się z aprobatą.
-Z przyjemnością, ale najpierw pójdę po Toby'ego - powiedziała Lau i powędrowała po schodach na górę.
Kobieta szła korytarzem kierując się słyszanymi wybuchami śmiechu. Podeszła pod drzwi pokoju Rossa i spojrzała do środka przez niewielką szparę.
-Nieee, ten klocek tam - zarządził maluch.
-A nie lepiej tutaj?
-Nie, to będzie ściana.
-Kolejna? Ty chcesz zamknąć swoich ludzików w czterech ścianach?
-Tak! Nie wydostaną się! Huehuehuehue! - zaśmiał się chytrze czym rozbawił mężczyznę.
-Ty mały chytrusie! - blondyn zaczął łaskotać chłopca, który zaczął niewyobrażalnie głośno się śmiać.
Laura widząc to, uśmiechnęła się lekko. Cieszyło ją to, że jej przyjaciel dobrze dogaduje się z jej synem. Jak nie z nią to chociaż z Toby'm.
-Tutaj jesteś - brunetka weszła do pokoju, a chłopcy od razu na nią spojrzeli zastygając w bezruchu.
-Hej mamo.
-Hej - odpowiedziała z uśmiechem - Kochanie, zaraz będzie ciasto. Masz ochotę?
-Taaak! - krzyknął uradowany i wstał z podłogi podbiegając do mamy, ale zanim wyszedł z pokoju, odwrócił się do podnoszącego się wujka - Tylko nie niszcz domku.
Lynch się uśmiechnął.
-No co ty, odłożę go na bok i poczekam na ciebie byśmy go kiedyś dokończyli.
-Dobrze - odpowiedział zadowolony i pobiegł na dół.
-Tylko ostrożnie na schodach! - krzyknęła za nim Laura i po chwili spojrzała na swoje przyjaciela, który wzrokiem odprowadzał malca, a na jego ustach nadal widniał uśmiech - Dziękuję, że się z nim pobawiłeś - powiedziała, a blondyn spojrzał na nią. Patrzył na nią chwilę, ale błyskawicznie spuścił z niej wzrok. Tak samo szybko jego wyraz twarzy zmienił się z radosnego w pochmurny.
-Nie ma sprawy - powiedział nie patrząc na kobietę. Po prostu zaczął wkładać niewykorzystane do budowli klocki Lego do pudełka.
Laura kiwnęła głową i bez słowa opuściła pokój kierując się w stronę schodów. Lecz zanim zeszła na dół, stanęła i wzięła głęboki wdech. Nie cierpiała tego jak wyglądała ich relacja. Wręcz nienawidziła jego chłodnego wzroku. Uwielbiała moment, gdy uśmiech posłany właśnie jej rozjaśniał jego twarz. I lubiła ich ciepłe poczucie humoru. Ich własne. I właśnie dlatego to tak bardzo bolało. Bo pomimo jego okropnego zachowania w stosunku do niej, nie potrafiła go nienawidzić, ponieważ pozytywne wspomnienia znaczyły dla niej o wiele więcej.
Po chwili Laura otrząsnęła się, uśmiechnęła i zeszła na dół. Nie zauważyła, że blondyn ją obserwował. Wiedział, że to nie musi tak wyglądać tylko nie rozumiał, że do naprawy tej relacji potrzeba zaangażowania dwóch osób, a u niego na razie go nie wykryto. Kiedy brunetka znalazła się na dole, odczekał chwilę i również wrócił do towarzystwa.
-Dobra teraz twoja kolej, Laura - powiedziała Rydel podtykając pod nos woreczek z hasłami.
Brunetka z uśmiechem wyciągnęła karteczkę jednak ten zniknął z jej twarzy, gdy przeczytała zawartość.
-Ale to jest strasznie trudne do pokazania. Nie mogę wymienić?
-Absolutnie, takie są zasady.
-Ehhh… No dobra.
Stanęła na środku udając, że gra na perkusji.
-Szansa na sukces!
Przeczenie głową.
Odchodzi kawałek podbiega i udaje, że gwiżdże na palcach.
-101 dalmatyńczyków!
Bierze misia, pokazuje na niego i przytula.
-Mój brat niedźwiedź!
Patrzy z politowaniem.
-Zakochana złośnica!
Facepalm.
-Podryw na głupka!
Zaczyna pokazywać na siebie i Rossa.
-Głupi i głupszy!
Kręci głową i zachłanniej pokazuje na siebie i blondyna.
-Dawno dawno temu!
-Przyjaźń!
-Chyba Nieprzyjaciele.
-Zdrada?
-Oszustwo!
-Utajnienie prawdy?
Laura już nie pokazywała patrzyła tylko jak grupka osób zaczęła się przekrzykiwać.
-Żal!
-Złość!
-Niedomówienie?
-Gniew?
-Wrogowie!
-Kłótnia!
-Brak porozumienia!
-Zero szans!
W tym momencie milczący do tej pory Ross podniósł się i krzyknął:
-Dosyć! Serio? Tak sie wam kojarzymy?
Laura natomiast wypuściła kartkę z rąk na której widniał napis "Austin&Ally" i drżącym głosem powiedziała:
-Przepraszam was na chwilę - i czym prędzej poszła do łazienki zamykając się i próbując za wszelką cenę nie wybuchnąć płaczem.
Zaczęła mamrotać sama do siebie.
-To nic. To nic. Wszystko jest w porządku. Jest pięknie, cudnie. Oni tylko żartowali. Oddychaj dziewczyno. Odsunęła się od drzwi, kiedy ktoś w nie załomotał.
-Laura jesteś tam? - głos Rikera dotarł do uszu brunetki - Laura! - złapał za klamkę i zaczął szarpać.
-Wszystko w porządku - krzyknęła pewnie, a przynajmniej się starała - Idź już - chciała znów do siebie mamrotać.
-Mogę wejść?
-Powiedziałam "Idź już". Dwa proste słowa. Nic mi nie jest do cholery.
Usłyszała oddalające się kroki. Oparła się o umywalkę oddychając ciężko.
-Jesteś silna, Marano, tylko nie becz. Pójdziesz do domu i dasz upust emocjom, ale teraz bądź silna - popatrzyła na swoje odbicie w lustrze - Tak jak kiedyś uśmiech na twarzy i gadka "Musze już iść, jutro mam dużo rzeczy do załatwienia" zgarniasz Toby'ego i sajonara. Jesteś silna tak?
Pojawiały się łzy w oczach, a głosik w głowie szeptał:
"Jesteś beznadziejna. Oszukujesz sama siebie"
*****
-Co to w ogóle miało być? - pytała zszokowana Stormie
-Nic.
-Jak to nic? Używaliście takich skojarzeń jakby Laura z Rossem byli śmiertelnymi wrogami, a przecież są najlepszymi przyjaciółmi. Prawda?
Wszyscy skierowali wzrok na Rossa.
*****
-Co to w ogóle miało być? - pytała zszokowana Stormie
-Nic.
-Jak to nic? Używaliście takich skojarzeń jakby Laura z Rossem byli śmiertelnymi wrogami, a przecież są najlepszymi przyjaciółmi. Prawda?
Wszyscy skierowali wzrok na Rossa.
-Prawda? - kobieta podeszła do syna, ale w tym momencie
wrócił Riker.
-Nie chciała mnie wpuścić. Twierdzi, że wszytko dobrze.
Ross tylko prychnął lekceważąco. Każdy wiedział, że brunetka kłamie, a jego starszy brat jej uwierzył. I oni niby są razem. Co za dziecinada.
-Może ja spróbuję - zaoferowała się Vanessa.
-Dobrze wiesz Van, że ona chce teraz pobyć sama. Od dawna tak ma. To się raczej nie zmieniło - powiedział Ross.
-Nagle się znawca zrobiłeś? - zapytał Ell.
-Jestem jedną z osób, które bardzo dobrze znają Laurę sprzed... 4 lat - odpowiedział blondyn.
-Chyba chciałeś powiedzieć sprzed wyjazdu, dziecka i naszego związku - odparł Riker.
Panowie zaczęli się mierzyć wzrokiem, jednak przestali, kiedy usłyszeli wołanie.
-Toby, chodź zbieramy się!
Wszyscy czym prędzej zebrali się w holu, gdzie brunetka właśnie zakładała płaszczyk i czekała z kurtką na syna.
-Już idziesz? - zapytała Stormie.
-Tak, mam dużo do zrobienia jutro. A Toby powinien już iść spać.
-Ale mi się wcale nie chce spać - powiedział malec i ziewnął.
-Właśnie widzę - odpwiedziała Laura zapinając jego odzienie.
-Odwiozę was - oznajmił Riker sięgając po kurtkę.
Laura wstrzymała oddech, nie chciała jechać z blondynem, ale wiedziała, że wracanie o tak później porze nie jest bezpieczne.
-Nie. Ja ciebie odwiozę - powiedział Mark zabierając kluczyki z rąk syna.
-Nie chciała mnie wpuścić. Twierdzi, że wszytko dobrze.
Ross tylko prychnął lekceważąco. Każdy wiedział, że brunetka kłamie, a jego starszy brat jej uwierzył. I oni niby są razem. Co za dziecinada.
-Może ja spróbuję - zaoferowała się Vanessa.
-Dobrze wiesz Van, że ona chce teraz pobyć sama. Od dawna tak ma. To się raczej nie zmieniło - powiedział Ross.
-Nagle się znawca zrobiłeś? - zapytał Ell.
-Jestem jedną z osób, które bardzo dobrze znają Laurę sprzed... 4 lat - odpowiedział blondyn.
-Chyba chciałeś powiedzieć sprzed wyjazdu, dziecka i naszego związku - odparł Riker.
Panowie zaczęli się mierzyć wzrokiem, jednak przestali, kiedy usłyszeli wołanie.
-Toby, chodź zbieramy się!
Wszyscy czym prędzej zebrali się w holu, gdzie brunetka właśnie zakładała płaszczyk i czekała z kurtką na syna.
-Już idziesz? - zapytała Stormie.
-Tak, mam dużo do zrobienia jutro. A Toby powinien już iść spać.
-Ale mi się wcale nie chce spać - powiedział malec i ziewnął.
-Właśnie widzę - odpwiedziała Laura zapinając jego odzienie.
-Odwiozę was - oznajmił Riker sięgając po kurtkę.
Laura wstrzymała oddech, nie chciała jechać z blondynem, ale wiedziała, że wracanie o tak później porze nie jest bezpieczne.
-Nie. Ja ciebie odwiozę - powiedział Mark zabierając kluczyki z rąk syna.
-Dziękuję bardzo - powiedziała brunetka uśmiechając się
ciepło do seniora - Dobranoc wszystkim - dodała na odchodne biorąc Toby'ego na
ręce. Malec nic nie powiedział, ponieważ prawie natychmiast zasnął w ramionach
mamy.
-Poczekajcie, zabiorę się z wami - krzyknęła jakby obudzona z transu Vanessa, pożegnała się i wyszła.
-Ja też już będę lecieć - powiedział Ell - Cieszę się, że mogłem cie znów zobaczyć Stormie - przytulił mocno kobietę.
-Odprowadzimy cię z Rydel i Rocky'm - powiedział Ryland i również wyszli.
Stormie zamknęła drzwi i odwróciła się do dwóch pozostałych w domu osób.
-Chyba musimy porozmawiać - stwierdziła i skierowała się do kuchni.
-Poczekajcie, zabiorę się z wami - krzyknęła jakby obudzona z transu Vanessa, pożegnała się i wyszła.
-Ja też już będę lecieć - powiedział Ell - Cieszę się, że mogłem cie znów zobaczyć Stormie - przytulił mocno kobietę.
-Odprowadzimy cię z Rydel i Rocky'm - powiedział Ryland i również wyszli.
Stormie zamknęła drzwi i odwróciła się do dwóch pozostałych w domu osób.
-Chyba musimy porozmawiać - stwierdziła i skierowała się do kuchni.
~ ♥~ ♥~
Aloha!
Wczoraj Mikołaj podarował mi wenę (i mi się okropnie nudziło) więc zmotywowałam się i skończyłam rozdział z pomocą In, która jak zwykle narzeka na moją "umiejętność" unikania przecinków ;)
Jak się podoba? Przyznam się szczerze, że jak czytałam sceny ze Stormie, to lałam ze śmiechu (kurde jednak faktycznie czasami potrafię pisać :D)
Do świąt coraz bliżej więc Last Christmas Wham leciało parę razy i Laury wersja i podoba mi się też Snowflakes Olivi Holt.
Ross obciął włosy FUCK YEAH *.*
Chociaż sekswonie wygląda zawsze, to te krótsze mi się bardziej podobają, bo już taki trochę za bardzo zarośnięty był :D
Się rozpisałam ;O Czekamy na opinie ;D
Jak się podoba? Przyznam się szczerze, że jak czytałam sceny ze Stormie, to lałam ze śmiechu (kurde jednak faktycznie czasami potrafię pisać :D)
Do świąt coraz bliżej więc Last Christmas Wham leciało parę razy i Laury wersja i podoba mi się też Snowflakes Olivi Holt.
Ross obciął włosy FUCK YEAH *.*
Chociaż sekswonie wygląda zawsze, to te krótsze mi się bardziej podobają, bo już taki trochę za bardzo zarośnięty był :D
Się rozpisałam ;O Czekamy na opinie ;D
~Niewi
Hola!
Zaskoczeni rozdziałem? Jakoś szybko się pojawił. Można powiedzieć, że dopadł nas świąteczny humor albo jest to spowodowane faktem, że kiedyś napisałyśmy sporą część tego rozdziału ;) Mam nadzieję, że się wam podoba :3
Jak tam się czujecie? Święta tuż tuż, a ja się doczekać nie mogę *.*
Dlatego wstawiamy świąteczną piosenkę ;)
~In
Stromie rozwala mój system. .
OdpowiedzUsuńOD RAZU myślała że to syn jej i Ross' a.Też bym chciała by to było ich dziecko, ale trudno
Wow rzeczywiście nie spodziewałam się rozdziału tak szybko :)
OdpowiedzUsuńJest cudowny, wspaniały i w ogóle fantastyczny ❤
Ta scena jak Stormie biła swoich synów i Ella ścierką >>>>>>>>
Stormie i Marka chyba sporo ominęło. Ci wszyscy nie umieją trzymać języka za zębami? Matko Boska Ross, Laura dogadajcie się ok?
Jak zwykle chaotyczny komentarz, eh
Czekam na next ❤
No,no. Muszę przyznać, że na samym początku się uśmiałam :)!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :*
Ja też czekam na święta *.*
Czekam na szybkiego nexta :)
Ojaaa:) rozdział mega, jesteście super!:) ledwo dodałyście rozdział, a już nie mogę się doczekac kolejnego:) czekam z niecierpliwością na swięta i nextaaa;) mogłaby zapanowac Raura ale taka z krwi i koście mianowicie Ross i Laura a nie Riker, chociaż tak też jest fajnie!:) do następnego!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej Ross dogaduje się fajnie z Tobim :D
Seriously? Tak wam się kojarzy Ross i Laura?
Coś zgaduje, że Stormie sb pogada z Rossem i Rikerem
Czekam NIECIERPLIWIE na next <33
Hello ♥
OdpowiedzUsuńBiedna ja musiałam pisać interpretację porównawczą jakichś zrytych tekstów a wy we dwie lasencje męczycie mnie o kom :P Tak btw In, dzięki że komentujesz u mnie xD
Co ja tam... AAA! Jak mówiłam, gdy czytałam ten fragment ze Stormie i wql to śmiałam się prawie jak na polskim w środę, gdy mieliśmy rozprawę a ja grałam rozhisteryzowaną siostrę oskarżonego :D Po prostu ja nie mogę! :D Stormie jest genialna, a raczej wy bo to wy to wymyśliłyście :*
Mój mózg podpowiada mi, że ja już ten fragmencik kiedyś czytałam, to chyba jedyne co kiedykolwiek wysłałyście mi o tym blogu xD Nevermind, świetne :D
Ta gra w kalambury, gdy Laura próbowała pokazać im o co chodzi... Tak jakoś smutno mi się zrobiło :( Jakbym była np lampą w ich salonie to chyba przez przypadek spadłabym na głowę Rossa, bo to ten pajac i gbur jeden winny jest tej sytuejszyn >.< Tak ogólnie to ja już miałam nadzieję. Czytam jak spotkał tego Toby'ego, nawet wyobraziłam sobie jak uroczo to musiało wyglądać gdy on uczył go grać na gitarze, ta radość gdy układali klocki Lego, potem moja radość jak wchodzi Lau a ja liczę na jakąś miłą przyjacielską rozmowę a tu... nic. No aż mi się na usta ciśnie pewne niecenzuralne słowo xD Macie mi nie robić takiego zamieszania w serduszku, bo nienawidzę uczucia rozczarowania :(
Riker, kochanie, wiesz jak ja cię kocham ♥ Ale Laura ma być z Rossem! Zdecydowanie wole cię w połączeniu z Vanessą.
No cóż dziewczynki, końcóweczka bardzo mnie zaintrygowała... Jak Stormie była zdolna do takich czynów w normalnej sytuacji to ja nawet nie chce myśleć co ona im zrobi jak jej się wygadają xD
Rocky... Boże, jak ja kocham go w waszym opowiadaniu! :D No normalnie chłopaku jakbyś chciał to ja chętnie bym ci pomogła przebrać tą ufajdaną bluzkę :P Uroczy, uroczy i jeszcze raz uroczy ♥
Masz rację Niewi, nawet nie ośmielę się pobić twojego rekordu w długości komentarza xD Jego się chyba po prostu nie da pobić :P
Muszę przyznać że szybko wstawiłyście ten rozdział :D Mam nadzieję, że następny równie szybko wstawicie :*
Nie wiem co jeszcze napisać, bo fakt że rozdział jest zajebisty rozumie się samo przez się xD
Ooo! Bardzo wam dziękuję! :* Zarówno za dedyk, jak i za ten link u góry :* Nie musiałyście, really ♥
Do następnego :*
~ Ann ♥
Rozdział: BOSKI!!! <3
OdpowiedzUsuńJest naprawdę świetny i nie mam co do tego żadnych wątpliwości :)
Scena ze Stormie po prostu powalająca :D Naprawdę! Strasznie się uśmiałam XD
A Rocky taki obrażony hahahahah XDD Beka :P
Ross i Toby świetnie się dogadują :3
Bardziej niż Toby z Rikerem, co wewnętrznie mnie MEGA raduje ;p
O wiele bardziej go widzę z Vanką ;***
Blondyneczko kochana.... Zostaw Mańkę w spokoju ;) Ross się nią zaopiekuje.... Bardzo dobrze zaopiekuje :D
Ej no ale bez jaj.... Chcę RAURE!!! <3333
Jak na razie, to między nimi jest taka atmosfera, że lepiej nie podchodź... ;( A w sprawie związku Laury z Rikerem... Stormie i Mark nie byli jakoś super zadowoleni chyba z tego faktu...
Mają takie samo podejście jak ja! :D (już wiem w kogo się wdałam hahahhahahah XDD taki joke :P)
Anyway... Trzymam kciuki za Rossa i Laurę- aby w końcu znów zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać.
Za Rikera- aby zrozumiał, że Vanessa jest kobietą jego życia <3
Za Toby'ego- aby zobaczył w Rossie nie wujka, ale idealną partię na ojca jak i męża swojej najukochańszej mamusi :3
Za Rydel i Ella!!!- niech miłość między nimi zacznie rozkwitać :D
Za Rocky'ego- aby się nauczył jeść hahahah XD
Za Stormie- aby jej marzenia się spełniły jak chodzi o przyszłe synowe.... :*
Oraz za was!!! Aby WENA was nie opuściła, jak i chęć do pisania :)
Pisząc tak czuję się jak w kościele- modlitwa wiernych... O.O
Okey.... Zaczęło się robić dziwnie XD
Pozdrawiam!!! I czekam na następny rossdział <333
O MAJ GAT...teraz mnie rozwaliłyście. Nie tylko tym że tak szybko...no wiecie ostatnio rozdziały pojawiały się rzadko?! Jeśli można tak to nazwać. Ale rozumiem was...po prostu szkoła studia..można nie wyrobić. Ale wracając...drugim punktem rozwalenie mojej psychy...jest ten the beściak u góry. Co tam się wydarzyło...brak słów.
OdpowiedzUsuńA Stormie...to już w ogóle. Taka mama to skarb...'Też cię kocham mamusiu...' hahah. Mądra Słodka.
BTW...Ross i Toby są razem strasznie słodcy. Jak czytałam tą część gdzie się bawili...to zadałam sobie jedno pytanie 'Czemu jednak Ross nie jest ojcem'. Byłoby wprost idealnie.
Jeśli patrząc na związek Rika i Lau...to wydaję mi się że jakby się oddalali...tsa te wywody Słodkiej. No co ja poradzę wciąż wierze w Raure, czyli Ross'a i Lau. Co ja mogę zrobić.
Rozdział jest niezwykły pod każdym względem. Po prostu się zakochałam. Mój ideał. A tak w ogóle to nie mogę się już doczekać tej pięknej i mrożącej krew w żyłach rozmowy matki z synami...buhaha.
Czyli nie tylko ja jestem zdania, że Ross wygląda lepiej w krótszych. Po prostu wygląda tak jakby...młodziej c'nie?! Ale on i tak jest zawsze sexi...już mi wali. Anyway. HIGH FIVE Newi...hahah.
Czekam na nexta....życze weny i wytrwania w tych koszmarach. Czyt. studia i szkoła. Buźka<3
Ps. Dziękuje za dedyk, jak przeczytałam dla kogo, moja twarz wyglądała jakby ją czołg przejechał. Hahah...ale tak na serio. Nie żartuje...Jeszcze raz dziękuje.
No nie powiem zdziwiło mnie, że tak szybko dodałyście rozdział, ale oczywiście w pozytywnym znaczeniu :D Stormie rozwala system jak mało kto, uśmiałam się za wszelkie czasy XD Nie ma to jak walić ścierą po głowie niewinnych chłopców XD Jeju biedny Rocky, takie poniżenie :') Sceny Rossa i Toby'ego - no po prostu się rosspływam *___* Wiedziałam, że będą się świetnie dogadywać. Szkoda tylko, że Ross wciąż nie paja radością do Lau.Na tej scenie z kalamburami zrobiło mi się trochę smutno, biedna Laura :( Nie mogę uwierzyć, że Riker tak po prostu uwierzył, że jest z nią ok. Tu akurat się zgodzę z Rossem, dziwny ten ich związek. Ale kogo interesują moje debaty XD Anyway rozdział naprawdę świetny.
OdpowiedzUsuńWeny życzę i czekam na next ;D
Z.A.J.E.B.I.S.T.Y dziewczyno ty masz talent! Czekam z wytchnieniem na kolejna czesc ;**
OdpowiedzUsuńI jestem :D
OdpowiedzUsuńCzytałam już wczoraj (c:) ale nie skomentowałam...
Zrobię to dziś na spokojnie ;D
No to tak. Mimo, iż relacja Rossa i Lau jest... smutna? Można tak powiedzieć, to podoba mi się to, że ciągniecie ją cały czas, a nie - w jednym rozdziale się kłócą, w drugim przytulają -.- tak więc mimo tego iż lubię ich jako paring, podoba mi się scena z tym, jak Laura przyszła do Rossa po Tobyego ^^
Nie umiem przekazać tego dokładniej, ale mam nadzieję, że skumałyście moją logikę ;p
Of Course, jak pewnie każdego, rozwaliła mnie scenka ze Stormie :3 Bicie synów szmatą zawsze spoko ;D
Niewi, no wreszcie przestałaś wątpić w to, że umiesz super pisać! :D
Fragment z Rossem i Tobym sama słodycz *-* Fajnie, że się dogadują... Ale ciekawe, czemu aż tak dobrze...
Czyżby tu jakiś podtekst był ukryty? :D
MiLka i jej genialne pomysły :')
Dlaczego oni im się tak kojarzą? :( No nie powiem, smutne to było :(
Hmm i o czym chce z nimi pogadać Stormie? ^^ Coś czuję, że wraz z tą rozmową spłynie na nas nowa fala rozrywających wnętrze uczuć! :D
Potrzebuję dobrego psychiatry :D
A co z wątkiem Rydellington? :3 Bo on też mnie zaciekawił ^^
Życzę Wam dalszych powodzeń w pisaniu :3
Bez odbioru.
Ach! Wiedziałam, że o czymś zapomnę! Dziękuje za dedyk mimo tego, że ostatnio rzadko pojawiam się na gg :x
UsuńRadość, szczeście i fanfary.... serio szok!!! Bardzo ładnie, bardzo fajnie. Ale błagam czy tylko mnie denerwuje że Laura cały czas jest tą pokrzywdzoną? No mniejsza Riker wkurza, Lau irytuje Rocky kocham, Stormi płacze ze śmiechu of course, Ross SŁODZIAK!!! Koniec i kropka. Dziekuje za uwage do nastepnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńNie biorę pełnej odpowiedzialności za to co piszę, bo trzyma mnie jeszcze po weselu xd
OdpowiedzUsuńNo to tak, ekhem... Kocham Rossa i jego szkutki i jak to ktoś napisał jego "dupkę" czyli przedziałek na środku, ale jego krótkie włosy też są sexi, jak normalnie w wojsku xd Chociaż chętnie zostałabym jego prywatną fryzjerką, co tyczy się jeszcze Rikera<3
Tak więc blond włoszy szom szekszi!
Z przecinkami to mam jak w odbiciu. Jak piszę to wstawiam je gdzie popadnie, jest moc. Ross & Toby - ufffielbiam jak się dogadują, szkoda, że nie ma tak słodko jak z Laurą, ale nie ma tak dobrze. Rygor musi być, jak w wojsku. Ale heloł, jest deko Riaury, więc jestem zaspokojona. A o Stormie to nawet nie wspomnę hyhyhyhy Stormie jak sztorm wymiata:p Tylko mi naszego Rylanda szkoda, bo na świat bocian jeszcze go nie przywiał, ale facet to musiał zarobić ze ścierki.
Tak sb niucham i co najgorsze to jeszcze nie wyniuchałam by Ross i Lau się pogodzili, ale maybe i na koniec pragnę powiedzieć, że czekam na next i na pojawienie się Garretta, bo coś czuję w ogonie, że będzie dym;>
Ja i mój ogonek żegnają się:)
Rozdział cudowny. Popłakałam się ze śmiechu jak Stormie okładała swoich synów marnotrawnych. I dobrze! Dali jakiemuś tam chłopinie współtworzyć z Laurą takiego aniołka, a sami co? Lenie śmierdzące. Toby to taki wspaniały dzieciak, aż się nie chce wierzyć, że to nie jest z rodu Lynch'ów. No chyba, że nas kochane miło zaskoczycie :) No, ja to bym przez taką niespodziankę skakała pod sam sufit i jeszcze wyżej. Ale moja najulubieńsza Stormie mnie dziś rozwaliła po prostu. Ach.... Ja chcę taką teściową.
OdpowiedzUsuńEkhem. Rossy, błagam cię. Odpuść już, bo mnie denerwujesz takim zachowaniem. Tym bardziej, że ona myśli, bo widać, że tak myśli, że to wszystko przez nią, a ona jest Bogu Ducha winna. I my oboje dobrze o tym kochaniutki zazdrośniku wiemy.
Laura mnie dołuje. Lecz nie dla tego, iż coś zrobiła, tylko, że właśnie nie zrobiła. Powinnaś kochana wygarnąć temu pacanowi, co myślisz o tym jego zachowaniu. Jesteś silną kobietą z przecudnym synkiem i nie możesz dawać sobą pomiatać facetowi, nawet jeśli ci na nim zależy. Ross przesadza. Traktuje cię jak powietrze, a ty nic mu nie zrobiłaś. W miłości rozsądek to rzecz zbytnia, a nie wierzę, że on nigdy nie był zakochany.
Dziewczyn, czekam na next, który na pewno miło mnie zaskoczy, bo każdy to robi. W waszym blogu jestem dogłębnie zakochana. Może nie zawsze komentuję, ale zawsze staram się to zrobić. Jesteście boskie, tyle wam tylko powiem.
PS.: Byłabym wam wdzięczna, gdybyście wpadły na moje blogi. Mam nadzieję, że miło wam się będzie czytało:
Laura - swego rodzaju buntowniczka. Kocha szaleństwa i dobrą zabawę. W bajkach byłaby zapewne tą złą. Nie wyobraża sobie, że kiedyś dorośnie i spoważnieje.
Ross - statyczny, spokojny chłopak. Niezbyt lubiany w szkole, choć nie poza nią. Nienawidzi buntowników, ale dowie się, że nawet oni są, jak to się teraz mówi ok.
Ta dwójka, niegdyś bardzo dobrych przyjaciół stoi teraz na życiowym zakręcie. Ona potrzebuje kogoś, kto pomoże jej rozwikłać samą siebie, a on kogoś, kto pokaże mu, co to znaczy żyć.
Czasem człowiek jest na skraju upadku. Słyszeliście kiedyś o takiej bajce: dobry zakochał się w złym, ale choć kiedyś zły też był zakochany w dobrym to teraz już za późno ? Jeśli tak, to to nie była bajka. To była rzeczywistość. Rzeczywistość tej dwójki.
http://pamietnik-laury-marano.blogspot.com/
Akcja - słoneczne Miami.
Bohaterowie - czwórka przyjaciół.
Wydawałoby się, że będzie to kolejna poruszająca historia na temat wielkiej miłości.
I może miałoby się rację. Problem w tym, że nawet najlepsi przyjaciele, którzy może są, a może nie są w sobie zakochani przeżywają w życiu taki okres, kiedy wszystko się zmienia. Po prostu pora zdjąć z nosa "różowe okulary" i podjąć się wyzwania, jakim jest przyjaźń, miłość, ból, smutek, ale przede wszystkim życie.
To nie jest historia miłości, która przezwycięży wszystko.
Jest to historia miłości, która stara się to zrobić
http://historia-auslly.blogspot.com/
Dziewczyny rewelacja! Kocham Was za to, że ten rozdział w porównaniu z poprzednimi tak szybko oby tak dalej <3 naprawdę
OdpowiedzUsuńzdecydowanie mi się podoba, że w końcu chyba zacznie coś ruszać z Laurą i Rossem (ale pamiętajcie to on zj***ł i ON ma to naprawiać a nie ona!!! Rossowi nic nie może teraz uchodzić na sucho jak się zrobił jaki się zrobił) i po prostu tak się cieszę że coś nowego wstawiłyście! Mam nadzieję, że rozdziały w tak krótkich odstępach czasowych to będzie teraz rutyna? :D
http://letsnotbealone.blogspot.com/ Hej! Założyłam nowego bloga opowiada historie Raury! Laura jest kobietą lekkich obyczajów, a Ross wielką gwiazdą. Wpadniesz? /mała
OdpowiedzUsuńDobra, dobra... co tu dużo mówić... ;P Rozdział jak zawsze cudowny, ZARĄBISTY, the beeest itd... nie chcę mówić Wam rzeczy które już wiecie,dlatego też przestałam ostatnio komentować.. xD Pszepraszam, ale jakoś nie mogę pozbyć się przeczucia, że wy robice mi na złość >_< Jak pisze do Was, że chcę zboczony rozdział z Lau i Rossem, to Wy mi tu prawie wyskakujecie z "mghmhmhm" z Rikiem i Lau... Uggg... na szczęście od niczego nie doszło ;)) Ale.. już miałam wam tu armagedon zrobić, taki, zebyście się nie pozbiersli.. A WIĘ, JEŻELI JESZCZE RAZ PRZECZYTAM PRZYNAJMNIEJ JEDNO PODOBNE ZDANIE, TO WAM NOGI Z DUPY POWYRYWAM, POTEM POKORJE WAS NA DROBNE KAWAŁECZKI, I WRZUCE DO ZUPY WARZYWNEJ... !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Hha... Xd Lepiej uważajcie, bo niedawno byłam u spowiedzi i nie kłamię ;dd A teraz dawać next, bo cała sie trzesę -_- Jak zawsze po takiej dawce emocji od tych waszych wypocin kochane ;** Po prostu ja mam nadzieję, że teraz rozdziały bedą dodawane choćby co tydzień, prawda???????????????? O.o <33 ♥
OdpowiedzUsuńNo nie!! Nie wybaczę sobie! NO PO PROSTU SOBIE NIE WYBACZĘ ;,,,( Zachowałam się jak kompletna świnia ;( Aż wstyd się przyznać. ZAPOMNIAŁA SKOMENTOWAĆ ROZDZIAŁ. ;( Czytałam go wcześniej i miałam skomentować później i całkowicie wyleciało mi to z głowy. Strasznie Was PRZEPRASZAM. Mea/ Wierna dostaje pomieszania zmysłów ostatnio -,- Ale nic mnie nie usprawiedliwia.... :(
OdpowiedzUsuńNo więc tak rozdział powala jak zwykle. ;) Rzeczywiście zgadzam się z Niewi sceny ze Stormie powodują, że leżę i nie wstaję xD Zwłaszcza ta scena co ich nawalała ścierką z tego to już w ogóle nie mogłam xD
Ogólnie jestem mega zakręcona na ciąg dalszy... *,* rozwalacie mnie... Ale ta zabawa Ross z małym była taka mega sweet ;* Ale trochę mnie żeście rozczarowały, spodziewałam się tu jakiejś dłuższej konwersacji pomiędzy Rossem a Lau, a wy mi tu takie coś no wiecie co? :( OMG *,* Ross ty pacanie weź się pogódź z Laurą przecież on widzi, że ona cierpi tak?? Zróbcie coś z tym albo pożyczę Edka od Słodkiej i się skończy ;> (Ta... Wierna za dużo cuksów się nawcinała i tera są skutki... xD)
Biedna Lau, naprawdę to było przykre jak miała pokazać Austin&Ally, a oni takie rzeczy o nich mówili... Faktycznie to mogło trochę załamać :( Też bym się zamknęła w kiblu :( A z Rossa jaki znawca się zrobił i od razu kłótnia pomiędzy rodziną na nowo odżywa... ;) Super, ta cała akcja i w ogóle mam nadzieję, że relacje pomiędzy Rossem a Lau szybko się ustabilizują ;)
A tak w ogóle słyszałam In, że cierpisz z powodu cytuję "coraz mniejszej liczby czytelników". No nie, trzymajcie mnie... -,- Walną cię ktoś w głowę, kiedyś? Jak nie to ja będę pierwsza x( --,-- Z tego co widzę (na chwilę obecną) masz 18 komentarzy czy to oznacza, że nikt tego nie czyta?? Oczywiście, że nie. :( Wszyscy kochamy tego bloga inaczej nie byłoby nas tutaj, nie nabijalibyśmy wam wyślwietleń, nie czytali i nie dodawali komów. In, Słońce, kocham cię ale przestań się już tak dużo uczyć, bo od tego wariujesz... ;* Zawsze będziecie mieć czytelników, a prznajmniej Wierna zawsze tu będzie cokolwiek by się nie działo ;* kpw?? ;>
A co do ciebie Niewi nie dziwię się, że wszyscy buntują się z powodu twojego "planowanego" odejśćia z bloggera. Ja się osobiście podpisuję pod protestem i nie zezwalam na opuszczenie przez ciebie wspaniałych blogów, pojmajesz czy nie? ;> Zasypię Cię wiadomościami na gg i nie będziesz miała wyjścia będziesz musiała zostać ;* Kochamy tego bloga i OBIE bloggerki więc nie chcę słyszeć o jakimś odejściu KPW?? ;>
I ostania sprawa, którą chcę poruszyć, a mianowicie jesteście strasznie pokręcone, zwariowane, wspaniałe i totalnie kochane ;* <3 O czym mówię? ;> O tym, że polecacie mojego bloga *,* mam tylko nadzieję, że przez to moje beztalencie, które jednak postanowiłyście promować (pomimo moich sprzeciwów -,-) nie stracicie czytelników... Nie oszukujmy się beznadziejnie piszę i wszyscy to wiedzą... :| No ale bardzo wam dziękuję za dobre chęci nigdy wam tego nie zapomnę. *,* Kocham ;* <3
Pozdrawiam, czekam na nexta (który mam nadzieję już niedługo xD) weny życze i trzymajcie się cieplutko ;*
~ Mea/Wierna ~
Wow, co za rozdział. Wręcz cudowny. Fajnie,że wszyscy razem spędzili czas, wesoło się bawiąc, ale zawsze coś musi pójść nie tak. Już nie mogę doczekać się rozmowy Stormie z chłopcami. Huh ... Czekam na next. Weny i fajnych pomysłów :P ~Kasia
OdpowiedzUsuńhej jest super czekam na next bardo długo już
OdpowiedzUsuńHello tu Delly Lynch :) Dostałam linka więc jestem. Nie bardzo wiem co działo, się w poprzednich rozdziałach bo pierwszy raz tu jestem. Powiem tak nienawidzę połączenia Riker z Lau, ale podoba mi się wasz styl pisania, w tym przypadku styl pisania Niewidzialnej (dzięki za namowę na powrót na bloggera) nie mogę z Stormie z ścierką. Widać, że chce mieć wnuki haha. Nie bardzo wiem jakie są relacje między Ross'em a Laurą i nie wiem co się między nimi wydarzyło, jak znajdę czas to bd musiała wrócić do początku. No a moim bożyszczem jest Rocky, jego zachowanie jak zjawiły się siostry Marano, no po prostu miałam bekę z niego. Bardzo podoba mi się ten blog♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Życzę weny ♥
Delly Lynch
Zapraszam do siebie na szesnasty rozdział http://dancingcinderellastory.blogspot.com