piątek, 25 lipca 2014

Krótkie info żeby uspokoić wasza niecierpliwość o ile się da :D

Kilka osób się już pytało kiedy będzie 10 rozdział i jeszcze pewnie kilka sobie zadaje to pytanie.
Wiec na nie odpowiem.
Piszemy go xD Ale z racji tego że - In wyjechała i nie ma neta a ja dostawszy się na moje wymarzone studia musiałam załatwić wszystkie sprawy (papiery i badania itp.) a teraz właśnie się pakuje bo wyjeżdżam na 3 tygodnie xd ale spokojnie zaopatrzyłam się w internety xd - mamy małe opóźnienie. W sumie minęły już 3 tygodnie nie wiem jakim cudem tak szybko o.o
Powinien się pojawic w przyszłym tygodniu jak juz In wróci z tej swojej wsi xd
Mogę was tylko pocieszyć - o ile tak to się da nazwać - tym że spotkałyśmy się osobiście i bite 3-4 godziny obmyslalyśmy przyszłe wydarzenia w życiu bohaterów, wiec będzie się czym emocjonowac xd
Sama się już boje i powoli nie ogarniam co i jak xd Na szczęście mam zeszyt z pomysłami xd

Całuje was mocno i daje trochę mojej cierpliwości :D

Niewi

PS. Chciałam dać tytuł ZAWIESZAMY a potem powiedzieć że żartowałam ale stwierdziłam ze wtedy juz na 100 pójdę do piekła :D

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 9

Jak wiecie... U nas prosto być nie może, dlatego za wszelkie komplikacje w tym rozdziale... NIE PRZEPRASZAMY <3
SPECJALNA DEDYKACJA DLA NASZEJ KOCHANEJ ANABELL - wejdź w końcu na tego kompa kochana <3 :D

*Narrator*
Szok. Zdziwienie. Ukłucie w sercu i jedno wielkie WTF?! Silne, nieprzyjemne emocje targające dziewczyną sprawiły, że jej nogi zawędrowały w znane i bezpieczne jej miejsce. Nie wiedziała kiedy znalazła się pod domem przyjaciół. Zapukała mocno i długo do drzwi zniecierpliwiona i przejęta widokiem miziających się bliskich jej osób. Nagle drzwi otworzył Rocky.
-Co tak walisz? - spytał zdziwiony - Vanessa? Wszystko w porządku?
-Nie - odpowiedziała smutnym głosem i oparła głowę o ramię bruneta. Zdziwiony mężczyzna przytulił przyjaciółkę.
-Wejdź do środka - powiedział i obydwoje poszli do salonu. Van ciężko opadła na kanapę i zakryła twarz dłońmi.
-Co się stało? - spytał troskliwie i ukucnął przed kobietą.
-Poczułam ból w sercu.
-Nie rozumiem...
-Dopiero teraz zrozumiałam, że on nie jest mi obojętny...
-Ale kto?
-Riker...
-Co? - spytał zdziwiony. Vanessa odsłoniła twarz.
-To dziwne, prawda?
-Powiem, że takiego wyznania się nie spodziewałem.
-Ale wiesz co? Wiesz co jest najgorsze? - spytała i wstała z kanapy.
-Co?
-To, że się miziali!
-Ale kto?
-No Riker!
-Ale z kim?
-Z Laurą! - krzyknęła zdenerwowana.
-Co? - spytał zszokowany.
-Laura całowała się z Rikerem! I gdy tam weszłam to obiecuję ci, że szli na całość! - powiedziała podniesionym głosem. Jej ciało, aż się trzęsło z emocji.
-Oni co? - spytał nagle Ross schodząc ze schodów. Czarnowłosa i brunet spojrzeli na blondyna zdziwieni. Kobieta otworzyła lekko usta.
-Myślałam, że jesteśmy sami w domu...
-A co? Wolałabyś, żebym się nie dowiedział? - spytał młodszy Lynch.
-Szczerze mówiąc za wiele nie myślałam w tym momencie...
-Czyli Riker i Lau nie mogli o sobie zapomnieć? - Rocky spytał jakby sam siebie, jednak nie ściszył odpowiednio głosu. Ross i Van spojrzeli na niego zdziwieni.
-Co?!
-Nic, nic.
-Gadaj - rozkazała groźnie Vanessa. Rocky spojrzał na nią z lekkim przerażeniem w oczach. O nie! Co jak co, ale on lubił swoje życie!
-Nikomu o tym nie mówiłem...
-Chyba najwyższy czas - powiedział Ross i skrzyżował ramiona.
Brunet westchnął i zaczął przywracać wspomnieniami scenę, która miała miejsce cztery lata temu.
Rocky siedział sam w domu słuchając muzyki na słuchawkach i czytając jakąś książkę. Po prostu odpoczywał ciesząc się samotnością i domem, który miał tylko dla siebie. A przynajmniej tak myślał. Gdy playlista dobiegła końca i w słuchawkach przestała brzmieć muzyka, brunet usłyszał jakieś szepty i śmiechy na dole. Zmarszczył brwi, zdjął słuchawki i wstał z łóżka cicho podchodząc do drzwi. Wyszedł z pokoju i zszedł trochę po schodach kierując się w stronę głosów. Normalnie zszedłby do salonu, gdyby nie usłyszał swojego brata i przyjaciółki.
-Riker, przestań - chichotała cicho Laura - Ktoś może być w domu.
-Nikogo nie ma - zapewnił blondyn i czule pocałował dziewczynę w usta. Ona odwzajemniła gest z czystą przyjemnością czym zszokowała chowającego się Rocky'ego.
-Skąd wiesz? - spytała odrywając się od niego i zakładając ręce na jego szyi.
-Bo pojechali do sklepu.
-To zaraz tu będą.
-Z meblami.
-No chyba, że tak - uśmiechnęła się i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach - Ale i tak muszę iść - szepnęła.
-Co? Dlaczego?
-Bo muszę poćwiczyć rolę.
-Możesz ją poćwiczyć ze mną - zaproponował z uśmiechem.
-Wybacz, Austin jest tylko jeden - odpowiedziała i odwzajemniła jego gest. Riker przewrócił oczami.
-Nie wiesz co tracisz - droczył się z nią.
-No nie wiem - odpowiedziała i pocałowała chłopaka delikatnie - Zadzwonię później - powiedziała i wyszła z domu. Riker uśmiechnął się do siebie i skierował się do kuchni.
A zszokowany Rocky oparł się o ścianę i westchnął.
"Czy oni...?"
Nawet nie mógł dokończyć swojej myśli. Nie był w stanie tego pojąć. Laura i Riker? Nigdy nic nie mówili... Może to tylko chwilowe?
I z myślą, że para niedługo sama się ujawni, przemilczał scenę, którą przed chwilą zobaczył. I obiecał sobie, że bez ich ogłoszenia nigdy nie piśnie słowa na ten temat.
Gdy brunet skończył opowiadać całe zdarzenie, Vanessa i Ross mieli wymalowane oburzenie na twarzy.
-I akurat tego zdarzenia zdecydowałeś się nie wypaplać?! - spytała z niedowierzaniem.
-Kiedy to było? - zadał pytanie Ross.
-Nie wiem. Chyba jakiś miesiąc przed jej wyjazdem z miasta. Albo dwa tygodnie. Coś w ten deseń - odpowiedział Rocky, a blondyn zmarszczył brwi.
-Miesiąc? - spytał sam siebie jakby coś sobie przypominając.
I nagle drzwi do domu się otworzyły i do środka wszedł Riker, a za nim Laura.
-Siemka, Lau ma dzisiaj wolny wieczór, więc może gdzieś wyskoczymy? - spytał najstarszy i spotkał się z groźnym spojrzeniem brata i Vanessy - Yyy coś mnie ominęło?
-Chyba raczej nas coś ominęło - zauważyła sarkastycznie Van.
-Jakieś cztery lata - dodał Ross.
-O co chodzi? - spytała zdezorientowana Laura, a starsza siostra spojrzała na nią i uniosła wysoko brwi.
-Ooo widzę, że znalazłaś swoją bluzkę - powiedziała zdenerwowana, a młodsza Marano zamknęła oczy w myślach mówiąc 'Shit'. Bowiem wiedziała co to oznacza.
-To ty trzasnęłaś drzwiami? - upewnił się starszy blondyn.
-No wybaczcie, że wam przerwałam. Ale jakoś tak mnie to zatkało, że inaczej nie potrafiłam - odpowiedziała groźnie.
-Nieźle się ustawiliście - syknął Ross, a Rik i Lau spojrzeli na niego zdziwieni.
-Jaki masz znowu problem? - warknął starszy.
-Ja? Żaden. Prócz tego, że najbliższe mi osoby mnie i resztę okłamywały!
-Oszalałeś? Niby kiedy mieliśmy wam powiedzieć, że jesteśmy razem?!
-A jesteśmy? - spytała nagle Laura. Riker spojrzał na brunetkę zdziwiony.
-A nie jesteśmy?
-A możecie to zostawić na później? Nie mam ochoty wysłuchiwać waszych rozmów o tym czy jesteście parą po tym jak was przed chwilą widziałam w połowie rozebranych! - Van podniosła głos zniesmaczona.
-Dobra, nieważne. Nawet nie mieliśmy jak wam powiedzieć skoro dopiero teraz tak pomiędzy nami wyszło - wyznała Laura.
-Serio? A cztery lata temu też nie mieliście czasu nam powiedzieć?! - spytał wkurzony Ross.
-Co ty gadasz?! - wrzasnął Riker.
-Daj spokój, Rik! Rocky nam wszystko powiedział, więc już nie udawaj! - krzyknęła Vanessa.
Młodsza Marano spojrzała na bruneta.
-Co powiedziałeś?
-Że kiedyś widziałem was jak się całowaliście i tego typu sprawy... - odpowiedział zmieszany. Wolał się do tej kłótni nie mieszać.
-Wiedziałeś?! - spytała zszokowana brunetka.
-Tak! A wy co? Woleliście nas okłamywać niż nam o tym powiedzieć?! - wrzasnął Ross.
-Ile to trwało? - spytała Vanessa.
Laura spojrzała na siostrę.
-Nie wiem. Prawie miesiąc.
-Miesiąc? - spytała cicho i odwróciła się do nich łapiąc się za głowę - Jak mogliście tyle czasu to przed nami ukrywać? - spytała Van ze łzami w oczach - Przede mną Lau? Przed własną siostrą?
-Van...
-Przestań. Okłamałaś nas. Wy nas okłamaliście - powiedziała patrząc na Rikera.
-Jak mogłaś? - Ross spytał patrząc w oczy Laury. Brunetka zmarszczyła brwi.
-Czemu cię to tak obchodzi?!
-Bo jesteś moją przyjaciółką i...
-Właśnie! - przerwała mu ostro - Przyjaciółką.
-Od zawsze nią byłaś.
-Tak. Przyjaciółką. Nie byłam ci zobowiązana nic mówić - powiedziała szorstko.
-Ale mnie tak - syknęła Vanessa i wyszła z salonu do ogrodu przez taras. Siostra westchnęła z bezsilności.
-Van! - krzyknęła i za nią pobiegła.
W pokoju zostali tylko trzej bracia. Blondyni spojrzeli na siebie wrogim wzrokiem, co nie zapowiadało niczego dobrego.
-I śmiesz nazywać się moim bratem? - warknął nagle Ross.
-Jaki znowu masz problem?!
-Zawsze zabierasz mi to, co jest dla mnie ważne!
-Nie zabrałem ci przyjaciółki!
-Nie? A przedwczoraj to co?! - spytał podchodząc do niego o krok.
-Sam przestałeś się nią interesować już te cztery lata temu!
-I co?! Postanowiłeś ją pocieszyć?! - Ross zacisnął zęby - Wykorzystałeś sytuację! - wrzasnął, a te słowa już kompletnie wyprowadziły Rikera z równowagi.
-Niczego nie wykorzystałem! - krzyknął i pchnął brata tak mocno, że ten zatoczył się do tyłu. Zdziwiony zachowaniem Ross także popchnął brata.
-Nie dotykaj mnie!
Riker z wściekłością złapał brata za koszulkę i przycisnął go do ściany w taki sposób, że młodszy głucho huknął o nią plecami. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu, ale szybko zastąpiła to złość. Odepchnął od siebie brata i przywalił mu w twarz. Riker oddał mu kopiąc go kolanem w brzuch, co spowodowało tylko większą furię.
-Ogarnijcie się! - krzyknął Rocky i podbiegł do nich próbując ich rozdzielić, ale sam za to oberwał w nos i zatoczył się do tyłu.
-Ona i tak jest moja! - warknął starszy dalej okładając brata.
-I co z tego? Ja i tak znam ją lepiej! To my się przyjaźnimy!
-Może kiedyś! Ale to już przeszłość! - syknął, a rozwścieczony Ross przewalił brata i zaczął go okładać pięściami.
Nagle drzwi do domu się otworzyły.
-Co się dzieje? - spytała przerażona Rydel patrząc na bijących się blondynów i Rocky'ego, któremu leciała krew z nosa. Ell stał za blondynką i dopiero po sekundzie zobaczył walczących przyjaciół.
-RIKER ZOSTAW GO! - wrzasnął, gdy zobaczył, że starszy leży na Rossie i go przydusza. Mocno zaciskał dłonie na jego szyi. Młodszy powoli robił się czerwony.
Do salonu wpadły przerażone siostry Marano.
-Co wy robicie?! PRZESTAŃCIE! - wrzasnęły i w tym momencie Ell wraz z Rockym chwycili Rikera i ściągnęli go z brata.
-Zwariowaliście?! - wrzasnął Ryland, który pojawił się przed chwilą w drzwiach.
Ross łapczywie złapał oddech i przekręcił się na podłodze. Rydel podbiegła do niego.
-Ross... Wszystko w porządku? - spytała wystraszona klęcząc obok niego. On nadal próbował tylko złapać oddech.
-Co w was wstąpiło?! - spytała Vanessa.
Riker trzymany przez Ella i Rocky'ego powoli się uspokajał. Gdy złość mu trochę minęła, zdał sobie sprawę co zrobił bratu.
-Ross? - wysapał i, będąc już spokojnym, podszedł do blondyna - Ja... Ja nie chcia... - powiedział dotykając jego ramienia.
-Zostaw mnie - wycedził i odepchnął jego dłoń ostrzegawczo. Ledwo co wstał, spojrzał na niego i zacisnął zęby - Nie odzywaj się do mnie. Nie chcę cię znać - syknął i z pogardą w oczach wyszedł na dwór złapać więcej powietrza.
Wszyscy zamilkli i patrzyli na Rikera, którego twarz pokazywała złość, ale na samego siebie.
-Co tu się do jasnej cholery stało?! - spytała nagle Rydel, gdy oprzytomniała. Wstała z klęczek i spojrzała po wszystkich wyczekująco.
-Niech ci Riker z Laurą wyjaśnią - syknęła Vanessa i wyszła z domu podążając za Rossem.
Ell, Rydel oraz Ryland spojrzeli na wspomnianą dwójkę.
-Riker coś ty zrobił Rossowi? - spytał w końcu Ratliff - Ty rozumiesz, że mogłeś mu zrobić krzywdę?!
-Obu nas poniosło - burknął blondyn.
-Co się z wami do cholery jasnej stało?  - zapytała wkurzona Rydel - Gadaj!
-Dobra! Twój kochany młodszy braciszek ma problem z tym, że mnie i Laurę coś łączyło cztery lata temu. I to, że teraz znów połączyło. Wielki przyjaciel się znalazł - powiedział z pogardą.
-Zaraz, chwila... Jakie łączyło i znów połączyło?  - zapytała zdezorientowana blondynka.
-Normalnie. Spotykaliśmy się  miesiąc przed jej wyjazdem i teraz też się spotykamy. Byłem u niej szafie jak przyszłaś, dlatego zostałaś wyrzucona z domu. No i jakoś tak wyszło, że jak wyszłaś to potem zajęliśmy się sobą, ale Vanessa nas przyłapała.
-Zajęliście się sobą? - blondynka nie dowierzała.
-Och błagam cie, Rydel. Nie jesteśmy dziećmi - wtrąciła się Laura, która już nie miała siły na tłumaczenie wszystkim co się wokół nich dzieje.
-Ale wy... We dwoje? - odezwał się Ell.
-A co? Jakiś problem? - zapytał się Riker.
-Problem nie. Prędzej zdziwienie.
***
Nabuzowana Vanessa chodziła po okolicy kopiąc wszystko, co napotkała na drodze. Była wściekła. Ale nie na Rikera i Laurę. Tylko na siebie, że wcześniej nie zaczęła działać. Jednak fakt, że połączyło ich coś jeszcze cztery lata temu, martwił ją. Bała się, że teraz nie będziesz miała u blondyna żadnych szans. Jak on zakocha się w Laurze, a ona w nim to nie będzie w stanie ich rozdzielić. To nie jest w jej stylu. Musi coś zrobić, żeby zobaczyć jak silne jest uczucie między nimi. Tylko jak...
-Kopanie w niczym nie pomoże. Wierz mi - powiedział ktoś za nią.
Był to Ross z krwawiącą wargą i podbitym okiem.
-Chciałam się na czymś wyładować - stwierdziła zrezygnowana i usiadła na chodniku.
-Też jesteś wściekła? - zapytał siadając obok kobiety.
-To chyba mało powiedziane.
-Ja też. Mam ochotę go udusić. Coś mu zrobić.
-Czemu?
-Bo on nie jest dla niej! - podniósł głos, a czarnowłosa uniosła wysoko brwi - Wybacz, ostatnio za dużo we mnie złości... Ale to wszystko przez niego.
-Aż tak cię to wkurza? Fakt, że oni ten teges?
-Jak dla mnie oni mogą robić co chcą. Ale wkurza mnie fakt, że on wykorzystuje sytuacje. Nikt normalny się w nim nie zakocha. On zawsze tak robił. I czerpie z tego korzyści.
-A co jeśli oni się naprawdę kochają?
-To nie jest śmieszne Van. A nawet jeśli to powinni nam powiedzieć. Ciekawe jak oni by się czuli gdybyśmy np. my taki numer odwalili.
W tym momencie Vanessie zapaliła się lampka w głowie.
-No właśnie, można to łatwo sprawdzić... - powiedziała i pocałowała blondyna. Był to krótki i delikatny pocałunek. Ross miał zszokowaną minę. Kobieta miała znowu go pocałować, ale blondyn powstrzymał ją odwracając głowę.
-Van to nie wypali. Jesteśmy dobrymi aktorami, ale ja bym nie potrafił tak udawać. Zresztą jesteś ode mnie starsza.
-Wybacz. Po prostu chcę to jakoś sprawdzić.
Nastąpiła między nimi chwila krępującego milczenia. Próbowali ochłonąć i zapomnieć o incydencie sprzed chwili.
-Może trzeba im to wyperswadować - zasugerował po pewnym czasie Ross i wstał wyciągając do niej rękę. Van uśmiechnęła się do niego i chwyciła rękę. Wstała i wraz z blondynem ruszyła z powrotem do domu Lynch'ów.
***
-Aż tak was to dziwi?  - zapytała Laura i w tym momencie do domu weszli Van z Rossem.
-Dziwi to raczej mało powiedziane - powiedziała Van krzyżując swoje ramiona i stając naprzeciw Laury oraz Rikera.
-No tak, bo to normalnie taka sensacja jak przylot kosmitów na ziemię - zakpił najstarszy blondyn.
-Kosmici to przy tym nic. Oni przynajmniej nie wykorzystują sytuacji - warknął Ross odwracając wzrok z brata. Gdy przekręcił głowę, Riker jak i reszta mogli zauważyć na jego szyi mocne otarcia  wskazujące na to, że atak starszego na młodszego mógł przynieść o wiele gorsze skutki niż te rany. Van dotknęła ramienia Rossa, aby go uspokoić i wesprzeć.
-Przyznam szczerze, że tego się nie spodziewałem - wyznał Ratliff.
-Ani ja... - dodał zszokowany Ryland.
-Cztery lata? - zaczęła Rydel marszcząc brwi - To ja wam wszystkim spowiadam się ze swoich uczuć, a ty okłamywałeś mnie przez tyle lat? Mogliście nam o tym powiedzieć!
-I co? Niby coś by to zmieniło? Skończyło by się tak samo jak teraz! - krzyknął Riker.
Wszyscy zastanowili się chwilę. Może faktycznie nic by to nie dało. I dlatego to ukrywali.
-Wcale nie - powiedziała w końcu Rydel.
-Inaczej byśmy to przyjęli - kiwnął głową Rocky.
-Wy może tak. Ale na pewno nie oni - Riker wskazał na brunetkę i blondyna - To oni mają problem z tym wszystkim.
-Tak mamy, a wiesz dlaczego? - Ross w końcu odezwał się do brata. Nie chciał tego, ale już nie wytrzymał - Bo nam na was zależy. Brat, przyjaciółka, siostra, przyjaciel - tym dla nas jesteście. A wy co? Okłamywaliście nas prze tyle czasu... - blondyn spojrzał na Laurę - Myślałem, że te cztery lata temu się przyjaźniliśmy i, że rozumieliśmy się jak nikt inny. Ja mówiłem ci wszystko, ale widzę, że z twojej strony nie mogłem liczyć na szczerość... - powiedział rozczarowany. Nie był zły tylko rozgoryczony, a to było jeszcze gorsze od furii. Ross spojrzał na brata - A ty? Niby chodzący przykład, a jak dochodzi do czegokolwiek to zachowujesz się jak palant! I myśleć, że chciałem być taki jak ty! - syknął z obrzydzeniem i wyszedł z salonu kierując się do kuchni.
Laura i Riker stali nieruchomo i nic nie mówili. Nie wiedzieli co powiedzieć.
-I w ten sposób pokazaliście jakie świetne jest z was rodzeństwo i jakimi jesteście przyjaciółmi dla swoich bliskich, którzy zapewne skoczyliby za wami w ogień. Gratuluję - powiedziała Vanessa i poszła szybko za Rossem, żeby z nim porozmawiać.
-Wiecie co? Może i jestem najmłodszy, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ja bym się tak szczeniacko nie zachował jak wy - wyznał Ryland i opadł ciężko na kanapę.
Rydel, Rocky i Ratliff patrzyli na Laurę oraz Rikera w milczeniu. Nie chcieli stawać po niczyjej stronie, ani po Rossa oraz Van, ani Lau i Rikera. Nie chcieli być zamieszani w tę kłótnię, która zaczęła się bez ich udziału. Co tu dodać? Temat zakończony. Spotykali się cztery lata temu przez prawie miesiąc. Wszyscy już to wiedzą. Spotykają się w chwili obecnej. Teraz to żadna tajemnica. Młodsza Marano westchnęła ciężko.
-To moja wina...
-Nie mów tak. Ochłoną i zobaczą, że niepotrzebnie się tak na nas rzucili - powiedział Riker i objął ją opiekuńczo ramieniem. Brunetka kiwnęła przecząco głową.
-Nie prawda. Mają powód się gniewać. Wszyscy mają. Powinniśmy im powiedzieć, ale ja tego nie chciałam. To moja wina. Mogłam tu nie wracać, mogłam zostać w miejscu, w którym bym nikogo nie skrzywdziła. Teraz są same pretensje i problemy. Byłoby lepiej, gdybym nie wróciła... - powiedziała z gulą w gardle, oderwała się od mężczyzny i z załzawionymi oczami wyminęła przyjaciół wychodząc z ich domu.
Riker natomiast poleciał do kuchni i wrzasnął do brata:
-Gratuluje Ci, sorry... WAM. Teraz ona żałuję, że w ogóle wróciła. Chciałem, żeby była szczęśliwa, a wy to spieprzyliście swoimi problemami.
-Bo ty nie jesteś dla niej! - krzyknął Ross.
-A może ty jesteś? Zostawiłeś ją. Olałeś. Potrzebowała kogoś kto ją wesprze i kogoś kto sprawi, że poczuje się kochana. Potrafiłbyś jej to zapewnić? Przyjaciółce? - zrobił nacisk na ostatnie słowo i wyszedł.
Ross tylko zacisnął mocno pięść. Vanessa to zauważyła i szybko ujęła jego dłoń, aby go uspokoić.
-Nie słuchaj go. On nie ma racji, byłeś najlepszym przyjacielem dla Laury, nie mogła sobie lepszego wymarzyć - powiedziała, a blondyn uśmiechnął się lekko.
-Dzięki - powiedział cicho i rozluźnił dłonie.
-Pokaż... - szepnęła czarnowłosa patrząc na jego szyję. Zaczęła przypatrywać się jego ranom - Trzeba je opatrzyć.
-To nie jest konieczne.
-Jest, masz otarcia, ale też startą skórę do krwi... - zauważyła patrząc na to z niedowierzaniem.
-Najwyraźniej mocno mnie chwycił - powiedział blondyn, a Vanessa sięgnęła po pudełko z lekami i opatrunkami z jakiejś górnej szafki - Van...
-Ross, bez dyskusji - oznajmiła stanowczo i wzięła się do roboty. Rany otwarte potraktowała wodą utlenioną, czym spowodowała, że blondyn syknął z bólu. Potem zakryła je opatrunkiem, aby nie wdało się tam żadne zakażenie, a wszelkie otarcia posmarowała maścią. W ciągu tego całego opatrywania, Ross patrzył na przyjaciółkę i jej skupioną minę. Było mu miło, że w tej całej sytuacji ma kogoś kto zgadza się z nim w 100% i jest po jego stronie.
-Jesteśmy w tym razem, tak? - spytał nagle, a kobieta spojrzała mu w oczy.
-Tak, okłamali nas i ja nie zamierzam łatwo im odpuścić. Szybko przebaczam, ale złość nie zawsze szybko mija - wyznała, a Ross kiwnął głową.
-To dobrze. Cieszę się.
-Ja też, ale obiecaj mi jedno.
-Tak? - blondyn spojrzał na nią z zaciekawieniem.
-Nigdy się nie bij z Rikerem bez mojej obecności - powiedziała, a Ross uniósł brwi zaskoczony.
-Dlaczego?
Vanessa uśmiechnęła się lekko.
-Bo chciałabym ci dopingować.

♥~ ♥~
¡Hola!
Pobiłyśmy trochę Rikera, spodobał wam się ten fakt? xd Wiele się dzieje, dużo nowych rzeczy, z którymi nie jesteście oswojeni - ale moim zdaniem to dobrze, że wprowadzamy coś nowego, przynajmniej się nie zanudzicie tutaj ;)
Tylko proszę was, abyście nas nie opuszczali i nie obrażali (kieruję to głównie do tych, którzy wyrazili swoje oburzenie w poprzednich komentarzach xd) Będzie nam przykro jak nas opuścicie ;_; A powiem wam, że jakby co to dołożymy się do opłat wizyt u kardiologa czy psychologa ;)
Całuję was! 
~Inimitable

Aloha!
Z racji waszych gróźb. Pakuję się i wyjeżdżam więc nie wiemy kiedy będzie następny odcinek opka :D
Osobiście mogę powiedzieć, że jak sobie to wszytsko wyobraziłam to miałam gulę w gardle i rozdarte serce, ale cóż, takie życie.
In jak chcesz to się dokładaj, przede mną studia a ja nawet do pracy nie poszłam xd Tylko korzystam z najdłuższych wakacji ever <3
Wy też tęsknicie za Benem? Podobno robi furrorę :D
Całuski :*
~Niewi

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 8

UPRZEJMIE PROSIMY JUSTYNE BUBLEWICZ, A TAKŻE INNYCH WRAŻLIWYCH NA EMOCJE O ZAPARZENIE ZAPASU MELISY PRZED ROZPOCZĘCIEM CZYTANIA ROZDZAIŁU <3

*Laura*
Minęły już dwa tygodnie od mojego niespodziewanego spotkania ze starymi przyjaciółmi. Ell chyba już zapomniał o akcji z dzieckiem, bo ostatnio znów się mnie pytał jak dać Rydel znać, że mu na niej zależy. Mógłby się w końcu zdecydować i zmotywować, bo sobie dziewczyna znajdzie kogoś innego. Riker i Ross też już się ogarnęli i przestali patrzeć się na siebie krzywym wzrokiem, mimo że dalej są do siebie sceptycznie nastawieni. Próbowałam się dowiedzieć od Rikera o co im poszło, ale zawsze ucinał ten temat, gdy o to pytałam. Toby jest zachwycony przedszkolem. Czasami nie mogę go z niego wyciągnąć. Mówi, że to przez kolegów, ale jego pani powiedziała mi, że zaczepia pewną dziewczynkę. Jednak kiedy go zapytałam o nią, o jej imię i czy jest ładna, oburzył się i powiedział, że nikt mu się nie podoba. Mój mały mężczyzna. Z każdym dniem dorasta coraz bardziej. Jestem ciekawa czy kiedykolwiek opowie mi o tej dziewczynce. Van znalazła sobie niedaleko mieszkanie. Chciałam ją namówić żeby sę do mnie wprowadziła ale stwierdziła że woli mieć swoje miejsce na graty. Nie przeszkadza jej to jednak w przesiadywaniu u mnie całymi dniami. W sumie dla mnie lepiej, jest więcej życia w tym domu.
Nie skorzystałam jeszcze z propozycji Drewa. Chcę jeszcze trochę poćwiczyć, żeby nie wyjść na jakąś totalną łamagę. Nie chciałabym podeptać jego stóp albo ich nawet zmiażdżyć… Z moim talentem jestem do wszystkiego zdolna. Po za tym ciężko mi zdradzać mojego kochanego mopa - Bena, przeżyliśmy razem wiele wspaniałych chwil.

Miałam akurat chwilę wolnego czasu, bo Toby został zaproszony do kolegi z przedszkola, więc mogłabym popracować - przygotować nowe piosenki dla uczniów czy poprasować ubrania, które piętrzą się z każdym kolejnym praniem, ale oczywiście nie chciało mi się ruszyć tyłka z kanapy. Siedziałam tak chwilę popijając herbatę, aż w końcu postanowiłam obejrzeć jakiś film. Podniosłam się w celu sięgnięcia po pilota, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. I tyle z mojego oglądania... poszłam je otworzyć. Spojrzałam przez wizjer. Na zewnątrz stał oparty ręką o framugę Riker. Nie powiem, że mnie to nie zdziwiło. 
-Hej, co ty tutaj robisz? - spytałam otwierając drzwi do domu.
-Wpadłem się przywitać - powiedział Riker jak gdyby nigdy nic - Wpuścisz mnie? - spytał z uśmiechem.
-No nie wiem... - powiedziałam drocząc się z nim i otwierając przy tym szerzej drzwi.
Blondyn wszedł do środka i walnął się na kanapie w salonie.
-No gadaj, o co chodzi? - nakazałam krzyżując dłonie i opierając się o drzwi. Mężczyzna westchnął ciężko.
-Pokłóciłem się z Rydel.
-O co?
-O zespół - wyznał, a mnie oczy od razu się powiększyły.
-Ale jak to?
-No tak to. Zaczęła się czepiać mnie, że się zespołem nie zajmuje, a tylko o niebieskich migdałach myślę. Wtedy wywiązała się kłótnia o to, że tylko się obijam, że nie przykładam się do tej nowej płyty! Wierzysz w to? Jak ona mogła mi coś takiego zarzucić?! - spytał z lekka zdenerwowany. Widać było, że te słowa go ruszyły, ale ja wiedziałam, że Riker nie dał się tak obrażać bez słowa.
-A ty co jej powiedziałeś? - spytałam prosto z mostu.
-A czy ja od razu musiałem jej coś odpowiedzieć? - spytał, a ja uniosłam jedną brew do góry. Blondyn ciężko westchnął - No coś tam jej powiedziałem...
-No wysłów się.
-No, że upadła na głowę i, że jak zwykle dramatyzuje - wzruszył ramionami, a ja popatrzyłam na niego groźnie - No co?
-Jak można tak obrażać siostrę?
-Ej! Ona pierwsza na mnie naskoczyła!
Uniosłam ręce w geście obrony.
-No dobra, wierzę ci.
-Na to właśnie liczyłem - powiedział i uśmiechnął się lekko.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę - oznajmiłam i podeszłam do frontowego wejścia. Zajrzałam przez wizjer kto stoi przed drzwiami i moje oczy się momentalnie powiększyły. Pobiegłam do salonu - To Rydel - powiedziałam, a na twarzy blondyna pojawiło się zdziwienie.
-Co?
-I wygląda na wściekłą.
-Nie może mnie zobaczyć, bo jeszcze bardziej się wkurzy.
-Musisz się schować.
-Ale gdzie? - spytał wstając z kanapy. Ponownie dzwonek do drzwi.
-Już idę! Jestem naga! Muszę się ubrać! - krzyknęłam i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu jakiejś kryjówki.
-Mmm. Jakie słodkie kłamstwo - blondyn szepnął do mojego ucha, a ja tylko spojrzałam na niego groźnie.
-Do szafy - nakazałam i wrzuciłam go do pomieszczenia w holu. Odwróciłam się w stronę drzwi, wzięłam głęboki wdech i otworzyłam skrzydło drzwiowe z uśmiechem na ustach - Hej! - zaszczebiotałam.
-Ile można czekać? - Rydel wpadła wkurzona do mojego domu.
-Jasne, możesz wejść - burknęłam pod nosem, ale blondynka kompletnie olała moją uwagę.
-Palant! - wyrzuciła w końcu z siebie i pomaszerowała do kuchni - Mój brat, ale palant! - krzyknęła blondynka i odwróciła się w moją stronę.
-Który znowu narozrabiał?
-Riker!
-Naprawdę? On? Nie spodziewałabym się...
-No właśnie! Niby taki miły i odpowiedzialny, ale teraz nic nie robi w sprawie zespołu! Na naradach milczy i się wyłącza, a jak mu zwracam uwagę to od razu się mnie czepia i mówi, że jestem walnięta!
-Tak powiedział?
-Tak!
-Palant.
-No chociaż ty mnie rozumiesz... - westchnęła i wypuściła ciężko powietrze - Mogę się czegoś napić?
-Jasne - odpowiedziałam i skierowałam się w stronę kuchni.
-To odwieszę kurtkę.
-Dobra - powiedziałam lekceważąco i poszłam do kuchni.
Sekunda. Druga sekunda. Trzecia... O Fuck!
-Rydel! - zawołałam i podbiegłam do stojącej w holu blondynki. Dziewczyna ściągała swoją skórzaną kurtkę.
-Co? - spytała zdezorientowana.
-Ja ci odwieszę.
-Nie trzeba poradzę sobie - oznajmiła i podeszła do szafy, którą od razu zastawiłam swoim ciałem - No co ty robisz? Odsuń się.
-Położę twoją kurtkę w salonie.
-A dlaczego nie tutaj?
-Bo... Tu są mole. Mogą zniszczyć ci ciuchy, więc lepiej nie ryzykować - wymyśliłam na poczekaniu. Rydel zmarszczyła brwi.
-Coś kręcisz - stwierdziła.
-Co? Nie.
-Widzę przecież. O co chodzi? - spytała opierając ręce na biodrach.
Chciałam się wykręcić, ale wiedziałam, że nie dam rady. Ona mnie za bardzo znała.
-No dobra... Chodzi o to, że... Spieszę się, bo umówiłam się na randkę.
Blondynka uniosła brwi do góry.
-Z mężczyzną?
-A z kobietą?
-No nie wiem. Wolę się upewnić. Dziwne są teraz te czasy.
-Mogę cię zapewnić, że jestem w 100% hetero. A Toby jest tego przykładem - przypomniałam, a blondynka kiwnęła głową jakby zrozumiała sens mojej wypowiedzi.
-A gdzie jest Toby?
-U kolegi. Rydel spieszę się, pogadamy później, dobrze? - mówiłam do niej i powoli pchałam ją w stronę wyjścia.
-Ale ja muszę się komuś wygadać!
-Ell ci pomoże. Ja teraz nie mogę - powiedziałam otwierając drzwi.
-A z kim się umówiłaś?
-Z kolesiem z knajpy.
-Jakiej knajpy?
-Tej obok szkoły. Dobra, pogadamy później. Papapa - powiedziałam i wypchnęłam przyjaciółkę z domu. Zamknęłam drzwi i westchnęłam ciężko. Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam jak zdezorientowana blondynka idzie w stronę domu Ellingtona.
Poszłam w stronę szafy i jednym ruchem ją otworzyłam. Stał w niej uśmiechnięty od ucha do ucha Riker.
-No co? - spytałam.
-Mole? Serio? - zadał mi pytanie śmiejąc się cicho pod nosem.
-A co miałam innego zrobić? Pozwolić jej, aby cię znalazła w mojej szafie? To by wyglądało trochę dwuznacznie...
-No właśnie czułem się jak kochanek, który musi się ukrywać przed znajomymi swej ukochanej. Nie wiem jak ty, ale ja... Ty też masz wrażenie, że to jest deja vu? - spytał i spojrzał się na mnie tym swoim kokieteryjnym wzrokiem. Widząc jego błysk w oku i słysząc jego pytanie, przypomniało mi się coś bardzo ważnego...
Leżałam w moim łóżku próbując zasnąć. Było już późno. Dochodziła pierwsza godzina, a ja ciągle nie mogłam zmrużyć oka. Ponownie przekręciłam się z jednego boku na drugi. Zaraz oszaleję!
Bum!
Usłyszałam jakiś dziwny dźwięk, lecz nie zwróciłam na niego uwagi.
Bum!
Znowu. Były to ciche stuknięcia.
Bum!
Coś walnęło w szybę mojego okna. Otworzyłam jedno oko. Co to jest?!
Nagle usłyszałam dźwięk telefonu, który wskazywał na to, że dostałam smsa. Chwyciłam komórkę i otworzyłam wiadomość.
"Otworzysz wreszcie to okno?"
Przeczytałam, a moje oczy otworzyły się szerzej. Uniosłam głowę i spojrzałam w stronę okna. Moje serce stanęło, gdy zobaczyłam w nim ciemną postać. Od razu wstałam i podeszłam do niego i otworzyłam je.
-Co ty tu robisz? - spytałam szeptem.
-Nie mogłem spać i pomyślałem, że twój widok mi w tym pomoże - wyznał wchodząc po cichu do mojego pokoju.
-Ciii. Van jest obok - przypomniałam mu. Mówiliśmy szeptem. Riker stanął obok mnie i przybliżył się do mnie.
-To znaczy, że muszę się ukrywać?
-Jak najbardziej - przytaknęłam i w tym momencie blondyn ujął moją twarz składając na moich ustach delikatny pocałunek, który od razu odwzajemniłam.
Objęłam jego szyję, a on objął mnie w pasie. Nasze pocałunki zmieniały się w coraz bardziej namiętne. Padliśmy na łóżko. Te małe, ale jakże cudowne gesty nie były dobrym środkiem nasennym. Wręcz przeciwnie. Uśmiechnęłam się i oderwałam się od niego na chwilę. Riker spojrzał w moje oczy, a ja w jego.
-Co my robimy? - spytałam nagle. Blondyn uśmiechnął się lekko.
-Dajesz mi buziaka na dobranoc - szepnął zadowolony.
-Tak... Ale...
-Ale co? Masz jakieś wątpliwości? - spytał, a ja odwróciłam od niego wzrok - Masz... - szepnął zawiedziony.
-To nie tak, po prostu... Ja...
-Nie jesteś pewna?
Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem. Dokładnie. Nie jestem pewna. Niczego nie jestem pewna.
Blondyn odwrócił swój wzrok i uśmiechnął się lekko.
-Jesteś dla mnie ważna - wyznał, co mnie kompletnie zdziwiło - To się stało szybko, wiem o tym, ale pamiętaj, że jesteś mi bliska.
Wstał z łóżka i schylił się, aby pocałować mnie w czubek głowy. Po tak delikatnym i czułym geście skierował się w stronę okna. Podeszłam szybko do niego i objęłam go mocno.
-Nie mogę ci niczego obiecać - szepnęłam, a on tylko mnie mocniej do siebie przytulił. Staliśmy tak i jakąś chwilę i nagle poczułam jak blondyn zaczyna mnie łaskotać. O nieee! - Przestań! - zaczęłam się cicho śmiać - Zostaw mnie! - mój głos się podnosił z każdą kolejną sekundą łaskotania.
-Nie.
-Tak!
-Nie.
-Zostaw mnie! Hahaha! - Zaczęłam się przeraźliwie śmiać. Głośno śmiać.
-Laura! - usłyszałam krzyk mojej siostry i odgłos jej kroków. Zamarłam.
-Cholera - wymsknęło mi się, a chłopak przestał mnie łaskotać - Musisz stąd wyjść - szepnęłam.
-Nie zdążę uciec przez okno.
Racja. Spojrzałam na moją szafę. Powinna się nadać.
-Właź tam - nakazałam mu i wepchnęłam go do mojej małej garderoby. Ledwo co zamknęłam drzwi, to ktoś otworzył drzwi do mojego pokoju.
-Co ty wyrabiasz? - spytała od razu moja siostra.
-Ale o co ci chodzi? - spytałam jakby nigdy nic.
-Drzesz się jak opętana. Wiesz w ogóle, która jest godzina?! - spytała naprawdę wkurzona.
Spojrzałam na zegarek.
-Jest po pierwszej.
-No co ty! Serio? - spytała sarkastycznie - Z kim gadałaś? - spytała krzyżując swoje ramiona. Moje oczy się szerzej otworzyły.
-Co? Ja z nikim nie rozmawiałam - zaprzeczyłam. Vanessa uniosła jedną brew do góry.
-Serio? "Zostaw mnie!", "Przestań!" i "Hahaha!" mówisz tak do siebie? - spytała. Dobra jest.
-Nie.
-To do kogo?
-Do Austina.
-Że co?
-No ćwiczyłam tekst do serialu. Dziewczyno... A coś ty myślała? - spytałam przyglądając się jej.
-Nie wiem. Myślałam, że ktoś tu z tobą jest.
-Ze mną? Dobry żart - powiedziałam wymijająco.
-Dobra... Ale przestań, bo chcę iść spać, a przez ciebie nie mogę, a jutro mam ważny casting.
-Dobrze, przepraszam - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej lekko. Van odwzajemniła gest.
-Ale musisz mi to jakoś wynagrodzić - stwierdziła. Westchnęłam cicho.
-No jak? - spytałam.
-Pożyczysz mi tą twoją nową czarną spódnicę na jutro - powiedziała i podeszła do mojej szafy.
-Nie! - oparłam się swoim ciałem o drzwi od szafy.
-Co ci jest? - spytała widząc moje dziwne zachowanie.
-Nic nic. Mam tam bałagan, poza tym wrzuciłam ją do prania.
-Po co? Jeszcze nawet nie byłaś w niej nigdzie - zauważyła, a ja uśmiechnęłam się zestresowana.
-Tak, ale chciałam pozbyć się tego zapachu ze sklepu - wymyśliłam i chwyciłam siostrę za ramiona - A teraz idź już spać, bo czeka cię ciężki dzień - zaczęłam ją pchać w stronę drzwi.
-Ale...
-Przygotuję ci na jutro tą spódnicę. Nie martw się. A teraz dobranoc. Kocham cię, papa - powiedziałam i dosłownie wyrzuciłam ją z pokoju. Poczekałam, aż zdziwiona Vanessa pójdzie do swojego pokoju. Gdy usłyszałam jej oddalające się kroki, westchnęłam ciężko. Podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Stał w niej uśmiechnięty Riker.
-No co? - spytałam.
-Pranie? Serio? - zadał mi pytanie śmiejąc się cicho pod nosem.
-A co miałam innego zrobić? Pozwolić jej, aby cię znalazła w mojej szafie? Co to, to nie. Lubię moje życie - wyznałam, a blondyn uśmiechnął się lekko.
-Rozumiem. Pójdę już - powiedział i wyszedł z szafy wymijając mnie. Podszedł do okna i otworzył je szerzej - To dobranoc.
-Dobranoc - szepnęłam i podeszłam do niego. Riker patrzył na mnie chwilę i pocałował mnie delikatnie w czubek głowy. Moje kąciki ust od razu uniosły się ku górze.
I blondyn po prostu zniknął w ciemności nocy. Zamknęłam za nim okno i położyłam się do łóżka chcąc zasnąć. Nagle w mojej głowie zaczęły pojawiać się myśli. Rozmyślałam nad moimi uczuciami, odczuciami i emocjami. Były one sprzeczne. Nie wiedziałam co robię i co czuję. Miałam kompletny mętlik w głowie. Wszystko się mieszało, ale wiedziałam jedno: Teraz będzie mi trudniej zasnąć niż przed przyjściem blondyna... 

Spojrzałam na Rikera, który nadal stał w mojej szafie.
-Tak, pamiętam - wyznałam i poszłam do salonu. Blondyn skierował się za mną.
-Minęło parę lat...
-Tak. Wiele się zmieniło - powiedziałam unikając jego wzroku.
-Ale pamiętaj... Nadal jesteś dla mnie ważna i zawsze możesz na mnie liczyć - szepnął i uśmiechnął się do mnie lekko. Spojrzałam na niego, a on podszedł do mnie i pocałował mnie w czubek głowy. Gest troski, której tak bardzo teraz potrzebowałam. Odsunął się ode mnie lekko i podszedł do drzwi ujmując klamkę w swoją dłoń. Patrzyłam na niego jak odchodzi.
-Wiesz co Riker? - nagle spytałam przybliżając się do blondyna. Nie wiedziałam, dlaczego go zatrzymałam.
-No... - odpowiedział i odwrócił się w moją stronę patrząc na mnie.
-Brakuje jeszcze czegoś do pełnego deja vu.
-Czyżby? - uśmiechnął się cwaniacko.
-No wiesz... Deja vu to deja vu, prawda? W swojej pełnej okazałości... - wyszeptałam mu do ucha i zaczęłam bawić się jego koszulką.
-Kusisz los kochana - wyszeptał.
-Trudno - odpowiedziałam i wpiłam mu się w usta przyciągając go do siebie. Oczywiście, jak na mężczyznę przystało, Riker nie odmówił i z zachłannością oddał pocałunek.
Ale skąd to moje nagłe zainteresowanie blondynem? Nie wiem. Może coś we mnie odżyło wraz we wspomnieniami.
Było coraz gorącej.
Włożyłam ręce pod koszulkę chłopaka i zaczęłam gładzić jego umięśnioną klatkę piersiową. Po chwili zdjęłam mu ją i rzuciła w kąt. Blondyn postanowił nie być mi dłużny. Zawędrował ze mną do kanapy, delikatnie mnie na niej ułożył, a sam zawisł nade mną. Ze swoimi pocałunkami zszedł na moją szyję. Wiedział, że jest to mój czuły punkt i uwielbiam pocałunki w to miejsce. Nienawidzę go za tą wiedzę...
Rękoma natomiast rozpinał guziki miętowej bluzki. Po małych trudnościach, bluzka wylądowała na dywanie. A pocałunki zeszły jeszcze niżej racząc mój dekolt, czym spowodował, że oddychałam coraz szybciej. Oplotłam nogami biodra blondyna, żeby było nam wygodniej obdarowywać się tymi czułymi gestami. Wróciliśmy do namiętnych pocałunków, które całkowicie nas pochłonęły. Uśmiechaliśmy się między nimi, obojgu brakowało nam takiej bliskości. Sama nie wiedziałam, dlaczego tak czułam, ale gdzieś tam w środku tak właśnie było. Pocałowała namiętnie blondyna, który w podzięce uśmiechnął się lekko. Mimo wszystko czekał na to. I to bardzo długo. Wtedy nagle usłyszeliśmy głośny trzask drzwiami. Oderwaliśmy się od siebie w pośpiechu, lecz w domu nikogo nie zauważyliśmy. Spojrzeliśmy po sobie przerażeni i w tym samym momencie z naszych ust wydobyło się: "Ja pierdole".
KTO nas zobaczył?!
'Mogłam zamknąć te cholerne drzwi' - pomyślałam i ukryłam twarz w dłoniach.

♥~ ♥~
¡Hola!
NIE BIJCIE
Błagam
Trochę się z wami podroczymy, z tymi, którzy czekają na Raurę (oczywiście z Rossem xd) Buahaha!
~ Inimitable

Aloha!
Nie zabijajcie i nas nie opuszczajcie, bo będzie się jeszcze duuużo działo.
Och chciałabym was widzieć jak to czytanie. Mimo że was tak męczymy, to kochamy bałdzo <3
~ Niewi