*Narrator*
Wszyscy patrzyli się na Laurę w osłupieniu. W głowie każdego z Lynch'ów chodziły pytania czy ta piękna dziewczyna, która stoi przed nimi, jest ich przyjaciółką? Czy to naprawdę ona? Czy się mylą? Wszyscy się nad tym zastanawiali, jednak nic nie mówili. Brunetka patrzyła na nich wyczekująco, ale zarazem strasznie się denerwowała ich milczeniem. Spojrzała zdezorientowana na Ellingtona, który nadal trzymał na ręku zdziwionego Toby'ego.
-Krępująca sytuacja, no nie? - spytał i zaśmiał się próbując rozładować jakoś atmosferę, lecz jakoś kiepsko mu to szło.
-Mamo, kto to? - spytał niewinnie chłopczyk, a Laura spojrzała na niego.
-Powinniśmy już iść - powiedziała szybko. Chciała uciec. Zapaść się pod ziemię. Właśnie tego się obawiała przy spotkaniu z rodzeństwem Lynch. Milczenia.
-Nie! - krzyknęła Rydel kiedy Laura zabierała małego od Ella - Zostań, chyba przywitasz się ze starymi przyjaciółmi - uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny - Tak bardzo tęskniłam - powiedziała rozczulona i rzuciła się na zszokowana brunetkę, która delikatnie odwzajemniła uścisk.
Tą jednak uroczą chwilę przerwało dziwne pytanie malca:
-Mamo, co tak dziwnie pachnie? - niby niewinne, ale reszta zgromadzonych myślało, że pytanie dotyczy Rydel, która zawsze psiukała się jakimiś dziwnymi zapachami. Jednak przestali kiedy Laura nagle krzyknęła:
-O Boże, sos do spaghetti! - i wcisnąwszy Toby'ego na ręce Rydel poleciała do kuchni, a za nią Ell. Przed drzwiami do domu zostało całe rodzeństwo Lynch. Między nimi nastała cisza, wszyscy wpatrywali się w małego chłopczyka, który bardzo im kogoś przypomniał, ale za chiny pana nie mogli skojarzyć kogo.
-To jak? Wchodzimy, nie? - spytał Ryland i nie czekając na odpowiedź wszedł do środka. Zszokowane rodzeństwo poszło za przykładem najmłodszego brata. Zamknęli za sobą drzwi i skierowali się do kuchni, gdzie Laura i Ell ratowali potrawę.
-No i co teraz? - spytała brunetka swojego przyjaciela nie zauważając, że ktoś wszedł do kuchni.
-Zjemy, chyba się nie zatrujemy. A nawet jeśli to co? - spytał Ratliff spoglądając na dziewczynę, która uśmiechnęła się i walnęła chłopaka w ramię.
-Jak się zatruję to oberwiesz jeszcze mocniej - powiedziała, a brunet się zaśmiał.
-Jak masz na imię? - padło pytanie z ust chłopczyka. Toby patrzył z zainteresowaniem w twarz Delly. Laura i Ellington odwrócili się i zdziwieni zobaczyli za sobą rodzeństwo Lynch. Blondynka uśmiechnęła się lekko do chłopczyka, widać było, że była trochę zdezorientowana. Dziewczyna przełknęła ślinę i uśmiechnęła się lekko do dziecka.
-Rydel, a ty?
-Toby - powiedział radośnie z szerokim uśmiechem. Blondynka widząc entuzjazm ze strony chłopczyka, także się szeroko uśmiechnęła. Ratliff podszedł nagle do Rydel i wziął dziecko na swoje ręce.
-No i jak młody? Oglądamy jakąś bajkę? - spytał chcąc zostawić Laurę samą z Lynchami, aby mogli porozmawiać.
-Tak! - krzyknął i zaśmiał się uradowany.
-No to idziemy - powiedział Ell i wyszedł z kuchni zostawiając milczącą i zestresowaną Laurę wraz z zdezorientowanymi Lynch'ami.
Wszyscy patrzyli się na Laurę w osłupieniu. W głowie każdego z Lynch'ów chodziły pytania czy ta piękna dziewczyna, która stoi przed nimi, jest ich przyjaciółką? Czy to naprawdę ona? Czy się mylą? Wszyscy się nad tym zastanawiali, jednak nic nie mówili. Brunetka patrzyła na nich wyczekująco, ale zarazem strasznie się denerwowała ich milczeniem. Spojrzała zdezorientowana na Ellingtona, który nadal trzymał na ręku zdziwionego Toby'ego.
-Krępująca sytuacja, no nie? - spytał i zaśmiał się próbując rozładować jakoś atmosferę, lecz jakoś kiepsko mu to szło.
-Mamo, kto to? - spytał niewinnie chłopczyk, a Laura spojrzała na niego.
-Powinniśmy już iść - powiedziała szybko. Chciała uciec. Zapaść się pod ziemię. Właśnie tego się obawiała przy spotkaniu z rodzeństwem Lynch. Milczenia.
-Nie! - krzyknęła Rydel kiedy Laura zabierała małego od Ella - Zostań, chyba przywitasz się ze starymi przyjaciółmi - uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny - Tak bardzo tęskniłam - powiedziała rozczulona i rzuciła się na zszokowana brunetkę, która delikatnie odwzajemniła uścisk.
Tą jednak uroczą chwilę przerwało dziwne pytanie malca:
-Mamo, co tak dziwnie pachnie? - niby niewinne, ale reszta zgromadzonych myślało, że pytanie dotyczy Rydel, która zawsze psiukała się jakimiś dziwnymi zapachami. Jednak przestali kiedy Laura nagle krzyknęła:
-O Boże, sos do spaghetti! - i wcisnąwszy Toby'ego na ręce Rydel poleciała do kuchni, a za nią Ell. Przed drzwiami do domu zostało całe rodzeństwo Lynch. Między nimi nastała cisza, wszyscy wpatrywali się w małego chłopczyka, który bardzo im kogoś przypomniał, ale za chiny pana nie mogli skojarzyć kogo.
-To jak? Wchodzimy, nie? - spytał Ryland i nie czekając na odpowiedź wszedł do środka. Zszokowane rodzeństwo poszło za przykładem najmłodszego brata. Zamknęli za sobą drzwi i skierowali się do kuchni, gdzie Laura i Ell ratowali potrawę.
-No i co teraz? - spytała brunetka swojego przyjaciela nie zauważając, że ktoś wszedł do kuchni.
-Zjemy, chyba się nie zatrujemy. A nawet jeśli to co? - spytał Ratliff spoglądając na dziewczynę, która uśmiechnęła się i walnęła chłopaka w ramię.
-Jak się zatruję to oberwiesz jeszcze mocniej - powiedziała, a brunet się zaśmiał.
-Jak masz na imię? - padło pytanie z ust chłopczyka. Toby patrzył z zainteresowaniem w twarz Delly. Laura i Ellington odwrócili się i zdziwieni zobaczyli za sobą rodzeństwo Lynch. Blondynka uśmiechnęła się lekko do chłopczyka, widać było, że była trochę zdezorientowana. Dziewczyna przełknęła ślinę i uśmiechnęła się lekko do dziecka.
-Rydel, a ty?
-Toby - powiedział radośnie z szerokim uśmiechem. Blondynka widząc entuzjazm ze strony chłopczyka, także się szeroko uśmiechnęła. Ratliff podszedł nagle do Rydel i wziął dziecko na swoje ręce.
-No i jak młody? Oglądamy jakąś bajkę? - spytał chcąc zostawić Laurę samą z Lynchami, aby mogli porozmawiać.
-Tak! - krzyknął i zaśmiał się uradowany.
-No to idziemy - powiedział Ell i wyszedł z kuchni zostawiając milczącą i zestresowaną Laurę wraz z zdezorientowanymi Lynch'ami.
Wszyscy stali przed sobą w milczeniu. Brunetka już traciła nadzieję na to, że jej przyjaciele się odezwą, gdy usłyszała:
-Witaj w domu - to był ciepły głos Rikera. Laura uniosła głowę i zobaczyła jak blondyn podchodzi do niej, by ją uściskać. Gdy chłopak objął dziewczynę, to jej kamień spadł z serca. Ulżyło jej.
-Tęskniłam - wyszeptała do ucha blondyna. Na usłyszane słowa blondyn mocniej uścisnął swoją przyjaciółkę.
-Ja również - odpowiedział szeptem i odsunął się od dziewczyny, która uśmiechała się lekko.
-No to teraz moja kolej - powiedział uradowany Ryland. Lau spojrzała na niego i uśmiechnęła się szeroko.
-Ale wydoroślałeś - powiedziała i przytulili się na powitanie.
-Po prostu zmężniałem - zapewnił ją i mocniej uścisnął.
-To, że już możesz pić alkohol nie czyni cię mężczyzną młody - powiedział Rocky, a Ryland odsunął się od brunetki trochę naburmuszony.
-Chyba zawsze będziecie mu dogryzać, co? - Laura uśmiechnęła się do starszego bruneta.
-A mamy coś lepszego do roboty? - spytał, uśmiechnął się szeroko i mocno przytulił dziewczynę - Gdzieś ty się podziewała, co?
-Tu i ówdzie - powiedziała i zaśmiała się szczerze. Brunet puścił dziewczynę i uśmiechnął się do niej. Zrobił miejsce dla ostatniego brata, który chciał się przywitać z dziewczyną. Ross i Laura patrzyli się na siebie przez chwilę w bezruchu. Blondyn po prostu wpatrywał się w dziewczynę. Nadal był w szoku. Nie spodziewał się, że po prawie czterech latach nie widzenia się ujrzy ją nagle w drzwiach domu swojego przyjaciela. I do tego z dzieckiem. Jej dzieckiem. Jak to się stało, że nikt o tym nic nie wiedział? Jak to się stało, że dowiadują się o tym dopiero po tylu latach i to w takich okolicznościach? Chłopak patrzył jeszcze chwilę na swoją przyjaciółkę, która wpatrywała się w niego wystraszonymi oczami. Oboje zastanawiali się o czym myśli ta druga osoba. Jednak po chwili blondyn uśmiechnął się lekko do dziewczyny.
-Laura - powiedział cicho. Poczuł dziwne uczucie wypowiadając jej imię. Od lat go nie używał.
-Ross - powiedziała, a ten podszedł do niej i mocno ją objął. Dziewczyna odwzajemniła gest przyjaciela. Blondyn odsunął się od dziewczyny, która uśmiechnęła się lekko i spytała:
-Ktoś ma ochotę na spaghetti?
-Jaaa - przyleciał rozradowany syn brunetki, a za nim czerwony na twarzy Ellington. Na jego widok rodzeństwo wybuchnęło śmiechem.
-No i z czego się śmiejecie? - zapytał poirytowany - Jak wy się będziecie z nim kiedyś bawić to też tak będziecie wyglądać To jakiś wulkan energii, nigdy nie ma dość - powiedział wskazując na uśmiechniętego chłopczyka.
-Jasne, jasne - mruknął Rocky - Przyznaj się po prostu, że już masz swoje lata i kondycja nie ta - znów wybuch śmiechu rozbrzmiał w jadalni.
-Wujek Ell jest najlepszym konikiem na świecieee! - krzyknął radosny maluch i wszyscy spojrzeli na niego z uśmiechem na twarzy.
-No i popatrz. Nie jest z tobą, aż tak źle Ell. Widzisz? Chociaż jedna osoba cię docenia - zauważył Rik.
-A weźcie, szkoda z wami gadać -brunet machnął ręką i odwrócił się naburmuszony do Toby'ego, który właśnie patrzył jak jego mama nakłada mu jedzenie na talerz.
Laura poczęstowała każdego posiłkiem i wszyscy usiedli do stołu. Chłopczyk siedział między brunetką, a Ellem. Pomiędzy zajadaniem się spaghetti towarzystwo odbywało zwykłą i niezobowiązującą rozmowę. Toby'emu ledwo udawało się nakładać makaron na widelec. Kluski były zbyt długie dla trzyletniego dziecka, by móc je zwinąć. Widząc to Laura zaczęła pomagać synkowi w jedzeniu. Nawinęła na widelec trochę makaronu z sosem i nakarmiła swojego malca. Wszyscy patrzyli się na tę jakże zwyczajną czynność z wielkim zainteresowaniem. Laura ponowiła swoją czynność, co spowodowało zadowolenie u dziecka. Gdy brunetka ponownie nałożyła kluski na widelec, chłopczyk powiedział:
-Teraz wujek Ell! Wujek powiedz: Aaa - wziął sztućce od swojej mamy i nakarmił zdziwionego, a zarazem rozbawionego bruneta. Wszyscy popatrzyli na nich z rozczuleniem. Wyglądali uroczo. Ratliff poszedł za impulsem, wziął swój widelec i tym razem on nakarmił chłopczyka.
-Jemy za mamusie, co młody? - spytał i mrugnął do Toby'ego, który uśmiechnął się szeroko.
-Tak, jemy. Ty i ja - powiedział i zaczęli się nawzajem karmić. Laura uśmiechnęła się tak szeroko, że były widoczne jej dołeczki. Widok Ella z jej synkiem dogadujących się bardzo ją rozczulił i ucieszył. Nie wiedziała, że jej synek tak szybko dogada się z jej przyjacielem i, że brunet tak szybko zaakceptuje fakt, że ona ma dziecko i się z nim będzie zaprzyjaźniać.
-Toby zawsze jest taki otwarty? - spytał mnie Rocky patrząc na Ratliffa.
-Tak, ale nie aż tak - wyznała zgodnie z prawdą.
-Chyba masz konkurencję, Rocky - zauważył Riker, a ten spojrzał na niego gniewnie.
-Tylko się nie rozpłacz. Ratliff i tak cię kocha - zapewnił brata Ryland.
-To prawda kochanie - powiedział wspomniany brunet z buzią pełną spaghetti.
-Dzięki. Też cię kocham - powiedział z przekąsem Rocky i wpakował sobie do buzi trochę makaronu.
-Wujek teraz ty nakarm mamę! - powiedział chłopczyk z uśmiechem. Ellington spojrzał zdezorientowany na Laurę, która parsknęła śmiechem.
-Kochanie, ale sobie świetnie daję radę sama - zapewniła synka brunetka. Toby spojrzał uważnie na swoją mamę i zmrużył oczy.
-Ale ciebie jeszcze nikt nie karmił - zauważył. Sprytny dzieciak.
-Fakt, ale to dlatego, że twoja mama nie jest tak niezdarna jak wujek Ell - zauważyła Rydel, a brunet spojrzał na blondynkę i zmarszczył brwi.
-Ciebie na pewno nie nakarmię. Pomarz sobie.
-Jakbym chciała - prychnęła dziewczyna.
-Wujek no nakarm mamę - powiedział błagalnie mały blondyn. Ell spojrzał pytająco na Laurę, która westchnęła ciężko.
-Dawaj, inaczej nie odpuści - oznajmiła brunetka i chłopak wziął widelec pełen spaghetti i włożył go do ust przyjaciółki (bez skojarzeń hahahahah xd). Zrobił to jednak nie uważnie i pobrudził sosem nos dziewczyny. Ratliff zaśmiał się, a Laura zrobiła to samo mając buzię wypełnioną jedzeniem.
-Dobrze było? - spytał brunet chłopczyka, który uśmiechnął się szeroko.
-Tak - powiedział zadowolony.
-A teraz kto kogo ma nakarmić? - Ryland spytał dziecko. Synek Laury chwilę się zastanawiał, ale po chwili wskazał na Rikera i Rossa.
-Ty nakarm jego - powiedział wskazując palcem chłopaków. Blondyni się trochę zdziwili, a w szczególności Ross, który miał być karmiony.
-Co? - spytał zdziwiony blondyn.
-No chodź tu Rossy - Riker powiedział słodkim głosem i wpakował bratu trochę makaronu do buzi. Na ten widok Toby roześmiał się głośno, a wszyscy mu zawtórowali. Nawet Ross uśmiechnął się szczerze mając buzię wypełnioną makaronem.
-Musisz mieć dużo zabawy z tym malcem - zauważyła Rydel zwracając się do Laury. Brunetka spojrzała na swojego synka i uśmiechnęła się lekko.
-Nawet nie wiesz jak dużo - powiedziała i cmoknęła chłopczyka w główkę.
* * * * *
Po wspólnym obiedzie wszyscy przenieśli się do salonu, gdzie rozmawiali, a Toby oglądał bajkę z wielkim zainteresowaniem. Dorośli siedzieli na kanapie i fotelach, a malutki chłopczyk rozłożył się wygodnie na miękkim dywanie.
-Kiedy dokładnie wróciłaś do miasta? - Rydel spytała nagle Laurę.
-Prawie dwa tygodnie temu - odpowiedziała.
-I się z nami wcześniej nie skontaktowałaś? - spytał zdziwiony i trochę urażony Rocky. Brunetka spojrzała na niego i uśmiechnęła się smutno.
-Zrozumcie... Kupno domu,pomalowanie ścian, przeprowadzka, znalezienie przedszkola dla Toby'ego, znalezienie pracy i ogarnięcie wszystkiego trochę czasu zajęło. Byłam tak zajęta i zestresowana tym wszystkim, że nie myślałam o niczym innym tylko o tym, by zapewnić Toby'emu wszystko to czego potrzebuje. Nie miałam czasu na odpoczynek, a tym bardziej, by do was zadzwonić - wyznała spokojnie. Wszyscy kiwnęli głowami ze zrozumieniem, bo dobrze wiedzieli, że Laura zawsze była zorganizowana i zawsze najpierw robiła to, co należy zrobić, a dopiero później zastanawiała się nad rzeczami dodatkowymi.
-Pewnie byśmy się dziś nie wiedzieli, gdybyśmy nie spotkali się przez przypadek - Ratliff poinformował rodzeństwo Lynch, a Lau uśmiechnęła się niemrawo. Jej przyjaciel miał rację, pewnie jeszcze długo by się nie widzieli.
-A gdybyśmy tak tutaj nie wpadli do Ella to kiedy byś do nas zadzwoniła? - spytał Riker z ciekawością. Marano spojrzała na niego i chwilę milczała. Zapewne długo, by nie dzwoniła. Starałaby się uniknąć z nimi wszystkimi spotkania. Dlaczego? Z obawy. Z obawy przed pytaniami żądającymi odpowiedzi i reakcji przyjaciół na widok jej syna.
-Nie wiem... - wyznała i spuściła wzrok z przyjaciół.
-Jak to nie wiesz? - spytał zdziwiony Ryland.
-Zapewne bym z tym zwlekała - oznajmiła speszona. Nie potrafiła w tej chwili spojrzeć nikomu w oczy.
-Ale czemu? - spytała zmartwiona Rydel tym, że brunetka nie chciałaby utrzymywać z nimi kontaktu.
-Przez nas - powiedział nagle Ross i wszyscy spojrzeli na niego, włącznie z Laurą - Przez nas i naszą reakcję, prawda? - spytał patrząc się w oczy brunetki.
-Tak. Bałam się jak zareagujecie na widok Toby'ego - wyznała cicho i spuściła wzrok patrząc na swoje buty. Nagle poczuła jak ktoś ją obejmuje.
-Nie powinnaś się tego bać. Przyznam, że trochę mnie to zaskoczyło, bo dowiedziałem się o nim po paru latach, ale to nie zmienia faktu, że bardzo się cieszę patrząc na to jak się uśmiecha - wyznał Ell ściskając lekko brunetkę, która się do niego uśmiechnęła.
-To prawda, to cudowne dziecko - dodała Rydel ściskając dłoń przyjaciółki. Laura uśmiechnęła się szerzej i poczuła jak kamień spadł jej z serca, a obawy się rozwiały.
Kolejne dwie godziny dorośli spędzili na rozmowach, a Toby na oglądaniu kolejnej bajki i zajadaniu się paluszkami. Laura, Rydel, Ell i Ryland prowadzili żywiołową rozmowę o różnych sprawach, a reszta braci Lynchów jakoś dziwnie milczała. Jednak w tym milczeniu jakoś się łączyli, ponieważ każdy rozmyślał nad tym samym. Nad Laurą, dziwnym zachowaniem Rydel, kiedy dowiedziała się że ich przyjaciel może mieć inną ważną kobietę w swoim życiu, i nad malcem, który właśnie wybuchnął szczerym śmiechem.
-Witaj w domu - to był ciepły głos Rikera. Laura uniosła głowę i zobaczyła jak blondyn podchodzi do niej, by ją uściskać. Gdy chłopak objął dziewczynę, to jej kamień spadł z serca. Ulżyło jej.
-Tęskniłam - wyszeptała do ucha blondyna. Na usłyszane słowa blondyn mocniej uścisnął swoją przyjaciółkę.
-Ja również - odpowiedział szeptem i odsunął się od dziewczyny, która uśmiechała się lekko.
-No to teraz moja kolej - powiedział uradowany Ryland. Lau spojrzała na niego i uśmiechnęła się szeroko.
-Ale wydoroślałeś - powiedziała i przytulili się na powitanie.
-Po prostu zmężniałem - zapewnił ją i mocniej uścisnął.
-To, że już możesz pić alkohol nie czyni cię mężczyzną młody - powiedział Rocky, a Ryland odsunął się od brunetki trochę naburmuszony.
-Chyba zawsze będziecie mu dogryzać, co? - Laura uśmiechnęła się do starszego bruneta.
-A mamy coś lepszego do roboty? - spytał, uśmiechnął się szeroko i mocno przytulił dziewczynę - Gdzieś ty się podziewała, co?
-Tu i ówdzie - powiedziała i zaśmiała się szczerze. Brunet puścił dziewczynę i uśmiechnął się do niej. Zrobił miejsce dla ostatniego brata, który chciał się przywitać z dziewczyną. Ross i Laura patrzyli się na siebie przez chwilę w bezruchu. Blondyn po prostu wpatrywał się w dziewczynę. Nadal był w szoku. Nie spodziewał się, że po prawie czterech latach nie widzenia się ujrzy ją nagle w drzwiach domu swojego przyjaciela. I do tego z dzieckiem. Jej dzieckiem. Jak to się stało, że nikt o tym nic nie wiedział? Jak to się stało, że dowiadują się o tym dopiero po tylu latach i to w takich okolicznościach? Chłopak patrzył jeszcze chwilę na swoją przyjaciółkę, która wpatrywała się w niego wystraszonymi oczami. Oboje zastanawiali się o czym myśli ta druga osoba. Jednak po chwili blondyn uśmiechnął się lekko do dziewczyny.
-Laura - powiedział cicho. Poczuł dziwne uczucie wypowiadając jej imię. Od lat go nie używał.
-Ross - powiedziała, a ten podszedł do niej i mocno ją objął. Dziewczyna odwzajemniła gest przyjaciela. Blondyn odsunął się od dziewczyny, która uśmiechnęła się lekko i spytała:
-Ktoś ma ochotę na spaghetti?
-Jaaa - przyleciał rozradowany syn brunetki, a za nim czerwony na twarzy Ellington. Na jego widok rodzeństwo wybuchnęło śmiechem.
-No i z czego się śmiejecie? - zapytał poirytowany - Jak wy się będziecie z nim kiedyś bawić to też tak będziecie wyglądać To jakiś wulkan energii, nigdy nie ma dość - powiedział wskazując na uśmiechniętego chłopczyka.
-Jasne, jasne - mruknął Rocky - Przyznaj się po prostu, że już masz swoje lata i kondycja nie ta - znów wybuch śmiechu rozbrzmiał w jadalni.
-Wujek Ell jest najlepszym konikiem na świecieee! - krzyknął radosny maluch i wszyscy spojrzeli na niego z uśmiechem na twarzy.
-No i popatrz. Nie jest z tobą, aż tak źle Ell. Widzisz? Chociaż jedna osoba cię docenia - zauważył Rik.
-A weźcie, szkoda z wami gadać -brunet machnął ręką i odwrócił się naburmuszony do Toby'ego, który właśnie patrzył jak jego mama nakłada mu jedzenie na talerz.
Laura poczęstowała każdego posiłkiem i wszyscy usiedli do stołu. Chłopczyk siedział między brunetką, a Ellem. Pomiędzy zajadaniem się spaghetti towarzystwo odbywało zwykłą i niezobowiązującą rozmowę. Toby'emu ledwo udawało się nakładać makaron na widelec. Kluski były zbyt długie dla trzyletniego dziecka, by móc je zwinąć. Widząc to Laura zaczęła pomagać synkowi w jedzeniu. Nawinęła na widelec trochę makaronu z sosem i nakarmiła swojego malca. Wszyscy patrzyli się na tę jakże zwyczajną czynność z wielkim zainteresowaniem. Laura ponowiła swoją czynność, co spowodowało zadowolenie u dziecka. Gdy brunetka ponownie nałożyła kluski na widelec, chłopczyk powiedział:
-Teraz wujek Ell! Wujek powiedz: Aaa - wziął sztućce od swojej mamy i nakarmił zdziwionego, a zarazem rozbawionego bruneta. Wszyscy popatrzyli na nich z rozczuleniem. Wyglądali uroczo. Ratliff poszedł za impulsem, wziął swój widelec i tym razem on nakarmił chłopczyka.
-Jemy za mamusie, co młody? - spytał i mrugnął do Toby'ego, który uśmiechnął się szeroko.
-Tak, jemy. Ty i ja - powiedział i zaczęli się nawzajem karmić. Laura uśmiechnęła się tak szeroko, że były widoczne jej dołeczki. Widok Ella z jej synkiem dogadujących się bardzo ją rozczulił i ucieszył. Nie wiedziała, że jej synek tak szybko dogada się z jej przyjacielem i, że brunet tak szybko zaakceptuje fakt, że ona ma dziecko i się z nim będzie zaprzyjaźniać.
-Toby zawsze jest taki otwarty? - spytał mnie Rocky patrząc na Ratliffa.
-Tak, ale nie aż tak - wyznała zgodnie z prawdą.
-Chyba masz konkurencję, Rocky - zauważył Riker, a ten spojrzał na niego gniewnie.
-Tylko się nie rozpłacz. Ratliff i tak cię kocha - zapewnił brata Ryland.
-To prawda kochanie - powiedział wspomniany brunet z buzią pełną spaghetti.
-Dzięki. Też cię kocham - powiedział z przekąsem Rocky i wpakował sobie do buzi trochę makaronu.
-Wujek teraz ty nakarm mamę! - powiedział chłopczyk z uśmiechem. Ellington spojrzał zdezorientowany na Laurę, która parsknęła śmiechem.
-Kochanie, ale sobie świetnie daję radę sama - zapewniła synka brunetka. Toby spojrzał uważnie na swoją mamę i zmrużył oczy.
-Ale ciebie jeszcze nikt nie karmił - zauważył. Sprytny dzieciak.
-Fakt, ale to dlatego, że twoja mama nie jest tak niezdarna jak wujek Ell - zauważyła Rydel, a brunet spojrzał na blondynkę i zmarszczył brwi.
-Ciebie na pewno nie nakarmię. Pomarz sobie.
-Jakbym chciała - prychnęła dziewczyna.
-Wujek no nakarm mamę - powiedział błagalnie mały blondyn. Ell spojrzał pytająco na Laurę, która westchnęła ciężko.
-Dawaj, inaczej nie odpuści - oznajmiła brunetka i chłopak wziął widelec pełen spaghetti i włożył go do ust przyjaciółki (bez skojarzeń hahahahah xd). Zrobił to jednak nie uważnie i pobrudził sosem nos dziewczyny. Ratliff zaśmiał się, a Laura zrobiła to samo mając buzię wypełnioną jedzeniem.
-Dobrze było? - spytał brunet chłopczyka, który uśmiechnął się szeroko.
-Tak - powiedział zadowolony.
-A teraz kto kogo ma nakarmić? - Ryland spytał dziecko. Synek Laury chwilę się zastanawiał, ale po chwili wskazał na Rikera i Rossa.
-Ty nakarm jego - powiedział wskazując palcem chłopaków. Blondyni się trochę zdziwili, a w szczególności Ross, który miał być karmiony.
-Co? - spytał zdziwiony blondyn.
-No chodź tu Rossy - Riker powiedział słodkim głosem i wpakował bratu trochę makaronu do buzi. Na ten widok Toby roześmiał się głośno, a wszyscy mu zawtórowali. Nawet Ross uśmiechnął się szczerze mając buzię wypełnioną makaronem.
-Musisz mieć dużo zabawy z tym malcem - zauważyła Rydel zwracając się do Laury. Brunetka spojrzała na swojego synka i uśmiechnęła się lekko.
-Nawet nie wiesz jak dużo - powiedziała i cmoknęła chłopczyka w główkę.
* * * * *
Po wspólnym obiedzie wszyscy przenieśli się do salonu, gdzie rozmawiali, a Toby oglądał bajkę z wielkim zainteresowaniem. Dorośli siedzieli na kanapie i fotelach, a malutki chłopczyk rozłożył się wygodnie na miękkim dywanie.
-Kiedy dokładnie wróciłaś do miasta? - Rydel spytała nagle Laurę.
-Prawie dwa tygodnie temu - odpowiedziała.
-I się z nami wcześniej nie skontaktowałaś? - spytał zdziwiony i trochę urażony Rocky. Brunetka spojrzała na niego i uśmiechnęła się smutno.
-Zrozumcie... Kupno domu,pomalowanie ścian, przeprowadzka, znalezienie przedszkola dla Toby'ego, znalezienie pracy i ogarnięcie wszystkiego trochę czasu zajęło. Byłam tak zajęta i zestresowana tym wszystkim, że nie myślałam o niczym innym tylko o tym, by zapewnić Toby'emu wszystko to czego potrzebuje. Nie miałam czasu na odpoczynek, a tym bardziej, by do was zadzwonić - wyznała spokojnie. Wszyscy kiwnęli głowami ze zrozumieniem, bo dobrze wiedzieli, że Laura zawsze była zorganizowana i zawsze najpierw robiła to, co należy zrobić, a dopiero później zastanawiała się nad rzeczami dodatkowymi.
-Pewnie byśmy się dziś nie wiedzieli, gdybyśmy nie spotkali się przez przypadek - Ratliff poinformował rodzeństwo Lynch, a Lau uśmiechnęła się niemrawo. Jej przyjaciel miał rację, pewnie jeszcze długo by się nie widzieli.
-A gdybyśmy tak tutaj nie wpadli do Ella to kiedy byś do nas zadzwoniła? - spytał Riker z ciekawością. Marano spojrzała na niego i chwilę milczała. Zapewne długo, by nie dzwoniła. Starałaby się uniknąć z nimi wszystkimi spotkania. Dlaczego? Z obawy. Z obawy przed pytaniami żądającymi odpowiedzi i reakcji przyjaciół na widok jej syna.
-Nie wiem... - wyznała i spuściła wzrok z przyjaciół.
-Jak to nie wiesz? - spytał zdziwiony Ryland.
-Zapewne bym z tym zwlekała - oznajmiła speszona. Nie potrafiła w tej chwili spojrzeć nikomu w oczy.
-Ale czemu? - spytała zmartwiona Rydel tym, że brunetka nie chciałaby utrzymywać z nimi kontaktu.
-Przez nas - powiedział nagle Ross i wszyscy spojrzeli na niego, włącznie z Laurą - Przez nas i naszą reakcję, prawda? - spytał patrząc się w oczy brunetki.
-Tak. Bałam się jak zareagujecie na widok Toby'ego - wyznała cicho i spuściła wzrok patrząc na swoje buty. Nagle poczuła jak ktoś ją obejmuje.
-Nie powinnaś się tego bać. Przyznam, że trochę mnie to zaskoczyło, bo dowiedziałem się o nim po paru latach, ale to nie zmienia faktu, że bardzo się cieszę patrząc na to jak się uśmiecha - wyznał Ell ściskając lekko brunetkę, która się do niego uśmiechnęła.
-To prawda, to cudowne dziecko - dodała Rydel ściskając dłoń przyjaciółki. Laura uśmiechnęła się szerzej i poczuła jak kamień spadł jej z serca, a obawy się rozwiały.
Kolejne dwie godziny dorośli spędzili na rozmowach, a Toby na oglądaniu kolejnej bajki i zajadaniu się paluszkami. Laura, Rydel, Ell i Ryland prowadzili żywiołową rozmowę o różnych sprawach, a reszta braci Lynchów jakoś dziwnie milczała. Jednak w tym milczeniu jakoś się łączyli, ponieważ każdy rozmyślał nad tym samym. Nad Laurą, dziwnym zachowaniem Rydel, kiedy dowiedziała się że ich przyjaciel może mieć inną ważną kobietę w swoim życiu, i nad malcem, który właśnie wybuchnął szczerym śmiechem.
~ ♥~ ♥~
Aloha everybody!
Mamy sobotę rano w okolicach Warszawy piękne słońce i.ciepło to znak, żeby pospędzać czas na.dworze, a nie tak jak.ja siedzieć w domu xd ja mam jednak ważny powód muszę do poniedziałku zabić kronikę z trzech lat xd milej lektury <3
~Niewi :)
Hola Hola tus amigos :D
Rozdział się podoba? Szczerze, szczerze. I... możecie napisać o tym nawet obszernie xd Nie obrazimy się o to xd Ja dziś krótko, bo na zajęcia lecę. TYLKO mam do was prośbę! Możecie wesprzeć mnie i napisać coś do Niewi, że jest wspaniała? Bo biedna mówi mi ciągle, że beznadziejnie pisze. Yyyy... Ktoś mi tu kłamie w żywe oczy! Także... Pomóżcie! :D
Pobijamy rekord komentarzy i wspieramy Niewi? TAK! :P
~Inimitable :)