wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 2

*Laura*
-Ma bardzo dużo energii - zauważył Ellington patrząc na Toby'ego, który w tym momencie biegał z innymi dziećmi na placu zabaw. Chłopczyk szybko zjadł lody i ruszył do zabawy, natomiast my nadal delektowaliśmy się swoim deserem.
-Tak, to prawda. Czasem nie mam już siły za nim biegać ani go uspokajać - powiedziałam i cicho się zaśmiałam. Siedzieliśmy na ławce i po prostu rozmawialiśmy.
-Ile ma lat?
-Trzy.
-Czyli, że...
-Zaszłam w ciąże po moim wyjeździe z miasta, Ell - odpowiedziałam szybko wiedząc, o co przyjaciel chce zapytać. On tylko kiwnął twierdząco głową.
-A co z jego ojcem? - spytał ostrożnie, a ja spuściłam z niego wzrok.
-Nie jest obecny w jego życiu. Ani w moim - powiedziałam i spojrzałam przed siebie beznamiętnym wzrokiem. Siedzieliśmy w ciszy jedząc nasz deser. Nie wiedziałam co powiedzieć i miałam wrażenie, że brunet ma ten sam problem co ja. Wpatrując się w rozbiegane dzieci, dokończyliśmy jeść lody. Między nami zapadła delikatnie krępująca cisza, która trwała parę minut.
-Długo się nie widzieliśmy ani nie rozmawialiśmy - zauważył Ellington i spojrzał na mnie - Dużo się działo w twoim życiu przez ten czas? Masz jakiegoś adoratora? - spytał mnie trącając w ramię czym spowodował lekki uśmiech na mojej twarzy. Atmosfera się trochę rozluźniła.
-Mój cały czas poświęciłam Toby'emu, więc wiele się u mnie nie działo. Zwyczajne życie samotnej matki. I nikt nie ubiega się za mną - powiedziałam.
-Uuu mężczyźni to chyba są jednak ślepi! Taka piękna, cudowna i młoda dziewczyna jest sama? Głupcy! - powiedział, a ja zaśmiałam się i spojrzałam się na niego.
-Oj bardzo głupi - przyznałam mu rację i szeroko się do niego uśmiechnęłam, co brunet od razu odwzajemnił -A jak u ciebie? Jak tam z Kelly? - spytałam, a chłopak wzruszył ramionami.
-Nie wiem, zerwaliśmy ponad dwa lata temu.
-Naprawdę? - uniosłam brwi do góry ze zdziwienia.
-No tak... Trochę się pozmieniało - uśmiechnął się lekko, a ja kiwnęłam głową.
-Powinniśmy wszystko przegadać - stwierdziłam.
-Prawda... Masz jeszcze dzisiaj czas?
-No w sumie nie mamy żadnych planów...
-To zapraszam do mnie na obiad, deser i może kolacje - powiedział i mrugnął do mnie.
-Z miłą chęcią. Bardzo się za tobą stęskniłam - wyznałam i uśmiechnęłam się do niego smutno.
-Ja za tobą też - oznajmił i objął mnie ramieniem - Dlatego cieszę się, że w końcu pogadamy. Przy okazji... Chciałbym, abyś mi doradziła...
-Ja? W jakiej sprawie? - spytałam unosząc brwi do góry.
-Delly... - wyznał, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Oczywiście - powiedziałam, a moje serce ogarnęła ogromna radość, ponieważ zawsze uważałam, że on i Rydel są dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółmi.
-Mamo! Mamo! Widziałaś jak wdrapałem się na tę pajęczynę? - wołał mnie Toby, który biegł w naszym kierunku będąc oddalony od nas o parę metrów.

*Narrator*
Laura oraz Ellington wstali z ławki i ruszyli w kierunku biegnącego chłopczyka. Byli tak zajęci swoim towarzystwem, że nie interesowała ich reszta świata. Dlatego też żadne z nich nie zauważyło idącej w ich kierunku blondynki. Byli oni odwróceni do niej tyłem, z tego względu nadchodząca dziewczyna nie widziała ich twarzy.
Blondynka postanowiła wybrać się na spacer, aby zaczerpnąć świeżego powietrza oraz nacieszyć się słonecznym dniem. Szła z lekkim uśmiechem na twarzy, dopóki nie zobaczyła kilkanaście metrów przed sobą jej najbliższego przyjaciela, Ellingtona. Rydel nagle przystanęła zszokowana, gdy zobaczyła, że mężczyzna kuca do podbiegającego w ich stronę chłopczyka. Po chwili Ratliff wziął dziecko na ręce i zaczął się z nim bawić. Wyglądali jakby łączyła ich jakaś więź, jakby nie byli sobie obojętni. Usta blondynki nagle się lekko otworzyły, gdy ujrzała ten widok. Dziewczynę zaczęły dręczyć różne pytania - Czy to znaczy, że on ma dziecko? To jest jego syn? Rydel zmrużyła oczy, aby uważniej przyjrzeć się kobiecie stojącej obok jej przyjaciela, jednak stała ona do niej plecami, dlatego nie mogła ją rozpoznać. Widziała tylko jej długie oraz chude nogi oraz gęste kasztanowe włosy z rozjaśnionymi końcówkami sięgającymi do pasa. Rydel nagle ogarnęła złość. Nie dość, że Ellington nie poinformował jej braci o tym, że ma dziecko to, co ważniejsze, jej o tym nie powiedział! A ostatnimi dniami mówił, że nic przed nią nie ukrywa i, że nigdy jej nie okłamie! Blondynka ścisnęła swoje dłonie w pięści i zacisnęła zęby ze złości. Co on sobie wyobraża? No co?
Dziewczyna zaczęła zadawać sobie pytania w duchu i nawet nie zauważyła jak Ellington wraz z dzieckiem i jakąś dziewczyną oddalają się od niej. Gdy to w końcu zauważyła, postanowiła ich śledzić, by dowiedzieć się z kim jej przyjaciel ma dziecko i kim jest ta dziewczyna o długich nogach. Blondynka ruszyła za trójką zachowując bezpieczną odległość. Po chwili wyjęła z kieszeni spodni telefon, bo nagle poczuła, że będzie potrzebować wsparcia. Wybrała numer do osoby, z którą wiedziała, że może o tym porozmawiać.
*~*~*~*
-Halo? Riker? - zaczęła rozmowę.
-Tak. Co jest? - spytał ją najstarszy brat.
-Potrzebuje pomocy. Ellington coś przed nami ukrywa i potrzebuje twojej pomocy.
-Ale czekaj... Co przed nami ukrywa? - spytał zdziwiony słysząc słowa siostry.
-Wydaje mi się, że Ell może mieć dziecko... - powiedziała ciszej, a po stronie Rikera zapadła na chwilę cisza -Halo? Jesteś?
-Gdzie jesteś?
-W parku, ale go śledzę. Wydaje mi się, że idzie do swojego domu.
-Dobra to już jadę.
-Weź ze sobą chłopaków - przypomniała mu o braciach.
-Jasne, będziemy w kontakcie - powiedział blondyn i się rozłączył.
*~*~*~*
Rydel schowała komórkę do kieszeni i kontynuowała śledzenie jej przyjaciela. A cała trójka, która kierowała się do domu Ratliffa, nie miała zielonego pojęcia, że mają kogoś na ogonie.

*Laura*
Szliśmy w przyjemnej atmosferze. Ratliff żartował z Tobym w taki sposób, że na mojej twarzy mimowolnie pojawiał się uśmiech. Po niecałych piętnastu minutach spaceru doszliśmy do domu mojego przyjaciela. Nigdy wcześniej tu nie byłam, ponieważ chłopak kupił go ponad dwa lata temu, w tym samym czasie, gdy wyprowadził się od swoich rodziców. Weszliśmy do średniej wielkości kremowego budynku, który znajdował się w zadbanej i spokojnej okolicy. Znajdował się nawet niedaleko mojego domu, jakieś dziesięć minut drogi stąd.
-Macie ochotę na spaghetti? - spytał Ell, gdy znaleźliśmy się już w holu i zdejmowaliśmy obuwie.
-Tak! - powiedział uradowany Toby i szybko poleciał do salonu. Brunet zaśmiał się cicho i spojrzał na mnie -Jest strasznie podobny młodych Lynchów, wiesz? - stwierdził, a moje oczy lekko się rozszerzyły.
-Nie no, co ty.... Nie żartuj... - powiedziałam i zaśmiałam się nerwowo. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
-A ty masz może ochotę na włoską kuchnię? - spytał i uśmiechnął się szeroko. Trąciłam go przyjacielsko w ramię.
-Przecież wiesz, że tak! Uwielbiam włoskie jedzenie.
-Masz to w genach.
-Tak, to zamiłowanie zawdzięczam tacie - powiedziałam i wzruszyłam ramionami z lekkim uśmiechem.
-No to chodź ze mną do kuchni.
Podążyłam za przyjacielem, który zaprowadził mnie do wspomnianego wcześniej pomieszczenia.
-Wujek, mogę obejrzeć telewizję? - mój synek spytał Ella podbiegając do niego. Brunet spojrzał na mnie pytająco, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
-No jasne. Chodź ze mną to włączę ci jakąś bajkę - powiedział i poszli do salonu. Po dwóch minutach Ratliff wrócił do kuchni - Włączyłem mu "Króla Lwa", dobra?
-Dobrze, on uwielbia tę bajkę - poinformowałam go i zaczęliśmy powoli szykować danie. Wszystko po kolei. Mięso, sos, a na końcu makaron. Z zadowoleniem stwierdziłam, że przez te wszystkie lata Ell nauczył się gotować, ponieważ teraz wszystko nam szybko szło.
-No to opowiadaj - powiedziałam, a mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony.
-Ale co?
-No o Rydel - oznajmiłam, a brunet spuścił ze mnie wzrok lekko speszony. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc jego reakcję.
-Po tym jak Kelly ze mną zerwała to Rydel mnie pocieszała. Bardzo długo się zbierałem po rozstaniu, bo Kelly wcale nie była mi obojętna, naprawdę się w niej zakochałem - wyznał, a ja przyjrzałam mu się uważniej - Spędzałem większość swojego czasu z Delly i po ponad roku zorientowałem się, że siostra moich najlepszych kumpli nie jest mi obojętna - spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach - W pewnym momencie złapałem się na tym, że zastanawiałem się jakby ona wyglądała, gdyby założyła na siebie jakąś sukienkę albo to, że powoli zacząłem tonąć w jej oczach... - wyznał i wrzucił makaron do wrzącej wody - Przestałem myśleć i odczuwać jak przyjaciel. Powoli zacząłem próbować jej w jakiś sposób zaimponować, a tak się nie zachowuje przyjaciel. Tylko chłopak, któremu podoba się jakaś dziewczyna... - powiedział i spuścił ze mnie wzrok. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się do niego lekko.
-Ty wiesz, że ja od zawsze uważałam, iż pasujecie do siebie - przypomniałam mu, a on odwzajemnił mój gest.
-Tak, pamiętam jak sobie żartowałaś, że jeszcze staniemy na ślubnym kobiercu.
-No tak, ale to już nie ode mnie zależy - powiedziałam i spojrzałam na niego znacząco. Ell się cicho zaśmiał.
-Aż tak daleko nie wybiegam w przyszłość. Na razie nic nas nie łączy i wątpię, żeby łączyło... - oznajmił smutno.
-No co ty! Jeżeli przez te wszystkie lata nic się między wami nie zmieniło to mogę cię zapewnić, że ona cię uwielbia - uśmiechnęłam się szczerze.

*Rydel*
Nienawidzę go. Jak on mógł mnie tak okłamać? Jak można nie wspomnieć przyjaciołom, że ma się dziecko? No jak? Przecież taka sprawa i tak by wyszła na jaw! Naprawdę wolał, żebyśmy w taki sposób się dowiedzieli? No dobrze. Jak tak chce pogrywać to tak się pobawimy.
Stałam oddalona o parę metrów od domu przyjaciela i czekałam na swoich braci, którzy się spóźniali. Ile można na nich czekać? Westchnęłam ciężko i spojrzałam na budynek, w którym przebywała obserwowana przeze mnie trójka osób. Uśmiechnęłam się smutno. A Ellington obiecywał mi, że nigdy mnie nie okłamie, nie oszuka i nie zrani. A tu co? Parę dni po naszej szczerej, długiej i przyjacielskiej rozmowie, on zaprzecza wszelkim swoim obietnicom i robi mi takie świństwo! O nie, tak to nie będzie!
Nawet nie zauważyłam jak obok mnie zaparkował jakiś samochód. Spojrzałam w jego stronę i ujrzałam wysiadających z niego moich braci.
-Co się dzieje? - spytał zdenerwowany Rocky.
-A co? Ty nic nie wiesz? Co jak co, ale to właśnie z tobą Ell ma największy kontakt - przypomniałam mu zakładając dłonie na biodra.
-Riker nie chciał nam nic powiedzieć. O co chodzi? - obronił go Ross patrząc na mnie.
-Ellington chyba ma dziecko - wyznałam, a oni zamarli.
-Co? - wyrwało się Rossowi.
-Ale jak to? - spytał zszokowany Ryland.
-No nie każ nam tłumaczyć, już taki mały nie jesteś - powiedział Riker, a jego najmłodszy brat, teraz już dwudziestojednoletni, walnął go pięścią w ramię.
-Jesteś pewna? - spytał zdziwiony Rocky patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Tak mi się wydaje. Widziałam go jak bawił się z dzieckiem i trzymał go na swoich rękach. A do tego była z nim jakaś brunetka. Pewnie jakaś tępa idiotka - oznajmiłam z przekąsem. Chłopcy popatrzyli się po sobie zdezorientowani.
-To ktoś w ogóle chciał zbliżyć się do niego na tyle blisko, aby mieć z nim dziecko? -spytał Ryland, a jego ciało przeszły ciarki.
-Teraz nie pora na zastanawianie się dlaczego jakaś laska zechciała Ella tylko to, że nas okłamał! - przypomniałam im zdenerwowana. Bracia spojrzeli na mnie zdziwieni - Nie powiedział nam o tak ważnej rzeczy! Kto wie ile jeszcze przed nami ukrywa? - zadałam retoryczne pytanie, a chłopcy od razu kiwnęli głowami.
-Racja, no bo co to za kumpel, który ukrywa przed nami, że ma dziecko? - zastanawiał się na głos Riker.
-Ale sądzicie, że to jego dziecko? - spytał ostrożnie Ross.
-No właśnie... Przecież to może być jakaś pomyłka... Gdyby Ratliff miał dziecko to pierwszy bym o tym wiedział - powiedział pewnie Rocky, a my wszyscy na niego spojrzeliśmy.
-Nie wiem, ale trzeba to sprawdzić i się przekonać - powiedział Ryland.
-Dobrze widziałam! To jego dziecko! Nie powiedział nam o tym, dlatego teraz zobaczy i przekona się jaka potrafię być wściekła i groźna! - oznajmiłam podnosząc lekko głos, odwróciłam się w stronę domu przyjaciela i ruszyłam pewnym krokiem w jego stronę. Moi bracia, choć trochę zdezorientowani, poszli w moje ślady.

*Ellington*
Dziwnie się czułem opowiadając komuś o moich mieszanych uczuciach w stosunku do Rydel. Jednak wiedziałem, że jeśli mam o tym komuś powiedzieć to tylko i wyłącznie Laurze. Może nie wiedzieliśmy się od paru lat i nasze życie się zmieniło to czułem, że jest to ta sama brunetka, którą poznałem ponad sześć lat temu. Jest moją przyjaciółką i wiem, że zawsze mogę na nią liczyć. W szczególności w sprawach prywatnych - zawsze potrafiła doradzić i nigdy nie wygadała niczego. Do końca trzymała język za zębami, tak jak i ja.
-Myślę, że powinieneś być nadal sobą. Nie udawaj nikogo, a w szczególności przed nią, bo ona i tak zna cię na wylot - powiedziała Lau i uśmiechnęła się do mnie - Możesz dawać jej różne znaki, ale lepiej gdybyś zapewnił ją o stałości swoich uczuć. Udowodnij jej, że jest twoją najlepszą przyjaciółką i daj poczuć się jej wyjątkowo, a wtedy zobaczysz czy coś się zmieni w waszych relacjach - doradziła mi, a ja uśmiechnąłem się szczerze.
-Dziękuję. Na ciebie zawsze można liczyć - powiedziałem i mocno ją przytuliłem.
-Ell... - wychrypiała - Zgniatasz mi płuca...
-Oj wybacz - powiedziałem odsuwając się od niej lekko.
-Nie nie szkodzi - oznajmiła i mrugnęła do mnie.
-Kiedy będzie obiad? - spytał nas Toby, który nagle pojawił się w kuchni.
-A co? Jesteś głodny? - spytałem, a chłopczyk ochoczo pokiwał głową - Za chwilę będzie, ale zanim dostaniesz obiad to się pobawimy - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-Tak? A w co? - spytał, a w jego oku dostrzegłem błysk zadowolenia.
-Berek! - dotknąłem ramię chłopczyka i ruszyłem do ucieczki. Ganialiśmy się po całym salonie. Raz ja goniłem Toby'ego, a raz on mnie. Kątem oka widziałem szczery uśmiech na twarzy Laury. Pewnie ciężko jest samotnie  wychowywać dziecko...
W pewnym momencie złapałem chłopczyka i podniosłem do góry. On zaczął się szczerze śmiać, a ja tylko podrzucałem go: góra, dół. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Spojrzałem w tamtym kierunku nadal trzymając chłopczyka na rękach.
-Idziemy otworzyć, co młody? - spytałem, a on kiwnął twierdząco głową. Wraz z dzieckiem na rękach podszedłem do wejściowych drzwi i je otworzyłem.

*Rydel*
Nacisnęłam dzwonek do drzwi i po prostu czekałam. Za mną stali moi bracia, którzy byli ciekawi o co chodzi z całą tą sprawą z dzieckiem. Czekałam, aż drzwi zostaną otwarte i modliłam się w duchu, abym myliła się z moim osądem. No i wtedy otworzyły się drzwi. W nich stał Ellington z jakimś chłopczykiem na rękach. Gdy nas ujrzał, jego szeroki uśmiech zniknął z twarzy. W zamian za to pojawiło się zaniepokojenie i zakłopotanie.
-Hej, co wy tu robicie? - spytał i uśmiechnął się nerwowo. Ja otworzyłam tylko szerzej oczy, a moje dłonie zacisnęłam w pięści. Kątem oka zobaczyłam jak chłopcy robią się powoli wściekli.
-Co my tu robimy?! - spytałam rozgniewanym głosem - Serio się o to pytasz?! - zaczęłam podnosić głos, a na twarzy Ella pojawiło się zaskoczenie -Czemu nam nie powiedziałeś? No czemu?! - prawie krzyknęłam, a brunet uniósł brwi do góry.
-Ale o czym?
-Że masz dziecko! - wypaliłam wściekła, a Ratliff otworzył szeroko usta.
-Ale ja nie mam dziecka - odpowiedział ostrożnie.
-Serio? A co to jest?! - spytałam kiwając głową na małego blondynka, którego trzymał na rękach. Brunet spojrzał na chłopczyka, który także na niego popatrzył. Oboje wyglądali na zaskoczonych i zmieszanych - Widziałam cię dzisiaj z tym dzieckiem i jakąś kobietą! - powiedziałam wściekle i podeszłam do niego o krok - Spotykasz się z nią? Dlaczego przez tyle lat nie mówiłeś nam o dziecku? Dlaczego?! Mówiłeś mi, że nigdy mnie nie okłamiesz i, że nie masz przede mną żadnych tajemnic! A ty co?! Oszukałeś mnie! Nie miałeś odwagi powiedzieć o tym, że masz dziecko?! Czemu nie powiedziałeś, że masz syna?! - zaczęłam krzyczeć, a Ell po prostu zaniemówił. Nagle drzwi otworzyły się szerzej i stanęła w nich jakaś brunetka.
-Mylisz się Rydel. To nie jest dziecko Ella - powiedziała i skrzyżowała swoje ręce. Spojrzałam na nią i odebrało mi mowę. Popatrzyłam na moich braci, którym usta otworzyły się szeroko. Nie mogłam oderwać wzroku od smutnych teraz oczu tej brunetki. Moje usta się otworzyły tak jak moim braciom.
Przede mną stała moja przyjaciółka, której nie widziałam wieki. To była  Laura Marano.

♥~ ♥~
Witam was w kolejnej odsłonie :D Mam duży problem, ponieważ wena i gotowość do pisania ulotniły się i nie chcą za Chiny pana wrócić. Co sprawia mi ogólny zawód i smutek, ale próbuje wrócić do swojej dawnej świetności - o ile taka wgl miała miejsce xd
Niby coś tam nabazgrałam i In mówi, że dobrze. Ale jej ciut nie wierze xd Zobaczymy jak to wyjdzie, a teraz czekam na wasze opinie xd
~Niewi xd

Hola amigos! 
BAM! Akcja się powoli rozwija hehehe. Oj, nie tylko Niewi ma problem z weną. Ja też nie mogę nic naskrobać ostatnimi czasy - a to widać na moim blogu. Tam rozdziału nie był od wieków :/ A Niewi z lekka przesadza, bo dobrze jej idzie, ale wierzyć mi nie chce, zgred jeden xd 
No, ale nic... Jak wam się rozdział podoba?
Piszcie, komentujcie i takie tam. Wiecie co robić xd
~Inimitable :D
P.S. In? Wowowow, ale śmieszny mi skrót wymyśliłaś xd

28 komentarzy:

  1. Brak weny? chyba żartujecie!!! Jest cudowny tylko szkoda, że przerwałyście w takim momencie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny, ciekawy.
    Czekam na next...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z anonimkiem. Jak to jest brak weny to ja jestem święta:) A tak serio to rozdział mega! Ale u was na osobnych blogach czekam na nexta:) A szczególne u ciebie Inimitable:) Czekam na następne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku...rozdział zajebisty. Jak wy nie macie weny, to ja jestem Angelina Jolie z dysleksją. Wy piszecie wyczepiaście , cały czas coś się dzieje. Jest idealnie. Myślałam, że chcecie aby Ratliff i Laura byli razem. To by było dziwne....a ja bym was znalazła. To nie takie trudne xD Google maps zawsze pomogą!
    Pozdrawiam!
    Dawajcie szybko next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest EKSTRA i nie mogę doczkeać się nexta!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki brak weny, o czym wy piszecie czo? Rozdział jest fantastyczny, wspaniały, niesamowity, super, świetny, interesujący, wyjątkowy, boski... Mogłabym wymieniać w nieskończoność. Jeśli taki CUDOWNY rozdział piszecie jak nie macie weny, to ja się boję jak mną wstrząśniecie kiedy wam wena wróci... Czekam na nexty na waszych tych wszystkich blogach xd Życzę mnóstwa weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahha dziękuje bardzo , ale akurat weny nie mamy obecnie xd do 4 rozdziału pisałyśmy z weną, a teraz już nie mamy :( zobaczycie w 5 rozdziale albo u mnie na blogu jak wstawie rozdział xd

      Usuń
  7. Super! jak mogłyście przerwać w takim momencie ja was znajde i potnę linijką!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej mam pytanie czemu Laura nie jest z Rossem? Chyba że źle coś zrozumiałam, ale jeszcze raz się pytam czemu Ross nie jest z Laurą i czemu ona mówi, że ojciec się nie interesuje? Ja już nic z tego nie rozumiem. A tak poza tym rozdział super. Pozdrawiam i czekam na nexta. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu Laura miałaby być z Rossem? :P A no mówi tak, bo ojciec dziecka się nimi nie interesuje - nie zajmuje ani nic xd Po prostu nie ingeruje w ich życie ani w wychowanie swojego dziecka.

      Usuń
  9. Wohohohohoho! Akcja się rozkręca, powtarzam to po raz kolejny: będzie się działo!
    Wspaniały rozdział!
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  10. Brak weny? Pff! Nie wierzcie dziewczynom xD
    Rozdział genialny, tylko czytać i czytać xD
    Nie życzę wam weny, bo JĄ MACIE, dlatego czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  11. Toby podobny do Lynchów tak...XD

    OdpowiedzUsuń
  12. wow :o świetny ! nie moge sie doczekac next'u ^_^
    PS. Jeśli masz ochote to wpadnij :p http://no-ordinary-love-raura-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. No ja wam mówię, że to Rossa dziecko! -.- To jej zdenerwowanie i inne oznaki ;-;
    Poza tym jak wy mogłyście przerwać w takim momencie? XD Jak wreszcie Lau i Lynchowie.. o jeju, ale się bd działo ;O
    Ps. Jak wy nie macie weny i tak piszecie, to ja też chcę tak pisać kiedy nie mam weny ;-; Bosz, oddajcie talentu ;-;
    Czekam na kolejny. Dajcie go szybko, bo mnie roznosi .___.

    OdpowiedzUsuń
  14. Haha wiedziałam, że przerwiecie w tym momencie ;D już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! Mam nadzieje, że będzie szybko ;) Ten jest świetny jak i pomysł na całą tą historię!

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny i podpisuję się pod podwyższymi komentarzami ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Łoo matulu!!
    Co dalej, co dalej?!
    Piszecie na serio wspaniale! Po prostu nie mam słów by to opisać!
    Weny na nexta życzę =)

    OdpowiedzUsuń
  17. No wiedziałam, że właśnie w tym momencie przerwiecie!!!!!!!!!! Błagam next:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Lovciam...czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  19. boże rozdział boski ma nadzieje , ze wszystko się ułoży oraz czekam na szybkiego nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  20. Aaaaaaaaaaaaaaaaa! Epicki! Jak dla mnie fajnie by było, gdyby Lau była z Ell'em! <3 I znając życie Ross jest ojcem tego dziecka, ale on o tym nie wie, bo Laura wyjechała itp. itd... Czekam na następny!!!!!! Kocham Was!

    OdpowiedzUsuń
  21. WOOW!
    Nie no nie będę pisać długiego komentarza, bo aktualnie nie umiem takiego wymyślić... Więc:
    Rozdział jest ZARĄBISTY! No i dajcie mi tu Rydellington!
    No, a tak po za tym.. Nie umiem się już doczekać nexta!
    Wasza wierna czytelniczka :**

    OdpowiedzUsuń