Stałam w kuchni i w pośpiechu robiłam omleta na patelni. Przewróciłam ostrożnie całą masę na drugą stronę, dzięki czemu danie będzie mogło się usmażyć w całości. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej sok pomarańczowy, który po chwili nalałam do dwóch szklanek. Stanęłam na chwilę i zaczęłam wszystko kalkulować. Zrobiłam już kanapki i pokroiłam jabłko w ćwiartki dla synka do przedszkola, a dla siebie przyszykowałam sałatkę i jedną kanapkę.
-Dobrze, wszystko jest - wyszeptałam mówiąc do siebie. Spojrzałam na patelnię i uznałam, że posiłek jest już gotowy - Toby! - krzyknęłam w stronę schodów. Po chwili usłyszałam tupot małych stóp. Uśmiechnęłam się lekko, gdy chłopczyk do mnie podbiegł - Usiądź do stołu. Zrobiłam ci omleta, którego możesz zjeść z dżemem.
-A mogę z serkiem waniliowym? - spytał cicho, ponieważ nadal był zaspany.
-Oczywiście, zaraz ci go dam - powiedziałam i podeszłam do lodówki, aby wyjąć to o co poprosił mnie syn. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nogawkę spodni. Spojrzałam w dół lekko zdziwiona.
-Mamo, pomożesz? - spytał wskazując dłońmi swoją koszulę. Była źle zapięta, chłopczyk musiał zapiąć guziki w nieodpowiednich dziurkach. Uśmiechnęłam się lekko, ukucnęłam obok niego i zaczęłam poprawnie zapinać koszulę. Zrobiłam to dosyć szybko.
-Gotowe - powiedziałam i trąciłam go w nosek, na co Toby uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w policzek.
-Dziękuję - powiedział i poszedł do stołu zjeść śniadanie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Podałam mu serek i usiadłam obok niego uprzednio biorąc ze sobą kubek gorącej kawy.
Po posiłku umyłam szybko naczynia, pędem przyszykowałam się do końca i przypilnowałam, aby Toby umył zęby. Po kilku minutach byliśmy gotowi do wyjścia. Przy drzwiach założyłam czarne obcasy, pomogłam założyć buty oraz plecaczek Toby'emu i wyszliśmy z domu zamykając przy tym drzwi na klucz. Blondynek podbiegł szybko do mojego małego i używanego samochodu. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy w stronę przedszkola.
Podczas jazdy śpiewaliśmy i podrygiwaliśmy w rytm muzyki, która leciała w radio. Co jakiś czas chłopczyk wybuchał ogromnym i szczerym śmiechem, co powodowało na mojej twarzy lekki uśmiech.
-Cieszysz się, że poznasz nowych kolegów i koleżanki? - spytałam Toby'ego, któremu kąciki ust w ogóle nie opadały.
-Tak - odpowiedział kiwając ochoczo głową.
-Ja również - powiedziałam i skręciłam na mały parking przed przedszkolem.
Zaparkowałam samochód, wyszliśmy z niego i skierowaliśmy się do budynku. W środku było naprawdę przytulnie - kolorowe dekoracje oraz ściany, gdzieniegdzie wiszące dziecięce obrazki oraz taka luźna, a zarazem wesoła atmosfera. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyliśmy do sali nr 9. Gdy tam weszliśmy, zobaczyliśmy uradowane dzieci w wieku Toby'ego. Biegały, śmiały się i dokazywały. Patrzyłam na ten widok jak zaczarowana. Tak, chyba dobre miejsce znalazłam dla mojego synka.
-Dzień dobry, Pani Marano, tak? - spytała mnie kobieta, która nagle pojawiła się obok mnie. Spojrzałam na trzydziestoparoletnią czarnowłosą.
-Tak, to ja.
-Monica McKendy opiekunka tej grupy. Rozmawiałyśmy przez telefon - zauważyła i wyciągnęła ku mnie swoją dłoń, którą natychmiast uścisnęłam.
-Tak, rzeczywiście - powiedziałam z uśmiechem - Toby przywitaj się - nakazałam, a chłopczyk spojrzał do góry na panią.
-Dzień dobry - przywitał się trochę niepewnym głosem.
-Witaj Toby, jestem twoją nauczycielką. A to jest twoja grupa - powiedziała i wskazała ruchem dłoni na dzieci bawiące się i biegające wokoło - Pójdziesz do nich dołączyć? - spytała bardzo ciepłym głosem. Synek spojrzał na mnie niepewnie, a ja ukucnęłam obok niego.
-Idź kochanie. Wrócę za parę godzin, dobrze? - spytałam, a on kiwnął głową. Ucałowałam go w główkę i uśmiechnęłam się do niego szczerze. Chłopczyk odwzajemnił mój gest i poszedł do swoich rówieśników.
-Na pewno zakoleguje się z innymi dziećmi - usłyszałam głos kobiety. Wstałam i stanęłam obok niej.
-O której mogę przyjechać? - spytałam i spojrzałam na zegarek. Zaraz muszę iść, aby zdążyć do pracy.
-Ma pani czas do 16. Do tej godziny jest planowany odbiór dzieci - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się do niej.
-Będę o 15:30. Dziękuję - powiedziałam szczerze. Kobieta odwzajemniła mój gest, spojrzałam na Toby'ego, pomachałam mu na pożegnanie i opuściłam salę.
* * * * *
Dotarłam do pracy pięć minut przed czasem. Weszłam do szkoły muzycznej i stanęłam na środku korytarza. Rozejrzałam się po wnętrzu i stwierdziłam, że niewiele się tu zmieniło od czasu, gdy ja tutaj uczęszczałam. Zobaczyłam jak wiele nastolatków się ze sobą wita i cieszy się na swój widok. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam do pokoju dyrektorki. Znałam te korytarze na pamięć, więc dotarcie tam nie zajęło mi długo. Po chwili stałam już przed drzwiami do sali mojej szefowej. Zapukałam i otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry pani Marks - przywitałam się wchodząc do pokoju. Starsza kobieta uniosła wzrok znad jakiś papierów i, na mój widok, uśmiechnęła się szeroko.
-Laura! Witaj kochana - powiedziała i wstała z krzesła. Podeszła do mnie i lekko mnie uścisnęła - Tak bardzo się cieszę, że zaczniesz uczyć tutaj gry na pianinie i śpiewu - powiedziała szczerze - Nigdy bym nie powiedziała, że moja najlepsza uczennica kiedyś tu wróci i będzie tutaj pracować - powiedziała i cicho się zaśmiała. Uśmiechnęłam się lekko.
-Tak, to niesamowite - wyznałam z udawanym zachwytem i oderwałam się od starszej kobiety.
-Bardzo się cieszę, że będziesz nauczyć inne zdolne dzieciaki - powiedziała szczerze i nagle zadzwonił dzwonek na lekcję - No nic, tutaj masz swój rozkład planu lekcji i materiał pomocniczy do nauczania. Proszę - podała mi papiery, a ja je wzięłam do ręki - Sala nr 34. Powodzenia - powiedziała z lekkim uśmiechem.
-Dziękuję - odpowiedziałam odwzajemniając jej gest i wyszłam z pokoju dyrektorki.
Szybkim krokiem przeszłam pusty już korytarz i weszłam po schodach na drugie piętro. Po chwili stanęłam przed drzwiami do sali, gdzie już siedziały nastolatki z danej klasy. Położyłam dłoń na klamce i westchnęłam ciężko. No to zaczynamy. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam pewnie drzwi.
-Dzień dobry klaso 5B. Nazywam się Laura Marano i jestem waszą nową nauczycielką - powiedziałam podchodząc do swojego biurka. Spojrzałam na twarze nastolatków, którzy wpatrywali się we mnie z zaciekawieniem - Na czym ostatnio skończyliście? - spytałam z lekkim uśmiechem. Tak, dam sobie radę.
* * * * *
Zamknęłam salę na klucz i spojrzałam na zegarek. Była 15:17. Nerwowo schowałam papiery do torebki i szybkim krokiem ruszyłam na dół, aby wyjść ze szkoły. Nie no, nie mogę się spóźnić. Zeszłam prędko po schodach i już ruszyłam w stronę drzwi, ale ktoś mnie zatrzymał.
-Pani Marano? - spytała mnie jakaś nastolatka zatrzymując mnie tuż przy wyjściu ze szkoły. Spojrzałam na nią.
-Tak...?
-Emily. Zostawiłam w sali moje nuty, a nie mogę znaleźć nigdzie woźnej. Mogłaby pani mi ją na chwilę otworzyć? - spytała błagalnym tonem. Spojrzałam na zegarek. Była 15:21. - To zajmie chwilę - prosiła, a ja westchnęłam ciężko.
-Dobrze, ale szybko, bo bardzo się spieszę - powiedziałam i poszłyśmy pod salę. Gdy się tam znalazłyśmy, dziewczyna weszła do niej i zaczęła szukać swoich nut. Zajęło jej to parę sekund, ale i tak na zegarku wybiła już 15:30.
-Dziękuję bardzo - powiedziała i wyszła z sali, którą szybko zamknęłam.
-Nie ma za co. Do jutra, Emily.
-Do widzenia - powiedziała, a ja pędem skierowałam się do wyjścia.
Szybkim krokiem wyszłam z placówki i poszłam na parking, który znajdował się w miarę obok szkoły. Weszłam do samochodu i spróbowałam włączyć silnik. I nic. Spróbowałam jeszcze raz. Znowu nic. Nie zapala się.
-Cholera - powiedziałam sama do siebie. Spojrzałam na zegarek. Była już 15:41 - No nie - wyszeptałam. Obok mnie zaparkował jakiś samochód. Ponownie spróbowałam zapalić silnik, jednak znowu odmówił posłuszeństwa - Co za rzęch! - walnęłam dłonią w kierownicę niechcący trafiając w klakson, który od razu wydał dźwięk - Serio? - spytałam samą siebie załamana. No i jak ja teraz zdążę po syna? Oparłam się dłońmi oraz głową o kierownicę i westchnęłam ciężko. No i co ja teraz zrobię? No co?
Nagle usłyszałam, że ktoś puka w moją szybę. Kątem oka spojrzałam na tą osobę. Był to jakiś mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych. Zapewne to on przed chwilą zaparkował auto obok mojego. Podniosłam głowę usiadłszy prosto i opuściłam szybę.
-Tak? - spytałam zrezygnowanym głosem.
-Dzień dobry - przywitał się mężczyzna schylając się odrobinę i przyglądając mi się - Chciałem się zapytać czy wszystko w porządku bo siedzi Pa... Laura? - spytał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
-Eee tak. Ale o co chodzi? - spytałam kompletnie zdezorientowana.
-Nie poznajesz mnie? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Zmarszczyłam brwi i pokiwałam przecząco głową. On uśmiechnął się pod nosem i nonszalanckim ruchem zdjął z twarzy swoje okulary. Popatrzyłam na niego i momentalnie moje usta się szerzej otworzyły. Obciął trochę włosy, a jego kości policzkowe nabrały mocniejszego wyrazu, jednak był to ten sam uśmiech i oczy. Moje kąciki ust od razu uniosły się do góry.
-Ell? - spytałam z niedowierzaniem w głosie. On tylko uśmiechnął się szeroko.
-A już się bałem, że mnie nie pamiętasz - powiedział, a ja szybko otworzyłam drzwi, aby uściskać przyjaciela. Niestety przy tym uderzyłam go. Cicho jęknął, a moje oczy się otworzyły szerzej.
-O matko! Przepraszam cię - powiedziałam i szybko wyszłam z auta.
-Nic nie szkodzi, mała - powiedział i mrugnął do mnie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i mocno przytuliłam.
-Nigdy bym ciebie nie zapomniała, Ell - zapewniłam wtulając się w mocne ramiona przyjaciela. Tak, mocne. Kiedyś takie nie były...
Szłam smutna i zamyślona ulicą, kompletnie nie uważając gdzie idę. Właśnie widziałam chłopaka, w którym się zakochałam, z inną dziewczyną. Chociaż nic jeszcze takiego między nami nie było to i tak zabolało. Może to było głupie, bo zamiast się mazać powinnam walczyć, ale kompletnie mi się odechciało, kiedy zobaczyłam jak on się do niej uśmiecha i jak na nią patrzy. Mnie nigdy takim czymś nie uraczył. Szłam dalej użalając się w myślach nad sobą. Nagle poczułam jak zderzam się z kimś. Przeprosiłam cicho i już wymijałam tę osobę, kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Był to właśnie Ell, który był ze swoją dziewczyną Kelly. Fajna i miła dziewczyna, ale jak dla mnie i tak zawsze Rydel i Ratliff byli sobie przeznaczeni.
- Co się stało Lau? - zapytał mnie brunet widząc moją smutna minę.
- Nic Ell po prostu się zamyśliłam - próbowałam wybrnąć.
- Nie wierze ci Lau. Kelly zdzwonimy się później, ok? Musze pogadać z Laurą - zwrócił się do swojej ówczesnej dziewczyny. Czarnowłosa zrobiła trochę niezadowolona minę, ale po chwili odeszła całując swojego chłopaka w policzek i mówiąc, że się odezwie. Kiedy zniknęła za zakrętem, brunet spojrzał na mnie i ponownie się zapytał.
- Co się stało??
- Nic Ell - próbowałam dalej zbyć chłopaka - Nie musiałeś oddelegowywać swojej dziewczyny ze względu na mnie.
-Musiałem, jesteś moją przyjaciółka. To przez chłopaka, prawda?
Nic nie odpowiedziałam, poczułam jak łzy napływają mi do oczu, a broda zaczyna się trząść. Na ten widok Ratliff rozłożył ręce i mocno mnie przytulił. Jego ramiona nie były tak mocne jak innych, ale czułam to ogromne wsparcie jakie stara mi się on przekazać poprzez ten gest...
-Ell, jeju, tak dawno cię nie widziałam - powiedziałam będąc nadal w niego wtulona.
-No ja ciebie też, gdzieś ty się podziewała? - spytał, a ja oderwałam się od niego, gdy nagle sobie przypomniałam o tym, jak bardzo się spieszę.
-Opowiem ci wszystko, ale strasznie się spieszę, a mój samochód mi się zepsuł.
-No to cię podwiozę - zaproponował.
-Serio?
-Jasne. Wskakuj - powiedział i wskazał skinieniem głowy na swoje auto.
Uśmiechnęłam się do niego lekko, zabrałam swoją torebkę z swojego samochodu i zamknęłam go. Szybko wsiedliśmy do pojazdu Ratliffa.
-To gdzie jedziemy? - spytał, a ja przełknęłam nerwowo ślinę.
-River Street 14 - odpowiedziałam krótko i spojrzałam na zegarek. Była 15:49. Przygryzłam wargę ze stresu. Zaczęłam skubać nerwowo usta.
-Spokojnie, będziemy tam za 5 minut - powiedział, ruszył z parkingu na ulicę z wielką prędkością.
Jechaliśmy tyle ile brunet mówił i, gdy dotarliśmy pod budynek, wypadłam z samochodu jak torpeda.
-Laura! Torebka... - zawołał za mną chłopak, ale ja nie zważałam na to, że zostawiłam u niego torebkę. Teraz muszę szybko dotrzeć do Toby'ego. Po minucie dobiegłam do sali, w której miał być mój syn. Wpadłam do pomieszczenia i spojrzałam na zegarek. Za dwie minuty 16. Zdążyłam...
-Mamo! - zawołał mnie Toby i podbiegł do mnie. Ukucnęłam, a on mnie przytulił - Co tak długo? - spytał z lekkim wyrzutem w głosie. Spojrzałam na salę, która świeciła pustkami. Pewnie inni rodzice już dawno temu odebrali swoje dzieci...
-Przepraszam kochanie - powiedziałam i ucałowałam go w główkę. Nagle obok mnie pojawiła się opiekunka grupy -Toby, idź się spakować i ubrać - powiedziałam, a chłopczyk od razu pobiegł wykonać moje polecenie. Wstałam na równe nogi i spojrzałam na kobietę -Dzień dobry Pani McKendy. Bardzo przepraszam za spóźnienie - zaczęłam się tłumaczyć patrząc w jej oczy - Samochód mi się zepsuł...
-Nic nie szkodzi. Każdemu się zdarza - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Ja tylko odetchnęłam z ulgą i odwzajemniłam gest.
-Dziękuję i naprawdę przepraszam - powiedziałam, a obok mnie pojawił się chłopczyk - To do widzenia. Miłego dnia.
-Dziękuję i nawzajem - powiedziała kobieta z uśmiechem.
-Do widzenia - powiedział na odchodne Toby i wyszliśmy z sali.
Szliśmy trzymając się za dłonie i w takiej pozie opuściliśmy budynek. Na dworze było bardzo ciepło, a słońce grzało nasze ciała swoimi promieniami. Nagle przypomniałam sobie, że zostawiłam torebkę w samochodzie Ella, czyli to oznacza, że muszę po nią wrócić. Ugryzłam dolną wargę ze stresu. Teraz będę mu musiała o wszystkim powiedzieć przyjacielowi, a nie jestem jeszcze na to gotowa...
Przykleiłam do twarzy uśmiech i spojrzałam w miejsce, gdzie stało auto mojego przyjaciela. Spojrzałam tam i zobaczyłam go jak stał oparty o swoją maszynę patrząc w stronę jakiegoś parku. Jeszcze nas nie zobaczył. Szliśmy w jego kierunku i gdy byliśmy dziesięć metrów od niego, on na nas spojrzał. Podeszliśmy do Ratliffa, który w tym momencie ściągnął swoje okulary słoneczne. Na jego twarzy malowało się lekkie zdziwienie.
-A co to za chłopak? - spytał mnie zdziwiony i ukucnął obok chłopczyka - Ciocia Laura się tobą opiekuje? - spytał z szerokim uśmiechem. Synek spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja przełknęłam nerwowo ślinę.
-Toby przywitaj się z wujkiem Ellem. Ell to jest Toby... mój syn - powiedziałam, a brunet doznał szoku. Jego oczy i usta się szerzej otworzyły. Spojrzał na mnie zdziwiony, jednak po chwili spojrzał na chłopaka.
-Cześć mały, jestem Ell. Twój wujek - powiedział z uśmiechem, co synek od razu odwzajemnił.
-Toby. Cześć - powiedział i chwilę się w siebie wpatrywali.
-Kochanie, musimy już iść - powiedziałam biorąc swoją torebkę z samochodu. Miałam ochotę stąd uciec i ominąć serię pytań, które zaraz się posypią.
-Na lody? - spytał Toby.
-Tak, na lody. Wujek Ell zabiera was na lody - powiedział szybko brunet i wstał na równe nogi.
-Super! - krzyknął uradowany chłopczyk i pobiegł w stronę budki z lodami, która znajdowała się na skraju parku oddalonego go o kilka metrów. No i zostałam sama. Czułam na sobie wzrok przyjaciela.
-Z dzieckiem ci do twarzy - powiedział szczerze, a jego głos był ciepły. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko.
-Dzięki.
-Chodź. Idziemy na lody. Na jakie masz ochotę? - spytał robiąc tzw. brewki. Widząc jego minę zaśmiałam się szczerze.
-Na miętowe z czekoladą.
-No to chodźmy - powiedział i objął mnie delikatnie ramieniem. Szliśmy tak w stronę budki, gdzie stał już mój synek. Nie widziałam się z brunetem od paru lat. Wiedziałam, że czeka mnie rozmowa z Ellem, ale już się tym nie martwiłam. Zrozumiałam, że on się w ogóle nie zmienił. Jest nadal zabawny, czarujący i przyjazny, a przede wszystkim, zawsze mogę na niego liczyć.
~ ♥~ ♥~
Witajcie!
No i mamy pierwszy rozdział. Jest w miarę długi jak to na mnie przystało xd Krótkie rozdziały już nie są w moim stylu xd W naszym opowiadaniu od czasu do czasu będą występować takie wspomnienia pisane pochylonym drukiem.
Ale podoba się wam?
Tylko szczerze. Nie obwijamy w bawełnę xd
Mam ostatnio dużo do roboty, więc zobaczymy jak często będziemy dodawały rozdziały xd
A teraz lecę uczyć się polskiego. Bajo xd
***********
Aloha!!!!
Jak się podoba wam 1 rozdział?
Powoli zaczynamy się rozkręcać.
Nie wiem co wam jeszcze powiedzieć xd
Aaa życie bez szkoły jest piękne xd
AAA! I dziękujemy za ponad 1500 wyświetleń w niecałe trzy dni i za 30 obserwatorów! <3
Wspaniały rozdział! Kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta z niecierpliwością!
Super :*
OdpowiedzUsuńSweet rozdział!
OdpowiedzUsuńZ wielką niecierpliwością czekam na nexta! :D
Cudowny:)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w waszym blogu
Ten blog jest jednym słowem ZAJEBISTY ! <3 rozdziała jest cudowny ! No aż brak słów ..
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :*
Świetny! Ale mam pytanie: Czy tu będzie Raura? Czekam na next
OdpowiedzUsuńPożyjemy zobaczymy xd nie wiadomo czy będą chcieli ze sobą być :))
UsuńCzas pokaże xd
Coś czuje , że to dziecko Rossa :p Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńBardzo szczerze mogę stwierdzić, że jest fantastyczny! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńSzczera opinia: Zajebisty♥
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszecie i to widać po rozdziałach!
Nie mogę doczekać się następnego xD
Świetny! A ten chłopak ze wspomnień Laury to Ross?
OdpowiedzUsuńChciałbyś wiedzieć anonimku ;))
UsuńSuper. Czekam na next..
OdpowiedzUsuń.
.
.
<3 <3 Karcia 546 <3 <3
Rozdział świety. Boski. I bardzo interesujący. Także ciekawi mnie to kim był ten chłopak z wspomnień w którym Laura się zakochała. No cóż może dowiemy się później. Czekam na Next'a. :)))
OdpowiedzUsuńZajebisty! I mam pytanie. Czy Laura zna juz Ross'a w tym opowiadaniu tak jak Ell'a i czy bedzie Raura? Prosze, blagam niech bedzie. 💖
OdpowiedzUsuńEll *___* Nareszcie to on odegra jakąś ważną rolę w opowiadaniu. Tzn, mam nadzieję ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! Całkowicie różniący się od innych :D
Czekam na dalsze wydarzenia ;3
Strasznie denerwują mnie testy, że historie z dziećmi są nudne! A ja tak bardzo kocham małe dzieci!! Cieszę się, że w końcu ktoś podjął sie takiej fabule.
OdpowiedzUsuńKocham Was za to i nie opuszczę <3
Weny na nexta życzę!!!
czy tylko ja myślałam, że chodziło o Blondyna z prologu, tzn Rossa? a nie Tobiego? ;3 ja glupia za bardzo nakręcona na Rossa :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział!!! Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na swój nowy blog;
OdpowiedzUsuńhttp://toniebylczastoniebylapora.blogspot.com/
Jejku fabuła super:) Mam skrytą nadzieję, że to dziecko Rossa:)
OdpowiedzUsuńBoooski blog *_* Czy Toby to dziecko Ross'a ? Umieram z ciekawości! <33
OdpowiedzUsuńSzczerze?.....Jest zajebisty :D Sorki za takie określenie, ale tego się nie da inaczej opisać XD I totalnie nie spodziewałam się Ell'a, nareszcie dostał jakąś fajną rolę ;) Jestem strasznie ciekawa kim jest ten chłopak ze wspomnień Laury <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nexta <3
Blog zaczepisty i oryginalny !!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dwie najlepsze bloggerki połączyły swoje siły i razem będą tworzyć coś pięknego. To będzie jedna wielka rewolucja !
Jesteście najlepsze !
Blog idealny. Kocham go!
OdpowiedzUsuńJa chcę więcej!
Jest genialny!!! Taki oryginalny i w ogóle wszystko super! Fabuła jest bardzo ciekawa wszystko jest bardzo fajnir opisane krótko mówiąc zajebioza!
OdpowiedzUsuńWOW!
OdpowiedzUsuńRozdział jest zarąbisty! Zresztą tak samo jaki i blog!
Nie umiem się już doczekać nexta!
Pozdrawia wasza wierna czytelniczka :*
Ojejku,Lau w roli mamy, takie kochane:)
OdpowiedzUsuńI to spotkanie z Ellem po takim czasie nie widzenia się:) już widzę że blog będzie naprawde dobry!:*
Wiktoria:)