*Laura*
Gdy wróciłam do domu, nikogo już w nim nie było. Powolnym krokiem
skierowałam się do pokoju, gdzie grzecznie spał Toby. Podeszłam do niego
i ukucnęłam obok jego małego ciałka. Usta miał lekko otwarte, a włosy
zmierzwione. Wyglądał bezbronnie i tak właśnie było. Tylko ja mogłam go
ochronić przed światem. Uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam synka w
czoło. Wstałam kierując się do mojej prywatnej łazienki. Rozebrałam się,
weszłam pod prysznic i puściłam ciepłą wodę.
Zamknęłam oczy i uniosłam twarz do góry pozwalając kroplom wody, aby
spływały po niej. Nawet nie wiem kiedy po moich policzkach zaczęły
spływać łzy, które idealnie znikały pod osłoną kropel wody. Moje ciało
zaczęło się delikatnie trząść z powodu nagłego ataku płaczu. Opuściłam
głowę i oparłam się o ścianę kabiny.
Wiedziałam, że to będzie trudne. Wiedziałam... Ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak...
Szybko wyszłam z pod prysznica, zmyłam rozmazany makijaż, ubrałam się w
moją piżamę oraz szlafrok i zeszłam na dół do kuchni. Z lodówki wyjęłam
butelkę wina, którą miałam nadzieję wypić z przyjaciółmi. Nalałam sobie
lampkę wina, chwyciłam serek pleśniowy i skierowałam się do salonu,
gdzie jeszcze mały ogień palił się w kominku. Odłożyłam jedzenie i picie
na stoliku do kawy i zanim usiadłam na kanapie chwyciłam pudełko
schowane w szafce obok książek. Wzięłam je do ręki, usiadłam na kanapie,
chwyciłam kieliszek i otworzyłam wieko pudełka. Znajdowały się tam
zdjęcia. Z przeszłości. Zrobione cztery lata temu. Westchnęłam cicho i
upiłam łyka białego wina. Oparłam się o oparcie kanapy i zaczęłam
przebierać fotografie. Było ich mnóstwo. Wszystkie wspomnienia sprzed
wyjazdu zamknęłam tutaj. Jakbym chciała zapomnieć i zająć się
teraźniejszością oraz moim synkiem. Jednak teraz to nie wyjdzie,
wróciłam do domu co łączy się z powrotem do wszystkiego.
Zdjęcie z Lynch'ami nad wodą. Wybraliśmy się wtedy na plażę surfować,
mimo że nie potrafiłam tego robić. Zdjęcie z planu serialu
Austin&Ally. Ja wraz z Rikerem robiące głupie miny. Wraz z Rockym i
Ellem jedzący ogromne gofry. Wraz z Rossem jadący samochodem i ten
strach w oczach, że to właśnie on prowadzi. Uśmiechnęłam się lekko. I
zdjęcie wraz z Rossem, Maią i Garrettem. Odłożyłam fotografie i ponownie
wypiłam trochę wina. To nie ma sensu. Po co ja tu przyjechałam? Gdy
wyjechałam do miasteczka, aby zająć się schorowaną babcią, nie
wiedziałam, że tamtejszy spokój zostanie zaburzony wraz z powrotem do
Los Angeles. Za dużo jest tutaj wspomnień i za dużo niedokończonych
spraw...
*Ross*
Co on sobie wyobraża? Jest moim bratem, ale nie jego rola mówić mi co
mam robić! I czego on się tak mnie czepia? Nie daje mi iść do mojej
przyjaciółki, abym mógł z nią porozmawiać! A to przecież ja z Laurą
byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, nie Riker z nią! I co on się tak
przyczepił, że przed jej wyjazdem z miasta się nią nie interesowałem? On
nie wie dlaczego... On niczego nie wie!
- CO PAN ROBI?! - usłyszałem nagle krzyk jakiegoś mężczyzny. Odwróciłem
się w jego stronę - Czemu pan kopie mój kubeł na śmieci?!
I dopiero teraz zrozumiałem, że pod wpływem złości kopnąłem kubeł, który z hukiem przewrócił się na ziemie.
- Przepraszam - powiedziałem zmieszany.
- Niech pan stąd pójdzie, albo wezmę policję!
Podniosłem z ziemi kosz i odszedłem chodnikiem. Mimo że dalej targały mną emocje, nie kopnąłem już żadnego kosza po drodze.
Poszedłem prosto do domu. Starałem się wejść po cichu, jednak kiedy przy
schodach zauważyłem czekającego na mnie najstarszego brata, wściekłość
powróciła i nie dbałem o takie drobnostki. Popatrzyłem na niego spode
łba i zacząłem się rozbierać.
- Co tak późno? - zapytał.
- Nie twój interes - warknąłem.
- Może trochę grzeczniej - odpowiedział zły.
- Bo co? Zabronisz mi iść na górę? Tak jak zabroniłeś iść do Laury?! - podniosłem głos.
- O widzę, że twoja duma została urażona - zakpił.
- Gówno prawda. Ona jest moją przyjaciółką. Nie twoją! To ja przy niej
byłem wtedy, kiedy potrzebowała tego najbardziej. A ty mi wyjeżdżasz z
tekstem, że się nią nie interesowałem. Za to ty nagle wielkim bohaterem
się stałeś. Nie wiesz jakie były między nami relacje! Nie wiesz nic! Więc następnym razem nie mów mi co mam robić!
- Słuchaj panie dorosły. Robię to, co chce i nic ci do tego. Może ty tez
nie wiesz jakie były moje relacje z Laurą. Niby taki przyjaciel, ale
jakoś za nią nie tęskniłeś przez te cztery lata i nie rozpaczałeś po jej
wyjeździe, więc mi tu nie wyskakuj z wielką więzią was łącząca, bo to
jest śmieszne. Wszystko się zmieniło i teraz ja jestem jej oparciem. A
nie ty! - odpowiedział ze zwycięską miną - Już nie znaczysz dla niej
tyle, co kiedyś - zakończył.
- Zamknij się! - wrzasnąłem, a na górnym korytarzu zapaliło się światło.
- Co się tu do jasnej cholery dzieje? - zapytał wkurzony Rocky.
- Nie twój zasrany interes! - krzyknąłem i wbiegłem do pokoju trzaskając
z całej siły drzwiami.
Pierwszy raz poczułem nienawiść do własnego
brata.
*Następny dzień - szkoła*
Laura szybkim krokiem zmierzała na stołówkę, ponieważ była umówiona z Drew’em,
a po drodze zatrzymała ją uczennica,
która chciała poradzić się jej co do jednej piosenki, którą mają przygotować na
następną lekcję. Brunetce nie było do śmiechu,
ponieważ jej żołądek domagał się jedzenia. Gdy Laura skończyła rozmowę, pawie wbiegła na stołówkę i, rozmyślając o jedzeniu, wpadła na bruneta.
- Spóźniłaś się - powiedział z uśmiechem.
- Wybacz, musiałam zostać chwilę po zajęciach - uśmiechnęła się - A teraz chodź,
bo umrę z głodu.
I poszli kierując się do kolejki po jedzenie.
W tym samym czasie Ell wraz z Lynch’ami kręcili się po
szkole próbując znaleźć drogę na stołówkę.
- To na pewno w tamtą stronę - powiedział Rocky wskazując jakiś korytarz.
- Ostatnio jak tak powiedziałeś to wylądowaliśmy w części sportowej. Czyli po
drugiej stronie szkoły niż to, czego szukamy - powiedziała z zrezygnowaniem
Rydel.
- No, bo mi się pomyliło. Teraz na pewno dobrze idziemy.
Jednak nikt nie był zbyt przekonany jego zapewnieniami.
- Ja to załatwię - powiedział Ross widząc sekretarkę przemierzającą korytarz - Przepraszam
- powiedział stając przed nią - Mógłbyś nam wskazać drogę do stołówki? Jeszcze
się nie zorientowaliśmy co gdzie jest - zakończył przeczesując sobie
włosy.
Blondynka uśmiechnęła się uroczo i wytłumaczyła jak iść. Chłopak
podziękował kobiecie z uśmiechem i wrócił do przyjaciół.
- No to trzeba iść tamtędy - powiedział wskazując korytarz przeciwny do tego który pokazywał Rocky.
- Użyłeś swojego uroku osobistego - zaśmiał się Riker. Ross jednak tego nie
skomentował, tylko przeszedł obok brata nie zwracając na niego żadnej uwagi.
Laura wraz z Drew’em siedzieli przy stoliku opowiadając o
sobie.
- Ja studiowałem w szkole tanecznej w Nowym Jorku.
-Wow. Słyszałam, że to naprawdę świetna szkoła - powiedziała z podziwem
- Jedna z najlepszych. Dużo czasu poświęciłem na choreografię. Dlatego żałuję,
że nie dostałem tego przedmiotu. Mógłbym wtedy urozmaicić moje zajęcia. A ty tańczysz?
- Jeśli wywijanie z mopem lub odkurzaczem się liczy to ostatnimi czasy często -
odpowiedziała Laura śmiejąc się - A tak
na poważnie to kiedyś uczyłam się baletu, ale tańca towarzyskiego nie
próbowałam nigdy.
- Zawsze możesz ze mną spróbować - powiedział Drew uśmiechając się szeroko –
Wiem, że twój mop może być zazdrosny, ale musisz przyznać, że jestem lepiej
zbudowany.
Na te słowa Laura wybuchła głośnym śmiechem, który rozległ
się na całe pomieszczenie. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi z wyjątkiem
grupki osób, która przed chwila weszła na stołówkę. Wszyscy popatrzyli ze
zdziwieniem na Laurę w towarzystwie nieznajomego bruneta. Riker z Rossem
spojrzeli po sobie, a następnie na ich twarzach pojawiła się mieszanka
zazdrości i złości, że jakiś obcy facet sprawia, że Laura się tak szczerze
śmieje.
- Co tak stoicie? - zapytała Rydel patrząc na braci - Idziemy się
przywitać – zadecydowała i poszła w kierunku przyjaciółki. A za nią sznureczek
złożony z jej braci i Ella.
- No może i jesteś, ale nie tylko z mopem będziesz konkurował
- odpowiedziała Laura dalej się śmiejąc.
- Tak? - zapytał podejrzliwie, ale z uśmiechem.
- No, jest jeszcze Toby. Mój syn - powiedziała widząc jego zagadkowa minę - Jego
ojca nie ma w naszym życiu - dodała szybko chcąc uniknąć pytania.
- Nie chciałem o to pytać - zapewnił - Im większa konkurencja, tym lepiej dla
mnie, będę musiał się bardziej wykazać - dodał robiąc brewki, czym spowodował
chichot dziewczyny.
I wtedy na Laurę od tyłu rzuciła się blondynka.
- Laura!
- Rydel? - spytała zdziwiona słysząc głos
blondynki. Odwróciła się do niej i wtedy ujrzała też resztę przyjaciół - Chłopaki?
Co wy tu robicie? - zapytała zszokowana.
- Pracujemy - odpowiedział Ell odciągając blondynkę by samemu przytulić
przyjaciółkę - To była ta niespodzianka, o której ci mówiłem, ale wczoraj nie
miałem okazji ci tego powiedzieć. Będziemy z tobą pracować. Cieszysz się?
- Jasne - powiedziała z lekkim uśmiechem podczas, gdy Rocky z Ryland’em całowali
ją w policzek na przywitanie.
Ross i Riker w tym czasie patrzyli na lekko zdziwionego
Drewa, czekającego na przedstawienie. Laura zauważyła to i powiedziała:
- A właśnie… To jest Drew. Uczy tańca towarzyskiego i ogólnie prowadzi zajęcia
taneczne. A to są moi przyjaciele: Rydel Ryland, Ell, Rocky, Ross i Riker -
przedstawiła wskazując na każdego po kolei.
- Cześć, miło mi was poznać - odpowiedział brunet ściskając każdemu rękę. Każdy
obdarzył go uśmiechem z wyjątkiem dwóch blondynów, którzy patrzyli na niego z
podejrzeniem. Jednak ich wzrok złagodniał jak witali się z Laurą całusem w policzek.
- To ja już pójdę, mam zajęcia po drugiej stronie szkoły, a zaraz koniec
przerwy. Miło było was poznać - dodał uśmiechając się i zostawiając grupkę
osób.
- Jak to się stało, że tutaj pracujecie? - spytała nadal zszokowana Laura.
- Szukaliśmy pracy i najlepsza oferta, jaką dostaliśmy, była właśnie stąd - wytłumaczył Ryland siadając obok brunetki, która kiwnęła głową.
-Rozumiem...
-Lau... Chcieliśmy przeprosić za wczorajsze zachowanie, nie powinno było do tego doj...
-W porządku. Po prostu zapomnijmy o tym, dobra? - kobieta przerwała Rikerowi, a on przytaknął - Opowiadajcie, jak wam się tutaj podoba? - spytała, a Ross już otworzył buzię, aby coś powiedzieć, ale nagle zadzwonił dzwonek na lekcję - Chyba nie dane jest mi was wysłuchać - zaśmiała się cicho, a blondyn spuścił z niej wzrok - Musimy iść na lekcje - przypomniała wstając od stołu.
-Porozmawiamy dzisiaj jeszcze? - spytał Ell.
-Oczywiście - odpowiedziała z uśmiechem.
-To może wybierzemy się dzisiaj po pracy na basen? Pokażemy Toby'emu wielkie zjeżdżalnie - zaproponował Ross, a Laura uśmiechnęła się do niego ciepło.
-Świetny pomysł, to się jakoś zdzwonimy? - spytała, wszyscy pokiwali twierdząco głowami, a brunetka uśmiechnęła się szeroko i pomachała przyjaciołom na odchodne.
Wszyscy wpatrywali się w odchodzącą kobietę, ale najbardziej jaśni blondyni...
*Laura - cztery godziny później*
Jechaliśmy wszyscy samochodem na basen. Prowadził Rocky, więc... można się pożegnać z życiem.
-Jak ty jedziesz palancie? - brunet wrzasnął do innego kierowcy.
-Zabijesz nas... - powiedziała Rydel trzymając się kurczowo fotela.
-Nie prawda - powiedział odwracając głowę w nasza stronę.
-Patrz na drogę! - przypomniał mu Ross.
-O matko! A tak bardzo lubiłem swoje życie - lamentował na głos Ell.
-Riker, zapnij pasy - rozkazał Ryland.
-Młody weź bądź cicho - odburknął mu najstarszy.
-Jaki młody? Już nie taki młody! - zbulwersował się brat.
-Dla mnie i tak zawsze taki będziesz.
-Jaki
przykład dajesz dziecku? - spytał Ross wskazując na Toby'ego, któremu
przejażdżka sprawiała ogromną radość. Ojjj nie wie w jakim jest
niebezpieczeństwie.
-Toby, zapinaj pasy. Zawsze - powiedział do niego Riker uśmiechając się szeroko.
-Zapnij pasy! - ponaglała Rydel.
-Uspokójcie
się, nic wam się nie stanie - zapewnił Rocky uśmiechając się do nas
szeroko i w tym samym momencie mężczyzna mocno zahamował samochód czym
spowodował, że wszyscy polecieli trochę do przodu. Z obawy o Rikera
złapałam go mocno za dłoń, aby nie poleciał za bardzo do przodu.
-Riker! - pisnęłam wystraszona, gdy blondyn padł plackiem na fotel będący przed nim.
-Nic mi nie jest - zapewnił niemrawo odklejając się od siedzenia.
-Mówiłam byś zapiał te pasy! Chcesz się zabić?! - wrzasnęła Rydel.
-Jeżeli już to Rocky chce zabić mnie! - wybronił się.
-Zapij te pasy!
-No
już! - powiedział i zrobił to, co kazała mu siostra. Ale ani na chwile
nie puścił mojej dłoni. Blondy usiadł wygodnie obok mnie, a ja
spojrzałam na nasze złączone dłonie - Jak za starych dobrych czasów, no
nie? - szepnął mi do ucha tak, by nikt go nie usłyszał. Spojrzałam na
niego katem oka i uśmiechnęłam lekko. Tak, tak jak za dawnych lat...
-Obiad! - powiedziała Rydel kładąc na stole przyszykowany posiłek.
-Znowu kurczak? - zawył niezadowolony Rocky.
-Jak chcesz to możesz nic nie jeść - syknęła blondynka. Rodzeństwo się
przekomarzało zajmując się przy tym sobą. Siedziałam obok Rikera i Ella.
-Dobra cicho bądźcie, chcę zjeść posiłek w spokoju - warknął Ross.
-Co ty taki w nie sosie? - spytał Ryland.
-Dziewczyna cie rzuciła? - spytał Rocky, a brat go kopnął pod stołem - Auuu!
-Zamknij się.
-Uspokójcie się! - nakazała Rydel.
-Sama się uspokój - warknął Rocky.
-Ogarnijcie się już - powiedział Ell.
-Sam się ogarnij!
I tak się kłócili. Byli zajęci sobą. Zbyt zajęci, aby zauważyć jak Riker
delikatnie chwyta moja dłoń pod stołem. Kątem oka spojrzałam na
blondyna, który uśmiechnął się do mnie lekko, a ja odwzajemniłam jego
gest. Po chwili czułam jak chłopak gładzi ją czule, a ja tylko
uśmiechałam się pod nosem będąc zadowolona tym gestem z jego strony...
Patrzyłam na Rikera przez parę sekund, a po chwili odwróciłam od niego wzrok.
-Prawie tak samo - odszepnęłam, pogładziłam jego dłoń delikatnie i po chwili ja puściłam.
~ ♥~ ♥~
¡Hola!
Jak tam wakacje? Już się zaczęły! YUPI! :D Jak rozdział? Spodziewaliście się takich sytuacji? No ja mam nadzieję, że nie ;) Powoli robi się coraz ciekawiej, ale to dopiero POCZĄTEK. Zapamiętajcie moje słowa :D Tak czy siak mówcie co myślicie o rozdziale! <3
~Inimitable
Aloha!
Troche wymęczony moim zdaniem ale jest. Razem z In zużyłyśmy naszą energię na pisanie sytuacji do następnych rozdziałów więc ten wyszedł trochę krótszy i może gorszy niż dotychczas, ale takie też są potrzebne.
Mam nadzieję że choć troszkę się podoba.
A i odpowiedź na pytanie:
TAK POSIADAM TWITTERA :D
~Niewi
UWAGA!
Co do włosów Toby'ego! Ostatnio pojawiły się wasze spekulacje na temat jego ojca. To, że Toby ma blond włosy jak Riker czy Ross nie oznacza, że to któryś z nich powinien być ojcem! Przypominamy, że Garrett jest ciemnym blondynem jak każdy z Lynch'ów! A małe dzieci, gdy mają blond włosy to zawsze mają je jasne! Dopiero, gdy rosną im ciemnieją, bądź nie! Więc się tym nie sugerujcie tylko przyjmijcie fakt o ojcostwie ;)