piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 10

Ann dedyk znów dla ciebie <3
*Laura*
Weszłam do domu, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Westchnęłam zamykając oczy. Tyle zdarzeń... Tyle emocji...Tyle wspomnień... A ja? Zachowałam się jak nastolatka! Jestem samotną matką, przeżyłam w życiu już nie jedno, a nerwy mi puściły w takim momencie. Przecież już nie jestem taka delikatna jak kiedyś, jestem twarda i pewna swoich decyzji. Czemu więc dałam się osaczyć? To moja sprawa z kim się spotykam lub spotykałam. Powiedziałabym im o tym w odpowiednim czasie, ale oczywiście nic nie idzie po mojej myśli. Wszystko musi się zepsuć prędzej czy później. Szkoda tylko, że tak szybko i, że przyjaciele nie chcą mnie zrozumieć. Mam nadzieję, że w końcu przyjmą to do wiadomości i zaakceptują mój wybór. Riker naprawdę mnie rozumie. Mogłam na niego liczyć w wielu sytuacjach. Oferował mi pomoc i ramię do wypłakania, a czasem i więcej...
Szłam ulicą, a po policzkach ciekły mi łzy. Makijaż mi się rozmazał, więc zapewne wyglądałam okropnie i przerażająco. Kompletnie załamana zapukałam do domu Lynch'ów mając nadzieję, że on jest i mnie pocieszy. Po chwili w drzwiach ukazał mi się najstarszy z braci. Przeraził się na mój widok i krzyknął:
-Laura! Jezu, co ci się stało?
Uniosłam na niego wzrok, ale nic nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w niego i rozpłakałam jeszcze bardziej. Objął mnie ramionami i wycofał się do domu zamykając drzwi kopniakiem. Usiedliśmy na sofie. Dalej się w niego wtulając poprosiłam przez łzy, żeby mnie nie zostawiał. Obiecał, że nie zostawi. Wiedzialam, że nikogo nie było w domu. Byli u cioci. Potrzebowałam tylko czyjegoś ciepła i wsparcia. Nie wiem ile tak siedzieliśmy w ciszy, podczas której chłopak głaskał mnie po głowie, aby mnie uspokoić, ale w końcu zdaliśmy sobie sprawę, że jest nam odrobibę niewygodnie. Zapytałam się, więc czy możemy iść gdzieś w wygodniejsze miejsce. Odpowiedział, że mogę iść do jego pokoju, a on przyniesie coś do jedzenia. Zgodziłam się, poszłam na górę i czekałam na blondyna.
Rozejrzałam się po pokoju i uśmiechnęłam lekko. To było bezpieczne miejsce. Riker długo nie przychodził, więc rzuciłam się na jego łóżko. Starałam się nie myśleć o wydarzeniach, które wywołały u mnie taki napad depresji. Jednak moje starania poszły na marne, znów wybuchłam płaczem. To był atak histerii, moje ciało się całe trzęsło, a z oczu płynęły gorzkie łzy. I wtedy przyszedł blondyn z prowiantem. Zaniepokojony odstawił go szybko na komodę, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Laura, co się dzieje? Powiedz, co się stało?
- Nie chcę. Nie mogę... Chcę zapomnieć. Nie chcę rozpamiętywać, bo będzie bardziej bolało.
-Ale może poczujesz się lepiej jak się wygadasz...
-Nie! Proszę cię, nie naciskaj. Po prostu mnie mocno przytul. Tylko tego potrzebuję. Wsparcia.
-Dobrze. Nie płacz już...
Położył się koło mnie i głaskał po głowie, którą położyłam na jego klatce piersiowej. Milczał, ale dla mnie była to przyjemna cisza. Przynajmniej w teorii. Huczało mi w głowie od wczesniejszego alkoholu. Przed przyjściem do niego wypiłam naprawdę dużo. Więcej niż kiedykolwiek, ale raczej byłam świadoma.
Uniosłam lekko głowę, pochyliłam się nad blondynem i pocałowałam go w policzek blisko kącika ust. Był zaskoczony, a ja spojrzałam na niego znacząco. Podniósł się, usiadł naprzeciwko mnie i wpatrywał się we mnie zdziwiony. Jego oczy były szeroko otwarte, bo i on poczuł, że lekko musnęłam jego usta. Uśmiechnęłam się delikatnie wpatrując się w jego wargi i po chwili ujęłam jego brodę w dłoń i złożyłam nieśmiały pocałunek na jego ustach.
Duża dawka alkoholu, którą wcześniej w siebie wlałam, dawała teraz o sobie znać. Dodała mi odwagi. Zamknęłam oczy i po prostu go całowałam. Riker, ze zdziwienia, praktycznie zastygł. Wargami muskałam jego szyję, a dłonie położyłam na jego piersi powodując, że moje palce w końcu zaczęły rozpinać jego koszulę. Guzik po guziku. Praktycznie zerwałam z niego górną część garderoby, którą rzucilam w kąt. Otworzyłam oczy, spojrzałam na niego i zdecydowanym ruchem zdjęłam swoją koszulkę.
Ja mam kontrole.
Jednym, płynnym ruchem rozpuściłam włosy pozwalając im zmysłowo okalać moją twarz i ciało. Zerknęłam na niego. Riker tylko siedział i patrzył na mnie oszołomiony, nie wiedział co się ze mną dzieje.
A ja po prostu brałam sprawy w swoje ręce.
Pchnęłam go lekko tak, że opadł bezwładnie na łóżko. Schyliłam się nad nim i kontynuowałam całować jego szyję i ramiona.
Dużo adrenaliny.
Spojrzeliśmy się na siebie. Oddychałam ciężko. Pragnęłam bliskości. Teraz.  Musnęłam wargami jego wargi, a po chwili i on mnie pocałował. Na początku bardzo niepewnie i delikatnie. Poglębiłam więc pocałunek, praktycznie zmuszając go do odważniejszych poczynań. Udało mi się.
Blondyn nieśmiało dotknął dłońmi moich pleców. Przeszły mnie przyjemne ciarki i uśmiechnęłam się lekko.
-Mocniej... - szepnęłam.
Objął mnie mocniej, odważniej. Usiadłam na jego brzuchu oraz biodrach i ujęłam jego twarz w dłonie schylając się do niego. Ponownie pocałowałam go w usta, bardzo namiętnie i pożądliwie. Riker podniósł odrobinę głowę i wargami zaczął muskać mój dekolt i szyję. Jęknęłam z zadowolenia i odchyliłam głowę do tyłu. Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej tak, że przylgnął swoim ciałem do mojego. Ani na chwilę nie przestał mnie całować. Przygryzłam dolną wargę i po cichu rozpięłam swoją spódnicę. Po chwili wyswobodziłam się z objęć blondyna, aby pozbyć się dolnej części garderoby.
Teraz ja leżałam na łeżałam na łóżku, a Riker położył się na mnie obdarowując moją szyję pocałunkami. Zaczęłam rozpinać pasek jego spodni. Zdjęłam go szybko i zajęłam się spodniami, które wspólnymi siłami zdjęliśmy. Byliśmy w samej bieliźnie. Zamknęłam oczy. Podobało mi się to. Bliskość. Poczucie, że ktoś mnie chciał. I nagle cały ból wrócił i wszystkie emocje jemu towarzyszące. Ból. Rozpacz. Rozczarowanie. Odrzucenie. Złość. Agresja.
Poczułam potrzebę wyładowania tego, dać im upust.
Nagle poczułam jak chłopak dłońmi muskał moją skórę, a zjeżdżając w dół ocierał się o mnie. Objęłam go mocno i przyciągnęłam do siebie. Riker pocałował moją szyję, a ja jęknęłam i wbiłam się paznokciami w jego plecy i ramiona.
Ból.
Do oczu napłynęły mi łzy. Nie mogłam poradzić sobie z ostatnimi wydarzeniami.
Rozpacz.
Położyłam mu dłonie na klacie i odepchnęłam go tak, że opadł bezwładnie obok mnie. Spojrzał na mnie zaskoczony.
Rozczarowanie.
Szybko. Wszystko działo się szybko.
Ponownie na nim usiadłam i dłońmi zaczęłam muskać jego klatę. Od piersi zjeżdzałam powoli w dół. Coraz niżej. Zatrzymałam się na podbrzuszu i wtedy przylgnęłam do niego ciałem. Chciał mnie objąć, ale zrzuciłam z siebie jego dłonie.
Odrzucenie.
Ja mam kontrolę. Ja. Tylko ja.
Przycisnęłam jego dłonie swoimi do materaca tak, by nie mógł nimi ruszyć. Schyliłam się do niego i pocałowałam go mocno.
-Całuj... - kazałam.
I zrobił to. Delikatnie. Za delikatnie. Przygryzłam jego dolną wargę.
-Mocniej - rozkazałam.
Złość.
Wyswobodził swoje dłonie i objął mnie przyciągając do siebie, a przy tym całując mnie namiętnie i pożądliwie. Oderwałam się od niego i odchyliłam głowę do tyłu chcąc odetchnąć zadowolona. Uwydatniłam przy tym swoje piersi, które blondyn natychmiast zaczął całować. Zatopiłam swoje dłonie w jego włosach i mocno je ścisnęłam powodując mu ból.
Agresja.
Wyzwoliłam wszystkie swoje negatywne emocje, które mnie raniły od środka. Musiałam się ich jakoś pozbyć. Padło na niego. Sprawiłam mu ból.
Puściłam jego włosy i palcami zaczęłam szukać zapięcia od stanika, aby skończyć to, co tak szybko i agresywnie zaczęłam. Chciałam się skupić na nim, a nie na moim bólu i poczuciu bliskości.
Przygryzłam wargę i złapałam zapięcie mojego biustonosza. Noc była jeszcze młoda, a podniecienie i temperatura skoczyły nagle z oszałamiającą prędkością...
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam oczy i otrząsnęłam się. Wytarłam szybko łzę, która pojawiła się przy przypomnieniu sobie tego bólu, z którym przyszłam wtedy do Rikera, i szybko otworzyłam drzwi. Za nimi znajdowała się kobieta, a obok niej mój synek.
-Dobry wieczór, przywiozłam Toby'ego - powiedziała blondynka.
-Dobry wieczór, pani Honey. Dziękuję, że go pani przywiozła.
-Nie ma problemu. I proszę mi mówić Kaitlyn - powiedziała z uśmiechem wyciągając do mnie dłoń, którą z uścisnęłam.
-Laura. Miło mi.
-Mnie również. Zapraszamy do nas ponownie.
-Następnym razem przywieź do mnie Marka to chłopcy się pobawią.
-Dobrze, to ja już wracam. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi - Jak było u kolegi? Fajnie? - spytałam syna.
-Bardzo - odpowiedział trochę zmęczony.
-A jesteś głodny?
-Nie.
-Chodź umyjemy się, a później obejrzymy bajkę na dobranoc, co?
Toby kiwnął głową i poszłam z nim do łazienki. Umyłam go, w pełni przyszykowałam do spania i obydwoje zeszliśmy do salonu, gdzie włączyłam film "Madagaskar".
Siedziałam na kanapie obejmując synka i myślami ponownie powracając do tamtego wydarzenia i zdarzeń, przez które tak bardzo cierpiałam. To był ogromny ból, który potrafił wrócić do mnie z niesamowitą prędkością. Nagle po policzku spłynęła mi łza.
-Mamo, czemu jesteś smutna? - spytał spogladając na mnie, a ja starłam szybko kroplę łzy.
-Nie jestem, kochanie.
-To czemu placzesz?
-Nie płaczę. Oglądaj - uśmiechnęłam się do niego, a on mocniej się we mnie wtulił.
-Kocham cię - szepnął, a ja zrozumiałam jedno.
To dla niego tutaj jestem. Żaden ból mnie tak nie rani, gdy on wypowiada te dwa ważne słowa pragnąc mnie pocieszyć.
Uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam go w główkę.
-Ja też cię kocham - odszepnęłam.
Następnego dnia
*Narrator*
Piękny słoneczny poranek. Upału nie było, a na deszcz też się nie zapowiadało. Czegóż chcieć więcej? Niczego.
Ale tutaj pojawia się mały paradoks.
Na zewnątrz słońce świeci, dzieci ganiały się z lodami w rękach, a za murami domu Lynch'ów było pochmurno. Mimo że burza już ustała, to ciężka atmosfera została.
Paradoks.
Przy kuchennym stole siedział Rocky z Rydel i Rylandem. Rozmawiali i jedli uśmiechając się do siebie. Nagle do pomieszczenia wszedł Riker.
-Smacznego - przywitał ich.
-Dzięki - odpowiedzieli chórkiem.
-Jakieś plany na dzisiaj? - spytał RyRy przeżuwając bułkę.
-Nie wiem, a co? - spytał nastarszy wycigając kubek z szafki i podszedł do ekspresu.
-Dzisiaj jest ten Targ Winylowych Płyt i pamiętam, że kiedyś mówiłeś o tym, że chciałbyś się na takie coś wybrać, więc może chciałbyś tam ze mną pojechać?
-Jasne. Nie sądziłem, że będziesz o tym pamiętać - powiedział zaskoczony z uśmiechem na twarzy.
Po wczorajszej akcji z Rikerem i Laurą, wszystko wróciło do normy. Nikt już nie miał za złe bratu i przyjaciółce, że ukrywali swoje uczucie przez długi czas. Wybaczyli sobie i wszystko wróciło do normy. No... prawie.
Do kuchni wszedł zaspany Ross.
-Cześć - powiedział do rodzeństwa trząc oczy ze zmęczenia.
-Hej - odpowiedzieli wszyscy prócz Rikera, ale Ross się tym nie przejął. Idąc do szafki po talerz, niechcący wpadł na odwracającego się w jego stronę straszego brata, który trzymał w ręku kubek gorącej kawy.
Kawy, która teraz obladała dłoń Rikera.
-Uważaj jak łazisz - syknął przez zaciśnięte zęby. Trochę go to oparzyło.
-Sorry - Ross rzucił lekceważąco i wyminął brata - Patrz gdzie chodzisz - dodał jakby do siebie.
Ale powiedział to wystarczająco głośno.
-Ogarnij się, dobra? Mógłbyś zachowywać się normalnie.
-Właśnie to robię.
-Nie, zachowujesz się jak dzieciak.
-Twoje zdanie mnie nie interesuje.
-A powinno.
-Zamilcz już.
-Ej! - krzyknęła Rydel - Może nie przy śniadaniu, co? Zacznijmy dzień w spokoju, proszę.
Riker spojrzał na siostrę. W jego oczach było widać zdenerwowanie, ale gdzieś tam głęboko też i zmęczenie. Nie fizyczne, ale tą całą sytuacją.
-Dobrze. Pójdę zjeść na tarasie - oznajmił i wyszedł z domu.
Blondynka westchnęła zrezygnowana. Nie o to jej przecież chodziło.
Burza. Nad braćmi zawisły ciemne chmury, które, gdy zbliżały się do siebie, strzelały błyskawicami. Błyskawicami złości.
*Riker*
Wyszedłem. To była najlepsza decyzja tego ranka. Usiadłem na leżaku na tarasie i w spokoju popijałem gorącą kawę. Spokój... W tym momencie to pojęcie względne. Na dworze jest cicho i przyjemnie. Delikatny i chłodny wiaterek rozwiewał moje włosy, a słońce muskało moją skórę swoimi promieniami. Jednak pomiędzy mną a Rossem daleko jest od spokoju. Nie wiem co się dzieje. On się najzwyczajniej w świecie mnie czepia. Nie wiem, co go tak irytuje.
Laura. I fakt, że jesteśmy razem. To jest powodem jego złości, ale czemu? Wiem, że są przyjaciółmi i on zawsze cenił sobie ich relację, która była szczera i mocna.
Zawsze zazdrościłem im tych czysto przyjacielskich stosunków. Patrzyłem na nich i zastanawiałem się czy i ja tak bym potrafił. Wtedy poznałem bliżej Laurę i zaczęliśmy się przyjaźnić, ale nigdy nie była to tak samo bliska relacja jak jej i Rossa. Oni zachowywali się czasem jak Ell z Rockym - jakby mieli jeden mózg. Czytali sobie w myślach i śmiali się z tych samych żartów, ale i tak można było to nazwać tylko przyjaźnią. Gdy Ross się umawiał na randki czy chodził z jakąś dziewczyną i potrzebował jakiejś rady, najpierw przychodził do nas, a jak odpowiedź mu nie odpowiadała albo nie wystarczała, szedł szybko do Marano, a ona z uśmiechem mu pomagała.
Przyjaźń. Bez żadnych podtekstów.
A skąd to wiem?
Pewnego razu go spiłem do nieprzytomności i mówił mi wszystko. WSZYSTKO. I wtedy dowiedziałem się o Laurze dużo miłych rzeczy jak i tych mniej przyjemnych. Ale nigdy nie usłyszałem z jego ust innego słowa niż 'przyjaciele'.
I dlatego tego nie rozumiem. Czego on się tak denerwuje i złości?
Zazdrościłem ich relacji. Fakt. Dlatego robiłem dużo rzeczy, by się do niej zbliżyć i przyjaźnić się z nią tak jak Ross. Jednak, gdy raz chciałem być dobrym przyjacielem sprawy trochę wymsknęły się spod konktroli i wyszło, że przez miesiąc byliśmy ze sobą. Tylko przez tak krótki okres oczasu. Potem Laura zniknęła na lata...
A teraz Ross się denerwuje, że ja jestem w związku z Marano i, że nie powiedzieliśmy im nic o tym, iż cztery lata temu też ze sobą byliśmy.
Upiłem łyk kawy.
Ale nie powinienem się tym w ogóle zadręczać. To Ross i Vanessa mają z tym problem, a nie ja. Muszą się z tym pogodzić i tyle, a jak zamierzają się na mnie i Laurę denerwować to ich sprawa. Ja pierwszy nie zamierzam przepraszać. Nie mam za co.
*Ross*
-A chociaż ty zjesz z nami? - spytał mnie Ryland, a ja odwróciłem się w jej stronę.
-Jasne - odpowiedziałem z uśmiechem, usiadłem do stołu i zacząłem zajadać się swoimi kanapkami.
-Jak tam szyja? - Rydel spytała z troską.
Wzruszyłem ramionami.
-W porządku. To tylko otarcia.
-Nieźle na siebie naskoczyliście. Jak nigdy w życiu - zauważył Rocky.
-Mówi się 'Kiedyś musi być ten pierwszy raz' - odpowiedziałem.
-To akurat nie jest zabawne - oznajmiła siostra.
-Rydel, ja się nie śmieję - powiedziałem i wgryzłem się w kanapkę z szynką i ogórkiem.
-Mniejsza o to... Wiecie, że niedługo ma być jakaś gala muzyczna? Będą niedługo ogłaszać nominacje i kto wie, może uda nam się załap... - mówił Rocky, ale ja go nie słuchałem.
W głowie plątały mi się inne myśli. Riker. Na samo jego wspomnienie, aż mi się ciśnienie podnosiło. Nie mogę uwierzyć, że tak mnie okłamał. Własny brat... Ja jemu mówiłem o wszystkim, a on zataił przede mną jedną z ważniejszych rzeczy i ukrywał to przez cztery lata. Chyba mam powód się gniewać, prawda? Zdecydowanie mam. Po prostu poczułem się perfidnie oszukany, a fakt, że zrobił to mój brat, wzór i najlepszy przyjaciel, tylko bardziej mnie zranił.
A Laura? Zatkało mnie. Dziewczyna, której się zwierzałem, a nawet płakałem w ramię, także mnie oszukała. A obiecała, że nigdy przede mną niczego nie ukryje. A robiła to. Z moim bratem.
Zacisnąłem pięść.
No i jak mam się nie wściekać? W życiu nie czułem się tak oszukany. Nigdy bym się po niej tego nie spodziewał. To moja najlepsza przyjaciółka. Więc czemu tak się zachowała?
I fakt, że to właśnie Rikera wybrała nie pomagał. On zawsze zazdrościł mi naszej relacji i tego, że dogadywaliśmy się bez żadnego problemu. A gdy mieliśmy czas, w którym mało rozmawialiśmy, wykorzystał to i się za nią zabrał. Wykorzystał sytuację i to, że w pewnym momencie z Laurą praktycznie nie rozmawialiśmy.
Powinien przeprosić. Za wszystko. Ja na pewno pierwszy ręki na zgodę nie wyciągne.
*Laura*
Siedziałam z Tobym i bawiliśmy się klockami. Mój syn co chwila pytał się mnie o godzinę, ponieważ dziś miała przyjść do niego ciocia Vanessa. Oczekiwał momentu kiedy powiem, że jest godzina 17 bardziej niż wyjścia do przedszkola. Nie miałam mu serca mówić, że ciocia zapewne nie przyjdzie. Był bardzo mądry jak na swój wiek, ale nie dałabym rady mu wytłumaczyć tej kłopotliwej sytuacji, która zaistniała między nami. Sama nawet tego do końca nie pojmowałam. Właśnie po raz kolejny zapytał o godzinę kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Powiedziałam, żeby poczekał chwile i poszłam otworzyć.
-Myślałam, że nie przyjdziesz - powiedziałam kiedy ujrzałam swoją siostrę.
-Przecież obiecałam, a ja zawsze dotrzymuję obietnic - odpowiedziała mi chłodny tonem, popatrzyła z pogardą i weszła kierując się do salonu. Westchnęłam ciężko i zamknęłam drzwi. Skoro chce tak pogrywać, niech się szykuje. Nie czuję się winna. A nie jestem już małą dziewczynką, żeby wzbudzać we mnie poczucie winy, bo ona ma humorki. Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać jakiś deser. Zdecydowałam się na mrożona kawę oraz lody z owocami i bita śmietaną. W trakcie słyszałam śmiechy syna i siostry, co sprawiło, że i ja zaczęłam się uśmiechać. I chociaż ogólnie nie było mi do śmiechu to nie mogłam tego powstrzymać. Gotowe zniosłam im na tacy do salonu, a sama wróciłam do kuchni i usiadłam przy blacie. Bawiłam się słomką i starałam się zbytnio nie myśleć o całej sytuacji. Patrzyłam za okno na poruszające się drzewa, same tego nie potrafiły, w tym kontekście były zależne od wiatru, tak samo od wody i słońca. Same jednak dawały tyle, że reszta świata by bez nich nie istniała. Może powinnam być drzewem, nie to bez sensu. Skarcilam się w myślach, nie ma to jak filozof Laura Marano jako drzewo. Załamana własną głupotą walnelam głową o stół.
-Szkoda, że nie mocniej - koło mnie stała Vanessa z tacą - Toby ogląda bajkę, klocki mu się znudziły.
Spojrzałam na siostrę i złapałam się za czoło:
-I tak będę miała guza - powiedziałam, a Van uśmiechnęła się lekko.
-Za głupotę się płaci.
-Co mu puściłaś?
-"Auta". Może wyrośnie z niego mechanik czy coś.
-Może być kim chce - zauważyłam - Ja będę go wspierać w każdej decyzji, dopingować z całych sił i szanować jego wybory. W końcu to jego życie.
-W sumie tak, ale powinen cie informować o swoich poczynaniach, wtedy będziesz wiedziała, że ci ufa. I nie wstydzi ci się niczego wyznać. Zaufanie trudno się zdobywa, ale łatwo traci - odpowiedziała wpatrując się we mnie znacząco.
- Może i tak, ale bez przesady. Będzie przychodził i chwalił się każdym podrywem lub flirtem? - prychnęłam - Wybacz, ale jakoś nie mam ochoty słuchać o jego seksualnych podbojach, przynajmniej nie wszystkich. To nawet jest krępujące, żeby o tym słuchać, a co dopiero komuś opowiadać.
-Ale najbliższej rodzinie chyba wypadało by powiedzieć - widać było, że powoli traci nad sobą panowanie.
-Są chyba ważniejsze rzeczy, niż takie błachostki. Będzie chciał to powie, a jak nie to nie. Pretensji do niego nie będę miała - starałam się zachować spokój - W końcu ma prawo do prywatności, jak każdy z nas. A to, że nie będzie chodził i rozpowiadał wszystkim, co się dzieje w jego życiu nie jest jakąś straszliwą zbrodnią.
-Ja bym powiedziała - odpowiedziała pewnie Vanessa.
-Tak jasne - powiedziałam z ironią - Nie mówiłaś rodzicom o połowie ocen w szkole, ani o wyprawach na castingi, nie wspominając już o udawanych nocowaniach u przyjaciółek, gdzie chodziłaś na imprezy, bo urządzali je chłoptasie, którzy ci się podobali - widać było, że ją zagiełam - Nie mów mi, więc o mówieniu wszystkiego najbliższym.
Zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią, aż w końcu z pewnym wyrazem twarzy odpowiedziała:
-Sama nie powiadamiałaś rodziców o swoich "spotkaniach rady szkolej". Ale dzwoniło się do mnie, aby odebrać cię z imprezy, bo na własnych nogach nie dasz rady - wypomniała mi i mnie tym zamknęła. Wypomniałyśmy sobie nasze grzechy. Chwilę milczałyśmy, ale w końcu Vanessa skrzyżowała ramiona - Ale ty jesteś o wiele lepszym wzorem, przecież mówisz wszystko wszystkim.
-Mówię tyle ile chce i komu chce, ciągle się wściekasz, bo nie powiedziałam tobie, siostrze. O nie, jak ja mogłam? - spytałam z udawanym zmartwieniem - A jakbym powiedziała Rydel, a tobie nie to już w ogóle byś się obraziła na amen - wstałam i zgromiłam ją wzrokiem. Miałam dość tej rozmowy z drugim dnem - Nie powiedziałam i koniec tematu. Nic już tego nie zmieni, a jak będziesz to tak wyolbrzymiać, to skąd będę mogła wiedzieć czy wysłuchasz mnie kiedy będę miała ci coś do powiedzenia?
-Wiesz co? Nie będziedz mogła! Bo widzę, że w ogóle ci nie zależy na mnie i na naszej relacji - syknęła i ruszyła w kierunku wyjścia z kuchni.
-Tak samo i ja mogłabym ci powiedzieć! Pamiętasz Piera?! - krzyknęłam za nią, ale ona już wyszła z pomieszczenia.
Poszła do mojego syna i zaczęła oglądać z nim bajkę. Westchnęłam zirytowana i dłońmi oparłam się o blat. Nienawidziłam się z nią kłócić. Zdarzało się to rzadko, a nawet bardzo. Wzięłam głęboki wdech
Widziałam jak siedzi na kanapie i bierze najnowszy numer gazety z plotkami o gwiazdach. Przeglądała ją chwilę i nagle zamknęła ja, rzuciła na stół. Ucałowała szybko Toby'ego mówiąc że musi iść coś załatwić, burknęła do mnie "Cześć" i wyszła trzaskając drzwiami. Obojętna wróciłam do kuchni, powód jej szybkiego wyjścia miał mi się objaśnić chwilę później.
~ ♥~ ♥~
!Hola!
Długo nas nie było, co? Ale powracamy! (Przynajmniej taką mam nadzieję -.-). Wróciłam do domu, więc dlatego dokończyłyśmy rozdział. Jutro znów wyjeżdżam, ale będę miała internet na wyjeździe, więc spokojnie ;)
Jak rozdział? Znowu w szoku? Dobijamy was chyba powoli... buahahaha! :D
Kocham was i tak <3
~In


Aloha! 
W końcu po długim grzebaniu - głównie moim - napisałyśmy. Alleluja.
Aktualnie ja jestem na wyjeździe ale jestem inteligenta i mam internet. Błogosławię również jak na tą okolice wspaniały zasięg. Nawet na plaży net nieźle śmiga ;)
Najnowsze piosenki R5 są GENIALNE <3 POKOCHAŁAM JE OD RAZU. 
Mam nadzieje że rozdział się podoba, wybaczcie nam tak długa zwłokę i będziecie czekać z ciekawością na nexta.
Całuski :*
~Niewi 

29 komentarzy:

  1. Ja chce RAUREEE! :((((( XD Pierdzielnieta jestem XD Rozdział jak zwykle cudowny :** Mam nadzieje, że niedlugi bedzie nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział !!
    Bez żadnych pocałunków Lu i Rika.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :) tylko trochę dziwią mnie zachowania bohaterów.. No ale może po prostu mam takie dziwne odczucia, bo juz dawno nic tu nie czytalam ;p haha :D no nic..
    Czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle!!!!
    Dawajcie szybko next, a przeciwko Rikurze nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama się dziwię, że wytrwałam czytając "tą scenę" do końca XDD Powinnam za to nobla dostać.
    No.. Riker mnie wkurza. Laura też. Reszta ma rację, oni nie powinni ich okłamywać, zwłaszcza Lau Ross'a, jeśli byli "tak bliskimi przyjaciółmi" ;-;
    Zaczynam siać podejrzenia, że Toby to dziecko Rikera. Obym się myliła..
    Naprawdę boję się co wy macie w tych główkach XD
    Czekam na kolejny ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jeden ze spokojniejszych. No po tych ostatnich wydarzeniach... Trudno będzie je pobić. Ale wierzę, że to zrobicie w najbliższych rozdziałach ;) Na tym blogu spokój nie trwa długo.
    Mam nadzieję, że na kolejny nie będziemy musieli tak długo czekać. Życzę weny i czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uruchomiłam w końcu laptop ( Alleluja! ) i przybywam z komentarzem :D
    Ekhem, ekhem....
    Zacznę od tego, że baaardzo dziękuje za kolejny dedyk :* Nie spodziewałam się moje drogie xD
    No to teraz rozdział...
    Co prawda już wiecie, że bardzo mi się podobał ale i taak napiszę xD Jest świetny! I to, że jest kilka perspektyw jest boskie, bo można zobaczyć różne przemyślenia kilku osób, które w sumie są podobne. Tylko wiecie, macie ich wszystkich pogodzić :D
    Wspomnienie? Taaak, wyplułam pizze z wrażenia, kiedy to czytałam. Nieziemskie! Te emocje targające Lau... Really good :) I In, nie wyjeżdżaj mi tu z wiekiem :P
    I nie przejmujcie się tak tą ilością komów xD Niektórzy jeszcze nie czytali, niektórzy może nie mają internetów a niektórzy może po prostu padli z wrażenia i dopiero do siebie dochodzą xD (Boszz, jak w tej książce :D )
    W każdym razie, mam nadzieję, że na nexxt nie będziemy czekać długo. I wiecie, kocham te rozmowy kiedy ja nie wiem o co chodzi a wy i tak mi nie powiecie :P Meendy xD
    Dobra, to chyba wszystko co chciałam powiedzieć :D Idę dodawać teraz u siebie xD
    A tak wql... In, znowu gdzieś zniknęłaś? My się tu z Niewi martwimy!
    A ty Niewi nie przejmuj się tak bardzo :) Świetna jesteś! I wiesz, na zajebiste rzeczy zawsze się czeka :D Także głowa do góry xD
    To chyba tyle, dziękuję za uwagę xD
    ~ Ann ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu xd Tak, jestem w szoku! I to ogromnym! Ale bardziej jestem wkurzona. Tak strasznie wkurzona na Laurę i Rikera. I tak strasznie współczuję Rossowi i Vanessie. Wyobraziłam sobie, że to niby ja jestem na ich miejscu i przez to nie zasnę, bo się za bardzo przejęłam xd Rosswalacie mój mózg i serce na miliony kawałeczków. Jestem zdecydowanie za bardzo uczuciowa xd
    Ale rozdział i tak mi się podoba, bo was uwielbiam ❤ Czekam na next ❤
    P.S. Przepraszam za taki głupi i bezsensowny komentarz, ale nie zaparzyłam meliski przed czytaniem xd ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu! Błagam wyznajcie co stało się po między Laurą i Ross'em, że przestali się przyjaźnić!? Ciekawość mnie zżera! Mam nadzieje, że na nexta nie będziecie kazały nam znowu tak długo czekać, bo ja oszaleje!
    PS. Mam dziwne wrażenie, że Laura cierpiała tak przez Ross'a.
    PS2. Kim jest Pier!?
    PS3. Nadal uważam, że Toby to dziecko Ross'a
    Życze weny i z niecierpliwością czekam na rozdział 11 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Weszłam tu dzisiaj bardzie z automatu niż z w wiary w nowy rozdział a tu taka miła niemiła niespodzianka. Znacie moje zdanie na temat Laury i Rikera? Dobrze, bo w czasie czytania wyłączyłam tryb myślenia (żeby jakoś przez to przebrnąć) no i niby czytałam, ale tak jakby z boku... mniejsza z tym. Nie będę się nad tym rozwodzić, bo pewnie się wkurzę.
    PS.: Tryb uśpienia wyłączę jak skończy się cały ten cyrk.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle boski rozdział kochane. Podoba mi się ten fragment wspomnień Lau. Dokładnie opisane uczucia i przemyślenia. Wczułyście się i opisałyście to tak jakbyście opisywały swoje uczucie. Cudo <3 Czekam na szybki next ;*
    Ps. Niech Laura jeszcze trochę będzie z Rikerem, bo fajnie tak jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku...was coś boli? Jak możecie mi niszczyć Raurę i dawać Riker+Laura!? Nie boli was głowa? Czegoście się naćpały? ;-;
    Ja chcę Raurę! Szybko!
    Rozdział cudowny!
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Extra ♡ Nie wiem co mam jeszcze napisać xD
    Fajnie, że już jesteście :3
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział! Wspomnieniem Laury mnie zaskoczyłyście. Czekam niecierpliwie na nexta! Jestem ciekawa co tam się wydarzy!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem nieco skołowana, więc chyba nie napiszę długiego komentarza, tak jak chciałam.
    Nadal trwam przy swoim zdaniu, że Laura jest wkurzająca i z każdym rozdziałem dochodzę do wniosku, że nie zmieniłoby się to nawet, gdyby zaczęła spotykać się z Rossem. Sama jako osoba mnie irytuje i to się raczej już nie zmieni.
    Ale na przykład taka Vanessa. Ona bardzo przypadła mi do gustu. Cierpienia związane z czytaniem rozterek głównej bohaterki będę starała się zagłuszyć pobocznymi wątkami. Mam nadzieję, że będzie ich dużo, bo skupianie się na dwóch bohaterach jest nieco nudne.
    Znowu nie jestem pewna, ale chyba czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  16. No dziwnie mi, dość dziwnie... :P Czytałam ten wątek z Rikerem i Lau, ale jakoś tak, że się na nim nie skupiłam i przetrwałam XD Szkoda mi Rossa, bo skoro byli tak bliskimi przyjaciółmi z Lau, to dlaczego ona mu to teraz robi. Ciekawi mnie tylko przez kogo tak cierpi... Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  17. No dziwnie mi, dość dziwnie... :P Czytałam scenę z Rikerem i Lau, ale w taki sposób, że się jakoś nie skupiałam i przetrwałam do końca XD Szkoda mi Rossa, bo skoro byli z Lau tak bliskimi przyjaciółmi, to dlaczego mu to robi. Ciekawi mnie tylko kto ją tak zranił... Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Na serio?! 2 razy się wkleiło ughh XD

    OdpowiedzUsuń
  19. Od czasu gdy zawiesiłam blogi i oddaliłam się od grona bloggerek, jakoś nie potrafię sklecić mądrego i cokolwiek wyrażającego komentarza. Ogółem czuję się źle, anonim, który mnie wyzywa za moje blogowanie i ogółem za to, że istnieje, niszczy mi psychikę i czuję, że dłużej nie dam rady..
    Cóż, Riker i Lau jak już mówiłaś to dla mnie duży szok, ale z tej okazji, że pomysł oryginalny, rozdział bardzo mi się podoba. Co prawda szkoda mi Ross'a i Van, ale tak w życiu bywa, a nawet gorzej, o wiele gorzej, ehh.
    Jeżeli chodzi o to, że Van wyszła czytając coś w gazecie, to nie wiem dlaczego, mój tępy umysł ciągle mówi "Zobaczyła tam, że krążą plotki, że jest z Ross'em! Cyknęli im zdjęcie wtedy na chodniku, bla, bla, bla" I wiem, że to brednie, ale cóż to mój umysł właśnie..surprise!
    I z tego powodu, że być może jest to mój ostatni komentarz na tym blogu, a bynajmniej z tego konta, bo po odejściu stąd, będę komentować z anonima z podpisem (Szanell).
    No tak, pozdrawiam tych którzy dotrwali do końca tego komentarza i czekam na następny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Matulko... To smutne...aż serce boli podczas czytania.
    Mam chyba depresje...
    Ale sposób w jaki to piszecie... nie daje mi stąd odejść!
    Bosze... czy tu będzie Ross i Lau..? Bo zaczynam się niepokoić xD
    Czekam na next i weny życzę C:

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział super!!! Naprawdę świetny! Czekam na kolejny gdzie może będzie jakaś Raura czy cuś... Nie naciskam! Czekam cierpliwie :*

    OdpowiedzUsuń
  22. świetny rozdział. uwielbiam tego bloga. mam nadzieję, że Riker i Laura to pomyłka, wiadomo, z jakich powodów :) czekam na następny.
    http://neverletmegiveup.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Zarąbisty rozdział. Cóż to ta Vanessa knuje ?! :p czekam na nastepne cudo ^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Bomba.....ale na prawdę dobijacie mnie...jak wy tak możecie....żeby Riker i Lau...co wam odbiło...ale spróbuje to jakoś zrozumieć. Chyba. Już nie mogę się doczekać nexta..kocham was...buziaki<3

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział świetny, ale... No właśnie, 1 ale. Mniej Rikera i Lau, więcej Rossa i Lau ;) A tag poza tym to wszystko cud, miód, malina :D Jesteście najlepsze, koffam was i czekam na next <3 <3 Buziaczkiii :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Genialny! Uwielbiam kłótnie między rodzeństwem! Zapraszam do mnie: http://rossilauraraura.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  27. super rozdział już nie mogę doczekać się kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi... Czekam na nexta kochane <3

    OdpowiedzUsuń
  29. KUR*A! Riker i Laura... Oni...
    Nie no serio?! Zajebie Was!
    Ale tak czy siak rozdział świetny... Podoba mi się ;D

    Doszłam do wniosku,że jestem popierd****a i to ostro! Tu narzekam, a tu rozdział mi się podoba WTF? O.o

    OdpowiedzUsuń